Nauka niemieckiego w Niemczech

Nauka niemieckiego w Niemczech

Postem na moim blogu (tematyka: nauka niemieckiego w Niemczech), który wzbudził najwięcej kontrowersji, był ten pod tytułem Typowe błędy u osób uczących się niemieckiego ze słuchu z 17 listopada 2013. Dzisiaj prawie nic bym w nim nie zmieniła. Znajdziesz go tu:

Typowe błędy u uczących się niemieckiego ze słuchu

Drugim postem na podobny temat jest ten pt. Czy nauczysz się niemieckiego mieszkając w Niemczech? Znajdziesz go tu:

Czy nauczysz się niemieckiego mieszkając w Niemczech?

A tu post na ten sam temat na blogu Agnieszki Drummer:

Nauczę się niemieckiego w Niemczech. Automatycznie

Ktoś niedawno napisał mi, że podobał mu się styl, w jaki kiedyś pisałam na blogu. No to dzisiaj będzie dokładnie w tym stylu.

Zanim zaraz po ukończeniu studiów wyjechałam do Niemiec, naiwnie wierzyłam w to, że każdy, kto tam wyjeżdża, uczy się niemieckiego. No cóż, przeżyłam dużo gorzkich rozczarowań.

Być może ten post wzbudzi kontrowersje, ale no cóż – nie rusza mnie to Zaznaczę tu, że nikogo nie wyśmiewam, od tego jestem daleka. Wręcz przeciwnie – może kogoś zachęcę do nauki. .

Sytuacja nr 1

Kiedyś, wiele lat temu, usłyszałam rozmowę dwóch opiekunek osób starszych. Kluczowym do zrozumienia tej historii jest znajomość słowa das Bettlaken (prześcieradło).

Więc* jedna z tych opiekunek opowiadała drugiej, że babcia chciała, żeby dała jej nowe Bettlaken. I pokazywała na łóżko. A tak się składa, że słowo Bettlaken brzmi trochę podobnie do polskiego bydlaki. Tzn. wcześniej nie przyszłoby mi to do głowy, ale jak się zastanowić, to w sumie* tak. No i ta opiekunka tłumaczyła babci po polsku „Nie, nie, my w Polsce nie śpimy z bydlakami, śpimy w domu” No tak, aż kłaniają się tu bydlaki

Ale jakby się tak zastanowić… Gdyby nawet ta babcia trochę znała polski, to prawdopodobnie nie znałaby słowa „bydlaki”, tylko raczej „woda”, „dom” albo „stół”. A poza tym po polsku nie mówimy „bydlaki”, tylko bydło. Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby jakiś rolnik określił bydło jako bydlaki. Moi dziadkowie też tak nie mówili.

W każdym razie historia skończyła się tak, że babcia musiała sama sobie wyciągnąć prześcieradło, bo to porozumienia nie doszło.

Sama pracowałam przez kilka lat jako opiekunka osób starszych. Kiedyś od kogoś usłyszałam, że do tego wcale nie potrzeba znajomości języka, bo wiadomo, co robić. Co za głupota! Oczywiście, że znajomość języka jest potrzebna. Nawet całkiem teoretycznie: Najczęściej wiadomo, co trzeba zrobić, ale czasem starszy człowiek chce po prostu porozmawiać. Pracowałam w sumie u czterech osób. Tylko jedna z nich była w takim stanie, że już nie mówiła, ale nieraz rozmawiałam z członkami jej rodziny. I co, nie trzeba mi było znajomości języka? Poza tym nieraz musiałam rozmawiać z lekarzem/lekarką. Nieraz musiałam dzwonić do członka rodziny w jakiejś sprawie. 

Ten argument, że w ogóle są sytuacje, w których znajomość języka nie jest potrzebna, jest tak bzdurny, że brak słów na to. Jeśli tak sądzisz, to wybierz się na urlop do jakiegoś kraju, którego języka nie znasz i spróbuj tam coś załatwić. Ale sam/sama, nie z innymi Polakami. Brak znajomości języka to gotowy przepis na kłopoty. Niewiele trzeba, żeby zostać oszukanym. 

Sytuacja numer 2

Dobre parę lat temu udałam się na międzynarodowe spotkanie kobiet. Miałam nadzieję, że spotkam tam kogoś ciekawego. Może i bym spotkała, gdyby ktoś mówił po niemiecku Możesz domyślić się więc, że dałam sobie spokój z tymi spotkaniami, gdyż wyglądało to tak, że Ukrainki rozmawiały ze sobą po ukraińsku czy rosyjsku, Arabki po arabsku itd.

Na pierwszym spotkaniu, na którym byłam, zaobserwowałam następującą sytuację: Niemiec zapytał się jednej z pań biorących udział: Wollen Sie Tee oder Kaffee? Ona z tego kompletnie nic nie zrozumiała, a zaznaczę w tym miejscu, że ten Niemiec mówił całkiem normalnie i nie miał żadnych naleciałości dialektu (a są takie dialekty, gdzie a wymawia się prawie jak o i wtedy potrzeba czasu, żeby się na to przestawić). Ale nie, on mówił całkiem normalnie. Wtedy sobie pomyślałam: Ok, może ona dopiero przyjechała do Niemiec. Ale nie – okazało się, że mieszka tu od dwóch lat, więc nieuchronnie nasuwa się tu pytanie: Serio!? Mieszkasz w Niemczech dwa lata i nie znasz słów takich jak Tee i Kaffee? No to coś tu poszło bardzo, bardzo nie tak!

Postanowiłam dać tym spotkaniom szansę, ale na kolejnym było tak samo, więc odpuściłam. Spotkałam wtedy dziewczynę z Hiszpanii, to przynajmniej pogadałam z nią po hiszpańsku. Nie o to mi jednak chodziło, więc nie traciłam więcej czasu.

Ktoś napisał na Instagramie, że ludzie przychodzą na spotkania międzynarodowe, żeby spotkać osoby ze swojego kraju. To nie do końca prawda. Czego oni się spodziewają? Że osoby prowadzące te spotkania nie będą Niemcami czy jak? Absurd. Pojawił się jeszcze komentarz, że osoba, która została zapytana o kawę czy herbatę, pewnie strasznie się zestresowała. No ale nie popadajmy tu w absurdy! Jeśli aż takie są nerwy na luźnym, niezobowiązującym spotkaniu, to strach pomyśleć, kiedy szef/szefowa odezwie się w pracy. Wtedy to już pewnie koniec. 

Sytuacja numer 3

Nie tak dawno temu byłam świadkiem rozmowy, w której pewna Niemka próbowała coś wytłumaczyć dziewczynie z Polski. I znowu: mówiła powoli, całkiem normalnie (czyli Hochdeutsch). Tak, pomogłam w tłumaczeniu, kiedy widziałam, jak ta dziewczyna się męczyła, ale nie mogłam wygonić z głowy myśli w stylu: Serio, mieszkasz w Niemczech już ponad 10 lat i nie znasz słów takich jak Name i Beispiel?????

Tutaj dodam, że znałam tę dziewczynę osobiście i wiem, że ona w ogóle nie uczyła się niemieckiego. Nic nie robiła w tym celu. To nie nerwy, to nie stres. To lenistwo. 

Sytuacja numer 4

Kiedyś udzielałam dużo prywatnych lekcji. Pewnego razu przyszli do mnie ludzie, którzy bardzo, ale to bardzo chcieli nauczyć się niemieckiego. Trochę się wtedy zdziwiłam, bo wiedziałam, że mieszkali tu od ponad 25 lat. No ale ok, pomyślałam, są różne sytuacje. Zaczęliśmy więc pierwszą lekcję i nigdy nie zapomnę ich zdziwienia, kiedy dowiedzieli się, że Ja się nazywam… to po niemiecku Ich heiße… Tak, wtedy to mnie bardzo zaskoczyło, ale teraz już nic mnie nie zaskoczy.

Ale co się okazało? Że oni nigdy nie mieli możliwości! Naprawdę? 25 lat! 25 lat! Przez ten czas naprawdę nie było okazji??? Nigdzie, nigdy??? Przez tyle lat??? Szczególnie od czasu, kiedy jest Internet?

Pewnie zgadniecie, że długo nie pochodzili do mnie na lekcje, bo okazało się, że samo do głowy nie wejdzie, że trzeba się uczyć i że czasowniki się odmieniają.

Pojawił się komentarz, że ci ludzie pewnie faktycznie nie mieli możliwości. Ale to jest moim zdaniem kolejny absurd. Nie uwierzę w coś takiego. Gdyby chcieli, to nauczyliby się choćby kilku zwrotów z tzw. samouczka, których kiedyś było pełno. Owszem, nie zawsze „chcieć to móc”, jednak najczęściej okazuje się, że ktoś nie mógł, bo nie chciał. Owszem, nauka niemieckiego nie jest łatwa, a nauka niemieckiego w Niemczech wcale nie musi być łatwiejsza czy szybsza. Jedno jest jednak pewne: Jeśli człowiek nic nie robi, to się nie nauczy. 

Podsumowując moje refleksje…

Kogo krytykuję?

Leniwych ludzi.

Ludzi, którym uczyć się nie chce, ale umieć by chcieli.

Ludzi, którzy zadają mi pytania w stylu: Skąd ty tak dobrze mówisz po niemiecku?

Nauczyłam się! Nikt mi nie dał niczego za darmo, z nieba mi nie spadło.

Jak ty się nie będziesz uczył/a, to nie będziesz umieć.

Koniec.

Czy nauczysz się niemieckiego mieszkając w Niemczech?

Czy nauczysz się niemieckiego mieszkając w Niemczech?

Często słyszę opinie w stylu: „Nauczę się niemieckiego w Niemczech”, „Nauczę się niemieckiego, rozmawiając z ludźmi”. Nic bardziej mylnego. W dzisiejszym wpisie napiszę o tym, dlaczego dla większości osób tak nie będzie i zapraszam Cię na kolejny wpis z serii „nauka niemieckiego w Niemczech”.

Mój wpis z 2013 roku – „Typowe błędy u osób uczących się niemieckiego ze słuchu” jest jednym z najczęściej komentowanych na moim blogu. Dzisiaj prawie nic bym w nim nie zmieniła. Znajdziesz go tutaj.

Polecam bardzo również wpis na blogu Agnieszki Drummer – „Nauczę się niemieckiego w Niemczech. Automatycznie” (tutaj).

Dlaczego więc nie będzie tak, że nauczysz się niemieckiego w Niemczech i to automatycznie, rozmawiając z innymi?

  1. Pierwszym powodem jest na pewno to, że trzeba umieć coś powiedzieć, żeby rozmawiać. Nie mam pojęcia, jak można rozmawiać z Niemcami, nie znając ich języka nawet w minimalnym stopniu. Aż prosi się o to, żeby nauczyć się wcześniej choć trochę. Tak jak pisałam w 2013 roku: Pewnych rzeczy trzeba się nauczyć. Wziąć podręcznik do ręki i się ich nauczyć.
  2. Nie można nauczyć się języka obcego, słuchając i powtarzając. Raczej nie uda się to dorosłym. Ludzie czasami wygłaszają opinię, że przecież dzieci tak się uczą. Owszem, ale dzieci to dzieci. One uczą się zupełnie inaczej od dorosłych, ich mózg funkcjonuje inaczej. Dzieci uczą się, powtarzając i słuchając, ale potem ta umiejętność zanika. Kiedy dorosłych chce się nauczyć w ten sposób języka zupełnie dla siebie obcego, to pojawiają się problemy ze zrozumieniem i z poprawnym powtórzeniem. Zresztą nawet gdyby udało się poprawnie powtórzyć, to nie możemy bazować tylko na usłyszanych zdaniach. Chodzi przecież o to, żeby budować własne. Jeśli chodzi o dzieci, to już dawno zostało zaobserwowane, że budują one poprawne zdania, których wcześniej nie usłyszały. Po prostu ich mózg działa inaczej.
  3. W ciągu lat spędzonych w Niemczech poznałam osoby, które mieszkają tu 20-25 lat, a nie są w stanie poprawnie się przedstawić (tak, naprawdę!). Takie osoby przychodziły do mnie na lekcje, ale najczęściej są to ludzie, którzy oczekują cudu i którym po prostu nie chce się uczyć. Tacy ludzie szybko rezygnują z lekcji. No cóż, gdyby chcieli, to nauczyliby się trochę wcześniej. Wcale nie jest więc tak, że wystarczy być w Niemczech, żeby się nauczyć. Pisałam kiedyś też o tym, że znałam kogoś, kto codziennie chodził po bułki do piekarni, a nie wiedział, że to „Bäckerei”.
  4. Wcale nie jest tak, że w Niemczech na pewno dogadasz  się po angielsku. Owszem, jest tu dużo ludzi, którzy znają ten język, ale nie można się na to zdawać. Młodsi ludzie często nieźle mówią po angielsku, ale u ludzi w średnim wieku i u starszych niekoniecznie tak jest. Podobnie jak w Polsce. Poza tym słuszne jest tu przysłowie: kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Moim zdaniem nie jest w porządku jechać do innego kraju, chcieć tam mieszkać i po prostu żyć, w ogóle nie dostosowując się do ludzi. Poza tym nie bez powodu mówi się, że język jest kluczem do integracji. Bez znajomości języka nie można liczyć przecież na to, że to inni dopasują się do nas.
  5. Argument, że nauczysz się niemieckiego, rozmawiając z Niemcami, jest moim zdaniem tak nielogiczny, że aż dziwię się, kto na to wpadł. Jest on związany z punktami 1 i 2, a skutek jest taki jak w punkcie 3. Nie rozumiem, jak można nauczyć się obcego języka, którego się nie zna, rozmawiając z ludźmi. Jak można rozmawiać, nie umiejąc nic powiedzieć?

 

Co myślisz o moich argumentach i powodach? Jeśli mieszkasz w kraju niemieckojęzycznym, to jak wygląda / wyglądała Twoja nauka niemieckiego? 

Rola gramatyki 1. Jakie jest Twoje samopoczucie gramatyczne?

Rola gramatyki 1. Jakie jest Twoje samopoczucie gramatyczne?

Czy musimy zaprzyjaźnić się z gramatyką, aby skutecznie nauczyć się języka obcego? Czy istnieje komunikacja bez gramatyki? Jaka jest rola gramatyki? Powstaje coraz więcej kursów reklamowanych hasłem: „Komunikacja w miesiąc” czy Naucz się niemieckiego w miesiąc!” Wiele osób sądzi, że gramatyka jest zbędna. W tekście chciałabym rozprawić się z tematem gramatyki w uczeniu się języka obcego – przede wszystkim z perspektywy ucznia. Poruszę również punkt widzenia nauczyciela. Wszystkie posty z serii „Metody nauki” znajdziesz tutaj.

Ten post to pierwszy fragment dłuższego tekstu „Rola gramatyki w uczeniu się języka obcego”.

Jakie jest Twoje samopoczucie gramatyczne?

Moim zdaniem należy zadać to pytanie każdemu uczącemu się języka obcego. Co kryje się pod wymyślonym przeze mnie pojęciem „samopoczucie gramatyczne”? Są to następujące aspekty: znajomość reguł i wyjątków, poprawne stosowanie reguł, spontaniczne używanie gramatycznej wiedzy w praktyce oraz umiejętność autokorekcji.

Co jest najważniejsze w nauce języka obcego? Bez wątpienia komunikacja – czy to ustna, czy pisemna. Są osoby, które w języku obcym przede wszystkim mówią. Są osoby, które tylko w nim piszą, chociaż jest ich zdecydowanie mniej (chociażby pracownicy biurowi odpowiadający na maile). Aby stosować gramatykę, musimy się komunikować, więc nasza wiedza będzie tylko teoretyczna, jeśli mamy barierę przed mówieniem. Będzie tak również, jeśli nie mamy wystarczającego zasobu słownictwa.

Z mojego doświadczenia dydaktycznego wynika, że często uczniowie rzeczywiście próbują uczyć się niemieckiego bez gramatyki. Sprowadza się to do uczenia się gotowych zwrotów, co kojarzy mi się z rozmówkami dla turystów. Takie rozmówki są oczywiście pożyteczne, kiedy udajemy się na urlop do danego kraju. Gdybym leciała do Brazylii, to kupiłabym sobie rozmówki portugalskie, ale czy rozumiałabym, co odpowiadają mi Brazylijczycy? Wątpliwe. Komunikacja turysty jest jednak inna – prawie nikt nie uczy się języka obcego, żeby dogadać się z tubylcami na 2-tygodniowych wakacjach. Poza tym rodzimi użytkownicy języka są z reguły nastawieni na turystów i bardziej skłonni im pomóc.

Co dzieje się jednak, kiedy pracujemy np. w Niemczech? Oczywiście wszystko zależy od stanowiska. Wielokrotnie słyszałam jednak od uczniów: „Umiem to powiedzieć, ale nie wiem, co Niemiec mi odpowiada”. Oczywiście znajomość gotowych zwrotów ma sens, ale nadchodzi moment, kiedy to nie wystarczy. Chcemy zbudować poprawne zdanie i pojawia się pytanie: Jak to zrobić? Jak połączyć ze sobą poszczególne elementy? Tutaj pojawia się często nielubiana gramatyka.

Dlatego z pewnością nie można sądzić, że gramatyka jest zbędna. Z drugiej strony łatwo zniechęcić do niej uczniów. Dlatego należy stawiać na gramatykę w komunikacji, czyli na jej praktyczne zastosowanie. Jak to zrobić jako nauczyciel? Co zrobić, aby uczniowie nie znienawidzili Konjunktivu II czy nieregularnych czasowników? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.

Dociekliwy uczeń, czytając zdania w samouczkach, w pewnym momencie zacznie się zastanawiać: „Dlaczego nagle czasownik jest w innym miejscu zdania?”, „Dlaczego dane słowo pojawia się tutaj w zupełnie innej formie? Z czego to wynika?” Odpowiedzi na te pytania udzieli mu gramatyka.

Rok z językiem niemieckim: Codzienny kontakt z językiem obcym. Część 1

Rok z językiem niemieckim: Codzienny kontakt z językiem obcym. Część 1

Dzisiaj zajmę cię tematem codziennego kontaktu z językiem. Na pewno nie jest to proste, jeśli uczymy się go w swoim kraju, ale da się coś w tej kwestii zrobić. Wszystkie posty z cyklu „Rok z językiem niemieckim” znajdziesz tutaj. Po przeczytaniu tego postu napisz w komentarzu, jak wypada Twój codzienny kontakt z językiem obcym.

Wbrew pozorom codzienny kontakt z językiem nie jest czasami prosty również, kiedy ktoś uczy się języka w kraju docelowym. Zaobserwowałam tutaj kilka problemów:

  1. Ktoś pracuje tylko z innymi Polakami i nie ma okazji do mówienia po niemiecku.
  2. Ktoś boi się, że zrobi błąd i że Niemcy go wyśmieją. Zaczyna się powolne wycofywanie się, w miarę upływu czasu strach wzrasta i bywa tak, że dana osoba już nigdy nie zaczyna mówić po niemiecku albo mówi tylko wtedy, kiedy jest do tego zmuszona.
  3. Ktoś wykonuje pracę niewymagającą mówienia i dlatego nie widzi również sensu nauki języka.
  4. Bywa tak, że ludzie unikają kontaktu z Niemcami. Z różnych powodów: nie lubią ich, kierują się stereotypami, są zamknięci w sobie. Są to najczęściej powody wynikające z uprzedzeń. Nie twierdzę, że należy od razu wchodzić w nie wiadomo jakie znajomości, ale codzienne interakcje byłyby na miejscu.

 

Co można zrobić, kiedy uczymy się języka we własnym kraju?

Na ten temat już trochę pisałam, np.:

Żywy język. Cz. 1

Żywy język. Cz. 2

Żywy język. Cz. 3

Myślę, że nie należy ograniczać się tylko i wyłącznie do podręcznika, jeśli zależy nam na nauce języka. Dzisiaj, w dobie Internetu, nie ma ograniczeń. Możemy oglądać w Internecie seriale czy filmy. Możemy słuchać muzyki w języku obcym, więc dlaczego tego nie robić?

Jakie seriale oglądać po niemiecku? Propozycje znajdziesz np. na blogu Martyny „Majstersztyk językowy” – tutaj.

Jeśli chodzi o seriale, to moim zdaniem najlepiej zacząć od takich z napisami po niemiecku. Zapewniam, że z biegiem czasu poprawi się umiejętność rozumienia ze słuchu. Dlaczego jest to takie ważne?

  1. Ponieważ bywa tak, że ktoś uczy się niemieckiego przez kilka lat, ale prawie nic nie rozumie, kiedy wyjeżdża do Niemiec.
  2. Tak, w podręcznikach są zadania do rozumienia ze słuchu, ale tam możemy posłuchać nagrań tyle razy, ile chcemy. Rozumienie rodzimych użytkowników języka to co innego – to już wyższa szkoła jazdy, a tylko kontakt z językiem mówionym nam to ułatwi.
  3. Oglądając filmy czy seriale z napisami, uświadamiamy sobie, że rozumiemy więcej właśnie dzięki napisom. Gdybyśmy czytali scenariusz np. odcinka serialu, dużo rozumielibyśmy, prawda? Zapewne mniej, tylko oglądając. Nie warto się jednak zniechęcać. Ja sama kiedyś nie doceniałam tej metody i żałuję, że nikt mi jej nie polecił dawno temu. Przed kilkoma laty bardzo poprawiłam swoją znajomość angielskiego, oglądając seriale z napisami. Muszę przyznać, że nie jestem fanką siedzenia przed telewizorem czy komputerem tylko po to, żeby oglądać. Jeśli już coś oglądam, to łączę to z nauką. W ten sposób można połączyć przyjemne z pożytecznym.
  4. Dodam, że wielu nauczycieli radzi, żeby oglądać seriale bez napisów i skupić się na tym, co słyszymy. Można i tak, nie kwestionuję tego. Sama wolę wersję z napisami, gdyż zaobserwowałam, że u mnie daje to świetne efekty. Jednak nie należy zdawać się tylko na napisy. Powinien nadejść moment, kiedy wyłączamy napisy i próbujemy zrozumieć jak najwięcej bez nich.

 

Tak jak wspominałam w jednym ze wpisów w serii „Rok z językiem niemieckim”, bardzo ważne jest również czytanie. To także kontakt z językiem, a czytać możemy jadąc autobusem czy pociągiem. Cały wpis przeczytasz tutaj.

Muzyka. Uwielbiam muzykę i bardzo często słucham jej w języku niemieckim. Dzisiaj z taką łatwością możemy słuchać muzyki w Internecie. W nauce języka na pewno pomocne jest słuchanie muzyki – metoda często niedoceniana, ponieważ uczniowie zniechęcają się, kiedy nie rozumieją tekstu. Jest tu podobnie jak z książkami czy filmami – nie chodzi o to, żeby rozumieć każde słowo. Poza tym można znaleźć w Internecie tekst piosenki, przetłumaczyć go i nauczyć się nowych słów. Tu kilka piosenek po niemiecku:

Revolverheld – Mit dir chilln

Helene Fischer – Atemlos durch die Nacht

Rammstein – Sonne

Peter Alexander – Das tu’ ich alles aus Liebe

Sarah Connor – Alles in mir will zu dir

Sarah Connor – Stark

Sportfreunde Stiller – Applaus, Applaus

Mark Forster, Lea – Drei Uhr nachts

Max Giesinger – 80 Millionen

A jak mówić po niemiecku na co dzień? Tutaj o tym pisałam:

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 1

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 2

A jak wypada Twój kontakt z językiem obcym? Daj znać w komentarzu 🙂 

Homonimy w niemieckim: Definicja i przykłady

Homonimy w niemieckim: Definicja i przykłady

Czas na kolejny wpis z cyklu „Niemiecki w 5 minut”. Wszystkie posty z tej serii znajdziesz tutaj. Dzisiejszy temat to homonimy w języku niemieckim – definicja i przykłady. Jak zawsze, na samym dole znajdziesz PDF do pobrania.

Homonimy – są to słowa, które mogą mieć dwa różne rodzajniki. Zmienia się wtedy znaczenie i również liczba mnoga często ma inną formę.

 

  • die Bank, die Banken – bank, banki

die Bank, die Bänke – ławka, ławki

 

die Schulbank – ławka szkolna

die Parkbank – ławka w parku

Geld auf der Bank haben – mieć pieniądze w banku

Im Klassenzimmer gibt es 12 Bänke. – W klasie (klasopracowni) jest 12 ławek.

In der Parkstraße gibt es 2 Banken. – Na Parkstraße są 2 banki.

 

  • das Erbe – spadek

der Erbe,-n – spadkobierca

Er hat sein Erbe angetreten. – On objął swój spadek.

gesetzlicher Erbe – spadkobierca ustawowy

 

  • der Gehalt, die Gehalte – zawartość, treść

das Gehalt, die Gehälter – pensja, wynagrodzenie

prozentualer Gehalt – procentowa zawartość

ein festes Gehalt – stała pensja

 

Ist dein Gehalt hoch? – Czy twoja pensja jest wysoka?

Hast du ein festes Gehalt? – Czy masz stałą pensję?

Łatwiej będzie ci zapamiętać synonimy:

der Gehalt = der Inhalt – zawartość

 

  • die Kiefer, die Kiefern – sosna, sosny

der Kiefer, die Kiefer – szczęka, szczęki

 

  • der Kunde, die Kunden – klient, klienci

die Kunde, die Kunden – wieść, wieści (nowina)

Słowo „der Kunde” podlega odmianie słabej (n-Deklination):

Nom. der Kunde

Gen. des Kunden

Dat. dem Kunden

Akk. den Kunden

 

Wir haben einen neuen Kunden! – Mamy nowego klienta!

eine frohe Kunde – wesoła wiadomość

 

  • der Leiter, die Leiter – dyrektor, kierownik

die Leiter, die Leitern – drabina

auf eine Leiter steigen – wchodzić po drabinie

der Abteilungsleiter – kierownik działu

 

Ten materiał jest częścią mojego autorskiego kursu online „Pułapki językowe”. Tu znajdziesz wszystkie informacje na jego temat i możliwość zakupu:

Kurs niemieckiego „Pułapki językowe”

Tutaj możesz pobrać cały wpis w formacie PDF: Niemiecki w 5 minut. 14.07.2021

Daj znać w komentarzu, jak podobał Ci się wpis „Homonimy w niemieckim”. Będę wdzięczna za informację zwrotną.

Niemiecki w 5 minut: Niemieckie idiomy. Część 1

Niemiecki w 5 minut: Niemieckie idiomy. Część 1

W kolejnym wpisie z serii „Niemiecki w 5 minut” zajmiemy się idiomami. Przypomnę, że idiom to zwrot, który składa się z kilku wyrazów. Połączone mają one inne znaczenie niż w rzeczywistości. Wszystkie posty z serii „Niemiecki w 5 minut” znajdziesz tutaj. Przygotuj się więc na niemieckie idiomy!

  • Hand und Fuß haben – mieć ręce i nogi

Jak widzisz, po niemiecku mówi się, że coś ma „rękę i stopę”.

Dein Projekt hat Hand und Fuß. – Twój projekt ma ręce i nogi.

  • zwei Fliegen mit einer Klappe schlagen – upiec dwie pieczenie na jednym ogniu

Tutaj zabijamy dwie muchy jedną klapką.

Ich habe zwei Fliegen mit einer Klappe geschlagen! – Upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu!

  • aus einer Mücke einen Elefanten machen – robić z igły widły

Po niemiecku robi się słonia z komara.

Schon wieder machst du aus einer Mücke einen Elefanten! – Znowu robisz z igły widły!

  • nicht alle Tassen im Schrank haben – mieć nie po kolei w głowie

W niemieckim nie ma się wszystkich filiżanek w szafie.

Mir scheint, dass er nicht alle Tassen im Schrank hat. – Zdaje mi się, że on ma nie po kolei w głowie.

  • alle Hände voll zu tun haben – mieć pełne ręce roboty

Von Montag bis Freitag habe ich alle Hände voll zu tun. – Od poniedziałku do piątku mam pełne ręce roboty.

  • zwei linke Hände haben – mieć dwie lewe ręce

Man sollte den Kindern nicht sagen, dass sie zwei linke Hände haben. – Nie powinno się mówić dzieciom, że mają dwie lewe ręce.

  • nur Bahnhof verstehen – nie mieć zielonego pojęcia

Ich verstehe nur Bahnhof. – Nie mam zielonego pojęcia.

  • die Nase voll von etwas haben – mieć czegoś po dziurki w nosie

Ich habe die Nase voll davon! – Mam tego po dziurki w nosie!

  • jemanden auf die Palme bringen – doprowadzać kogoś do szału / do wściekłości

Po niemiecku zanosimy kogoś na palmę 🙂

Mit dieser Aussage hast du mich auf die Palme gebracht! – Tą wypowiedzią doprowadziłeś mnie do szału!

  • jemandem auf den Wecker gehen – wkurzać kogoś

Sein Verhalten geht mir auf den Wecker! – Jego zachowanie mnie wkurza!

Tutaj możesz pobrać PDF z idiomami: Niemiecki w 5 minut 17.05.2021

W 80 blogów dookoła świata: 5 pytań do blogera

W 80 blogów dookoła świata: 5 pytań do blogera

Pierwszy raz biorę udział w akcji „W 80 blogów dookoła świata” i myślę, że przyłączę się do niej na stałe.

Dzisiejszy temat to „5 pytań do blogera”. Odpowiadam więc na pytania, które wybrałam:

1. Twój pierwszy dzień/pobyt w kraju X.
Było to w kwietniu 2008 roku. Pojechałam wtedy na wycieczkę studencką dofinansowaną przez DAAD. Wycieczka dotyczyła przełomowych wydarzeń 1989 roku. Zwiedziliśmy wtedy Berlin i Lipsk. Pierwszym miejscem w Niemczech, jakie zobaczyłam, był właśnie Berlin. Pamiętam, że byłam wtedy oszołomiona, bo nigdy wcześniej nie widziałam tak dużego miasta. W Berlinie spędziliśmy 4 dni, potem 4 dni w Lipsku. Pierwszego dnia w Berlinie tylko pochodziliśmy potem po mieście. Pamiętam, że zobaczyłam wtedy słynną ulicę Ku’damm.

Kilka zdjęć zrobionych tamtego wieczoru:






2. Najbardziej zaskakujące odkrycie związane z krajem X. 
Że Niemcy są zupełnie inni od Polaków. Niby sąsiedzi, ale oni jednak mają mentalność germańską, a my słowiańską. Myślę, że po tych wszystkich latach w znacznym stopniu przesiąkłam niemiecką mentalnością. Objawia się to np. w tym, że czytam w myślach mojego szefa i wszystko robię, zanim on mi powie, co mam robić. Łatwo jest mi przewidzieć, jak Niemcy zareagują w danej sytuacji – co im się spodoba, co zaakceptują, a czego nie.

3. Ulubione motto, cytat, powiedzenie, powiedzonko w języku X.
das gibt es (doch) nicht! – mówimy, kiedy w coś trudno jest uwierzyć. Dosłownie: „tego nie ma” 

das ist nicht wahr – podobne zastosowanie, dosłownie: „to nie jest prawdziwe”

das war einmal – „to było kiedyś” – używam bardzo często, kiedy wspominam dawne czasy, najczęściej z ironią 

ich kann nichts dafür– „nic nie mogę na to poradzić”

dumm ist dumm, man kann nichts machen – „głupi to głupi, nie można nic poradzić” – tak zawsze mówiła moja nieżyjąca już sąsiadka, kiedy zawaliła jakąś sprawę.

ich geb’ nie auf – „nigdy się nie poddam” – motto mojego życia (jest też piosenka Helene Fischer o takim tytule)

das ist nicht richtig, das ist verkehrt

(das ist) zu viel des Guten – to już przegięcie, za wiele tego dobrego 

man muss alles so nehmen, wie es ist und versuchen, das Beste daraus zu machen – „trzeba przyjąć wszystko takie, jakie jest i próbować zrobić z tego to, co najlepsze” – tak mniej więcej można przetłumaczyć to motto. Dosyć często słyszę je od Niemców i bardzo przypadło mi do gustu.

4. Twój największy sukces odnośnie nauki języka.
Nauczenie się fińskich przypadków i ogólnie rozgryzienie tego języka.

5. Ulubiona reklama z kraju X.

Ogólnie nie mam wiele do czynienia z reklamami, bo nie oglądam telewizji. Miałam telewizor w moim mieszkaniu, ale 3 lata temu go wyrzuciłam, kiedy były u nas wystawki. Mimo to dobrze pamiętam jedną reklamę Vodafone, którą gdzieś widziałam. W tle było słychać piosenkę „We are the people”. Chciałam zamieścić tutaj link do niej, ale niestety nie mogę jej znaleźć nigdzie w Internecie.

 „W 80 blogów dookoła świata”…

…jest akcją blogerów językowych. Danego dnia każdego miesiąca na blogach osób biorących udział w akcji pojawiają się posty z myślą przewodnią. Akcja ta pozwala nie tylko na lepsze poznanie się blogerów, ale przede wszystkim daje czytelnikom możliwość poszerzenia wiedzy – przenosząc się na inne blogi, mogą porównać, jak to jest w poszczególnych krajach. 

Linki do postów na innych blogach językowych: 

Chiny:

Francja:

Holandia:
Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku: 5 pytań do blogera – o języku kirgiskim i Kirgistanie http://kirgiski.pl/2015/01/5-pytan-do-blogera-o-jezyku-kirgiskim-i-kirgistanie/

Niemcy:


Rosja:
  
Szwajcaria:

Wielka Brytania:
  




Włochy: 

Wietnam: 

Jeśli ktoś z Was ma własny blog i chciałby wziąć udział w akcji, to może napisać na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com 
Jak nauczyć się niemieckich przypadków? Cz. 1

Jak nauczyć się niemieckich przypadków? Cz. 1

Dziś zacznę przedstawiać moje wskazówki co do uczenia się niemieckich przypadków. Z doświadczenia wiem, że sprawiają one uczącym się problemy, także dlatego że niektóre czasowniki po niemiecku łączą się z innym przypadkiem niż po polsku. Do tego dochodzi kwestia przyimków łączących się z poszczególnymi przypadkami. Ważna jest jeszcze kwestia wyrażania polskich przypadków, których nie ma w niemieckim, przede wszystkim narzędnika.

Tutaj kilka moich uwag:

1. We wprowadzaniu przypadków powinna być zachowana właściwa kolejność. Od początku mamy mianownik (Nominativ), następnie powinien pojawić się biernik (Akkusativ), kolejno celownik (Dativ), na końcu dopełniacz (Genitiv). Jeśli chcemy poprawnie mówić po niemiecku, to musimy pamiętać także o kolejności przypadków w zdaniu. Zawsze byłam i będę przeciwko wprowadzaniu przypadków naraz. Chyba jeszcze nikomu nie wyszło to na dobre. Od uczących się niemieckiego w Niemczech na kursach w szkołach językowych często słyszę, że mieli wprowadzane przypadki naraz. Skutek jest taki, że nie potrafią poprawnie stosować żadnego z nich. Nie jestem pewna, ale wynika to chyba z tego, że niemieccy nauczyciele nie zdają sobie sprawy z trudności, jakie mają uczniowie. Uczą swojego języka ojczystego, to trudniej jest im wczuć się w sytuację ucznia. Coś o tym wiem, bo przecież uczę polskiego jako języka obcego.

2. Jak ja nauczyłam się przypadków? Pamiętam, chociaż było to w podstawówce. Przypadki miałam wprowadzane właśnie w kolejności wymienionej powyżej i myślę, że pomogło mi to, że robiliśmy masę ćwiczeń. Dużo, dużo, dużo ćwiczeń. Poza tym nauczycielka dawała nam dużo zdań do tłumaczenia z polskiego na niemiecki – wtedy wyraźniej można było zobaczyć różnice w zastosowaniu. Uświadomiła nam, że polskie przypadki wyraża się po niemiecku często inaczej. Szczególną uwagę zwróciła na narzędnik. Odpowiedź na pytanie „kim? czym?” musimy po niemiecku wyrazić w odpowiedni sposób:

Piszę długopisem. –> Ich schreibe mit dem Kuli.
Jadę samochodem. –> Ich fahre mit dem Auto.
Lecę samolotem. –> Ich fliege mit dem Flugzeug.
Podróżujesz często metrem? –> Reist du oft mit der U-Bahn?
Rzucam piłką. –> Ich werfe mit dem Ball.
Ubijam śmietanę trzepaczką. –> Ich schlage die Sahne mit dem Schneebesen.

To oczywiście podstawowe przykłady. Wyrażanie narzędnika jest bardziej rozbudowane. Tutaj pytanie: Czy chcecie, żebym bardzo dokładnie zajęła się tym tematem?

3. Po dokładnym nauczeniu się rodzajników określonych i nieokreślonych przychodzi kolej na przyimki. Najpierw te łączące się z biernikiem, potem z celownikiem, potem przyimki łączące się z oboma tymi przypadkami. Kiedyś pojawiają się przyimki łączące się z dopełniaczem. Do tego dochodzi rekcja czasownika.

Nauczyłam się tego również etapami. Kiedy już miałam świetnie opanowane rodzajniki, to nauczenie się przyimków przyszło mi z łatwością. Uczyłam się w zdaniach, np.:

Wir sind gegen das neue Verbot. –> Po nauczeniu się takiego zdania widzę od razu, że przyimek „gegen” łączy się z Akkusativem.

Na tej samej zasadzie uczyłam się rekcji czasownika.

Po nauczeniu się zdania: „Wir halten uns an das Thema„, widzę już, że czasownik „sich halten” łączy się z „an”, które w tym wypadku rządzi biernikiem.

Oczywiście uczenie się na tej zasadzie wymaga doskonałej znajomości rodzajników. Wiem, że dla niektórych może to być nieco skomplikowane, ale prawda jest taka, że bez rodzajników w jednym palcu nie zajdziemy w niemieckiej gramatyce daleko, bo ich nieznajomość zawsze w którymś momencie będzie przeszkadzać.

4. Ja musiałam wybrać dla siebie powyższą metodę, właśnie uczenie się z kontekstu, ponieważ nie jestem wzrokowcem ani słuchowcem. Każdego języka uczyłam się i uczę się w ten sposób. Nie ma przecież zdania bez sytuacji. Pomyślcie, jak często słyszycie zdanie: „Ale to jest wyrwane z kontekstu„. W kontekście jest łatwiej, prawda? Odnosi się to nie tylko do nauki języków obcych, ale ogólnie do nauki czegokolwiek. Pamiętam, jak w szkole okropnie nie lubiłam przedmiotów przyrodniczych. Miałam z nich jednak bardzo dobre oceny. Nigdy nie uczyłam się na pamięć. Zawsze starałam się wyobrazić sobie daną sytuację, w której mogłabym zastosować regułę czy jakąś abstrakcyjną definicję. Sytuacja zawsze się znajdzie. Tę metodę przekazałam mojej siostrze. Efekt jest taki, że wiele definicji z matematyki potrafi powtórzyć do dzisiaj, a przecież dawno skończyła szkołę 🙂

Kolejnym razem polecę kilka innych metod, potem pojawią się materiały, z jakich możecie skorzystać, ucząc się przypadków. Polecę sprawdzone podręczniki.

Jak nauczyć się niemieckich przypadków? Cz. 1

Ja nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 2

Dzisiaj skupię się na Deutsch als Fremdsprache – czyli niemieckim jako języku obcym w kraju innym niż niemieckojęzyczny.

Oczywistym jest, że najczęściej mamy okazję do mówienia w języku obcym na lekcji lub na kursie. Bywa tak, że tych okazji jest mało, bo na lekcji w klasie jest 30 osób, a robi się też inne rzeczy oprócz mówienia. Jak więc ćwiczyć mówienie?

1. Najwięcej osób wybiera w tym celu prywatne lekcje. Ja z żadnego języka obcego nigdy nie brałam korepetycji, kiedy byłam w szkole, ale wynika to z tego, że nie bałam się mówić i chciałam mówić na lekcjach jak najwięcej. Nie unikałam tego. Myślę, że wielu uczących się unika mówienia na lekcjach w szkole czy na prywatnych kursach, a przecież to doskonała możliwość, bo mamy kogoś, kto nas poprawi. Oczywiście wiele zależy też od podejścia nauczyciela.

2. Jeśli mamy w swoim otoczeniu kogoś, kto jest zmotywowany tak samo jak my, to możemy z taką osobą stworzyć tandem i spotykać się np. raz w tygodniu, żeby razem rozmawiać w języku obcym. Kiedy studiowałam niemiecki, to czasami rozmawiałam po niemiecku z przyjaciółką.

3. Można szukać możliwości w Internecie. Może na blogach, forach czy na stronach miłośników danego języka znajdziemy osoby, które chętnie porozmawiają z nami przez Skype?

4. Dla mnie dobrym sposobem na ćwiczenie mówienia zawsze było mówienie do siebie. Kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce, to często mówiłam do siebie po niemiecku. Teraz mówię do siebie najczęściej po hiszpańsku. Nie robię tego celowo, ale samo z siebie tak to wychodzi. Oczywiste, że to coś zupełnie innego od rozmowy z drugą osobą, ale mimo wszystko trochę można poćwiczyć mówienie.

Jak nauczyć się niemieckich przypadków? Cz. 1

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 1

Zanim wczytacie się w post o mówieniu, zaglądnijcie do wczorajszego 🙂

Ludzie uczący się języków obcych często pytają mnie: jak nauczyć się mówić? Myślę, że jest to największa trudność w procesie uczenia się. Często słyszę: „Ja wszystko rozumiem, ale umiem mało powiedzieć”. Cóż, to nic dziwnego, bo przecież to normalne, że więcej się rozumie, niż się umie powiedzieć.

Dziś przedstawię kilka swoich uwag na temat mówienia. Odnoszę się tutaj do Deutsch als Zweitsprache – czyli języka niemieckiego jako obcego w kraju niemieckojęzycznym. Pojawi się jeszcze post dot. Deutsch als Fremdsprache – czyli języka niemieckiego jako obcego w kraju ojczystym czy innym nie niemieckojęzycznym.

1. Zasadniczo sądzę, że wszystko związane jest z osobowością i charakterem. Znam tutaj ludzi, którzy mówią fatalnie po niemiecku (nazywam to: „ja jechać, być i iść na sklep”), ale gadają jak najęci. Nie boją się i mówią bez oporów. Z drugiej strony są osoby, które pilnie uczą się niemieckiego i mogłyby z Niemcami pięknie rozmawiać, ale nie mają odwagi. Ja należę do osób, które niczego się nie boją i jestem pewna, że w jakimkolwiek kraju bym nie była, to natychmiast odważyłabym się mówić w języku obcym. Zwlekanie zresztą nic tu nie daje. Wręcz przeciwnie – wraz z upływem czasu człowiek coraz bardziej boi się odezwać i zamyka się w sobie.

2. Warto mieć kogoś, z kim można rozmawiać w języku obcym. Tutaj w Niemczech znam wiele osób, które paradoksalnie w ogóle nie mają okazji do mówienia po niemiecku. Znajoma pracuje jako sprzątaczka. Ma klucze do domów swoich klientów. Idzie, sprząta, wychodzi. Potem zakupy w supermarkecie i do domu. Mieszka w bloku, a wiadomo, jak to jest – sąsiadów się nie zna. Może to i Niemcy, ale ona tego nie wie. Nie będzie przecież pukać do ich drzwi i prosić o rozmowę. Myślę, że w takiej sytuacji trzeba znaleźć kogoś, z kim można porozmawiać i zmotywować się do wspólnej pracy nad językiem. Nawet jeśli to będzie obcokrajowiec, to już jakaś bariera będzie pokonana. Oczywiście pojawia się tu zastrzeżenie, że wtedy nie ma nikogo, kto poprawiłby błędy, ale przecież Niemcy, z którymi rozmawiamy, też tego nie robią. Od osób uczących się niemieckiego często słyszę: „Nie wiem, dlaczego Niemcy nie poprawiają moich błędów. Przecież je słyszą. Chciałbym, żeby mnie poprawiali”. Ja wtedy odpowiadam: „A po co mają poprawiać, jeżeli rozumieją? Zwyczajnie im się nie chce”. Taka jest prawda. Znam Niemca, który nieźle mówi po polsku. Też go przecież nie poprawiam. Rozumiem, co do mnie mówi, to po co mam mu przerywać i wybijać go z rytmu???

3. Innym sposobem jest zmuszenie się do wyjścia do ludzi. Można pójść chociażby na dyskotekę. Mówię tu o małej dyskotece, jaka jest np. w moim mieście. Tam jest okazja do porozmawiania z innymi, zawsze ktoś zagadnie. Rodzice, którzy mają dzieci w niemieckich szkołach, też znajdą odpowiednią okazję, bo przecież dla dzieci są organizowane imprezy, na których rodzice mogą się udzielać. Z doświadczenia wiem, że wielu obcokrajowców niestety unika takich wydarzeń.

4. Kolejną sprawą jest wyjście do urzędu czy do lekarza. Można odważyć się załatwić coś samemu. Niemieccy urzędnicy są przecież świetnie przyzwyczajeni do obcokrajowców i wiedzą, że często mówią oni bardzo kiepsko. Wiadomo, że czasami się nie da, jeśli sprawa jest trudna, ale w wielu sytuacjach da się.

5. Już kiedyś pisałam o tym, że obcokrajowcy często nie zwracają uwagi na język obcy, który ich otacza. Szkoda, bo wystarczy trochę chęci. Wszyscy Polacy, których znam, mają polską telewizję. Nikt nie ogląda niemieckiej, a dlaczego? Przy oglądaniu telewizji można się bardzo dużo nauczyć. Można doskonale osłuchać się z językiem. Można oglądać na DVD czy w Internecie niemieckie filmy z polskimi napisami, a nie tylko amerykańską strzelaninę na Polsacie albo na TVN. Wystarczy trochę chęci. Czasami mam wrażenie, że polska telewizja to najważniejsza rzecz w mieszkaniu. Język obcy jest wszędzie – w pracy, na ulicy. Trzeba się tylko w niego wsłuchać, popatrzeć na niego. Już z szyldów na ulicach można się trochę nauczyć.

Jak nauczyć się niemieckich przypadków? Cz. 1

Rozstrzygnięcie konkursu i motywacja do uczenia się niemieckiego (moim zdaniem)

Przyszła pora na rozstrzygnięcie konkursu. Miałam to zrobić już wczoraj, ale zabrakło czasu. Wybór komentarzy był dla mnie bardzo trudny, gdyż były one naprawdę bardzo przekonujące, ale musiałam jednak wybrać dwa. Tym sposobem:

a) książkę Charlotte Link wygrywa Karolina G. za komentarz:
3 lata temu zdecydowałam się studiować germanistykę, m.in. dlatego, by później – jako nauczycielka- likwidować uprzedzenia wobec tego języka, narodu, etc..:) poza tym…niemiecki ma tyle pięknie brzmiących słów..moim ulubionym jest „Nachtigall”.. mfG.. 🙂

Karolina G. studiuje germanistykę, więc mam nadzieję, że w wolnym czasie chętnie poczyta. Tak się składa, że jednym z moich ulubionych słów też jest „Nachtigall” :)))

b) film o cesarzowej Sorayi wygrywa Jagoda Ostrowska za komentarz:
Język niemiecki otwiera mnóstwo bram do lepszej przyszłości. Chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę, jaką potęgą są Niemcy, prawda ? Prawda. Jestem tego pewna. Poza tym… Niemcy to nasz sąsiad ! Potrzebujemy rodaków znających ich piękną Sprache. Jakie to miłe kiedy przyjeżdża do Niemiec Polak znający ten język… nasze konflikty z przeszłości odchodzą w niepamięć. Dbajmy o dobre kontakty i wspieranie naszej współpracy !

Zwycięzców proszę o napisanie do mnie: msurowiec2010@gmail.com

Teraz chciałabym napisać o tym, dlaczego moim zdaniem warto uczyć się niemieckiego. Do zamieszczonych komentarzy niewiele trzeba dodawać, ale mimo to też wypowiem się na ten temat.

Moje osobiste powody:
1. Niemiecki jest po prostu bardzo ciekawym językiem i wcale nie takim trudnym, o czym pisałam już tutaj:

Czy niemiecki jest trudny?

2. Niemcy są sąsiadem Polski, nadal wiele osób wyjeżdża tam do pracy i warto umieć się dogadać, chociażby po to, żeby inni nie robili z nas głupka albo nie oszukali. Znam niestety takie smutne historie.

3. Praca, praca, praca… W Polsce mieszkałam w regionie rolniczym, ale właśnie w takich dziurach Niemcy często otwierają siedziby swoich firm, bo mogą tam oszczędzić. W pobliżu mojego dawnego miasteczka jest kilka firm z niemieckim kapitałem.

4. Globalna kariera: wiadomo, że Niemcy są potęgą gospodarczą, więc nawet jeśli pracujemy np. w Azji, to niemiecki może się przydać.

5. Czytanie dobrej niemieckiej literatury w oryginale.

6. Możliwość studiowania na niemieckich uniwersytetach, które otrzymują duże dofinansowania na badania naukowe i oferują bardzo wysoki poziom nauczania.

7. Żeby zaimponować Niemcom i obalić stereotypy, a przynajmniej im zaprzeczać.

8. Aby móc opowiadać o swoim kraju i przyczynić się do zmiany myślenia na temat Polski.

To byłyby moim zdaniem najważniejsze powody 🙂

Jak nauczyć się niemieckich przypadków? Cz. 1

O „Gesichtserker” i zniemczeniach

Jak każdy uczący się niemieckiego, czytający gazety lub oglądający filmy widzi, w języku tym jest bardzo dużo anglicyzmów. Ponieważ mieszkam w Niemczech, to tym bardziej na co dzień mam styczność z anglicyzmami i zawsze jestem przerażona, kiedy słyszę słowa takie jak „killen”, „discovern” lub „stylen”. Przykłady można by mnożyć, ale to już mój temat na inny post. Duża liczba anglicyzmów jest tym bardziej moim zdaniem zła, gdyż niemiecki tak dobrze radził sobie kiedyś z wymyślaniem własnych słów.

Dzisiaj zajmę się tematem puryzmu językowego, który rozwinął się w XVII i XVIII wieku. Polegał on na chronieniu języka przed zapożyczeniami i wyrazami obcymi. Powstawały wtedy liczne towarzystwa zajmujące się właśnie ochroną języka. Skutkiem były zniemczenia słów pochodzących z łaciny czy z francuskiego.

Przykłady:

1. Filozof Philipp von Zesen (1619-1689) wymyślił słowa takie jak „der Abstand” zamiast „die Distanz”, „die Bücherei” zamiast „die Liberey”, „der Augenblick” zamiast „der Moment”, „die Leidenschaft” zamiast „die Passion” czy „der Entwurf” zamiast „das Projekt”.
2. Filozof Christian Wolff (1679-1754) zaczął zniemczać łacińskie wyrazy, np. „die Grundlage” wywodzące się z łacińskiego „fundamentum”.
3. Pisarz, wydawca i pedagog Joachim Heinrich Campe (1746-1818) stworzył słowa takie jak „das Altertum” zamiast „die Antike”, „das Erdgeschoss” zamiast „das Parterre” lub „tatsächlich” zamiast „faktisch”.
4. Germanista Hermann von Pfister-Schwaighusen (1836-1916) zaproponował słowo „völkisch” zamiast „national”.

Oto przykłady, które jeszcze przyszły mi do głowy, kiedy pisałam ten post: 

  • die Anschrift – zamiast „die Adresse” 
  • der Versuch – zamiast „das Experiment” 
  • der Einfall – zamiast „die Idee” 
  • die Aufnahme – zamiast „das Foto” 
  • der Rechner – zamiast „der Computer” 
  • das Ergebnis – zamiast „das Resultat” 
  • der Verfasser – zamiast „der Autor” 
  • die Auskunft – zamiast „die Information” 
  • das Andenken – zamiast „das Souvenir” 
  • die Sammlung – zamiast „die Kollektion” 
  • der Flugbegleiter – zamiast „der Steward” 
  • die Einzelheit – zamiast „das Detail” 
  • die Anstalt (lub die Einrichtung) – zamiast „die Institution” 
  • herstellen – zamiast „produzieren” 
  • das Erzeugnis – zamiast „das Produkt” 

W niektórych przypadkach niemieckie słowa są zdecydowanie faworyzowane (jak np. „der Verfasser”, „die Sammlung” lub „der Flugbegleiter”), w innych słowa niemieckie i obce odpowiedniki istnieją równocześnie, np. „der Einfall” i „die Idee”, „der Rechner” i „der Computer”. Są pary słów, gdzie występują małe różnice w znaczeniu.

Jednak nie wszystkie niemieckie słowa przyjęły się w użytkowaniu języka. Pamiętam, że na III roku studiów na wykładzie z historii języka po raz pierwszy usłyszałam słowo „der Gesichtserker”, które zostało wymyślone zamiast „die Nase”. Nie wiadomo dokładnie, kto je stworzył, ale wiadomo, że się nie przyjęło, chociaż jest moim zdaniem logiczne:

der Gesichtserker = das Gesicht (twarz) + der Erker (wykusz, czyli w architekturze wystający z elewacji element budynku) 

Jak widać na przykładach powyżej, język niemiecki świetnie potrafił sobie radzić z wymyślaniem własnych słów na obce słowa. Dzisiaj ten trend nie jest już tak silny jak kiedyś i muszę powiedzieć, że gdybym dobrze nie znała angielskiego, to miałabym problem z czytaniem tekstów w niektórych niemieckich czasopismach, gdyż czasami przynajmniej 2-3 słowa w zdaniu są po angielsku.

Źródło:

Tekst