Refleksje o Meksyku. Część 2

Refleksje o Meksyku. Część 2

Trochę pisałam już o moim pobycie w Meksyku i pracy tam, ale ostatni post z tej serii (tutaj) pojawił się prawie dwa lata temu, więc najwyższy czas na kolejny. Zresztą może dobrze jest podsumować pewne wydarzenia po dłuższym upływie czasu – wtedy ma się więcej dystansu i pewne rzeczy rozumie się lepiej.

Z perspektywy czasu wiem, że do tego pobytu byłam bardzo źle przygotowana. Być może zabrakło mi czasu na zrobienie konkretnych planów, być może za dużo czasu potrzebowałam na domknięcie spraw w Niemczech, być może za dużo czasu zajęło mi podjęcie decyzji: Lecę czy nie lecę?

Na pewno nie wiedziałam, jaka pogoda jest tam, gdzie jadę. W Puebli zaskoczyło mnie to, jak zimno jest rano i wieczorem. Ponieważ nie miałam w mieszkaniu ogrzewania (tak jak większość ludzi), to strasznie marzłam i wypijałam ogromne ilości gorącej herbaty.

W Niemczech długo mieszkałam w małym mieście i miałam duże problemy z transportem. Wyobrażałam sobie, że w dużym mieście, jakim jest Puebla (2,5 mln mieszkańców), moje problemy znikną. Było jednak dokładnie odwrotnie – dojazd gdziekolwiek zajmował dużo czasu, często się gubiłam i ogólnie nie mogłam się odnaleźć. To nie udało mi się do końca pobytu i chociaż opuściłam Meksyk z konieczności, to z ulgą wyprowadziłam się z tak ogromnego miasta.

Te wielkie odległości były dla mnie problemem także dlatego, że co niedzielę chodzę do kościoła. Wydawało mi się, że w katolickim kraju, jakim jest Meksyk, jest więcej kościołów, ale do jakiegokolwiek kościoła też miałam bardzo daleko. Cały czas tęskniłam za czasami, kiedy w Niemczech spacerowałam sobie do kościoła 7-8 minut. W Meksyku musiałam w tym celu wsiadać do autobusu albo zamawiać taksówkę.

Do Meksyku wyjechałam 14 listopada 2016, a z powodu wielu formalności pracę dla VW zaczęłam od stycznia 2017. Zaskoczyło mnie to, jak dużo formalności jest w Meksyku, ale zaletą było to, że załatwiła je za mnie firma, chociaż oczywiście musiałam pojawiać się w urzędach. Na pozwolenie na pracę musiałam jednak czekać 1,5 miesiąca. Święta Bożego Narodzenia 2016 spędziłam samotnie w mieszkaniu, co na pewno było błędem. Zamiast użalać się nad sobą, powinnam była pojechać do Cancun albo do Acapulco i nie żałować na to pieniędzy (no cóż, taka już jestem – dokładnie zastanawiam się nad każdym wydatkiem i odmawiam sobie wielu rzeczy nawet, jeśli nie muszę).

Niestety w czasie pobytu w Meksyku nie zobaczyłam słynnych miast Majów i Azteków, słynnych piramid, czego bardzo żałuję, bo to było moją dużą motywacją do wyjazdu. Najpierw żałowałam pieniędzy, potem nie miałam czasu, następnie zaszłam w ciążę, którą kiepsko znosiłam, więc o wyjazdach nie było już mowy. Zobaczyłam jednak trochę ciekawych miejsc, więc lepiej to niż nic.

Bardzo podobała mi się tamtejsza architektura i kolorowe domy.

Kulturowo Meksyk jest zachwycającym krajem, przepięknym, dlatego szkoda, że mimo swoich bogactw jest tak biedny i ludziom źle się powodzi. Zaskoczyło mnie to, ilu jest sprzedawców na ulicach, także to, że kiedy samochody zatrzymują się na czerwonych światłach, to chodzą między nimi ludzie (dzieci również) i próbują coś sprzedać kierowcom.

Ogólnie smutne jest to, że w krajach takich jak Meksyk wiele dzieci pracuje, ale nauczyłam się tego nie oceniać. Kiedy powiedziałam to pewnemu Meksykanowi, to odpowiedział: „Tak, ja wiem, że to smutne, ale się zastanów. Czy nie lepiej, żeby te dzieci po szkole pomagały rodzicom sprzedawać jedzenie niż żeby robiły po szkole nie wiadomo co i wdały się w złe towarzystwo?” Nie pozostało mi nic innego niż się z nim zgodzić.

Bardzo smakowało mi meksykańskie jedzenie i bardzo za nim tęsknię. Cemitas, quesadillas, tacos – pychota. Wielu rzeczy spróbowałam i muszę w końcu spróbować coś odtworzyć. Jeśli ktoś z Was będzie w Meksyku, to radzę uważać na sosy, które są bardzo ostre i dodawać do jedzenia tylko odrobinkę, bo można potem zionąć ogniem.

Zaskoczyła mnie fatalna jakość chleba. Wszyscy Niemcy narzekali na meksykański chleb – nic dziwnego, skoro w Niemczech pieczywo ma doskonałą jakość. Faktycznie, jedynym pieczywem akceptowalnym dla mnie były białe bułki, których wcześniej nie jadłam. Chleb jednak odpadał, bo był jak gąbka. Kiedy dotknęłam takiego „bochenka”, miałam wrażenie, że to poduszka.

Zaskoczyła mnie pora deszczowa. No, może nie do końca zaskoczyła, ale naprawdę dziwne jest, kiedy od października do maja nie spada ani kropla wody, a od maja tak zaczyna lać, że i parasol niewiele pomoże.

Z serii „Ja w Meksyku” ukaże się jeszcze jeden post.

Wszystkie zdjęcia są moją własnością.

Podsumowanie 2018 i plany na 2019

Podsumowanie 2018 i plany na 2019

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moim podsumowaniem 2018 roku oraz planami, które chciałabym zrealizować w nowym roku.

Co udało mi się zrobić w 2018 roku?

Myślę, że całkiem dużo, biorąc pod uwagę to, że na początku marca zostałam mamą zdrowej, ślicznej córeczki. Teraz czasu dla siebie nie mam w ogóle, ale takie jest macierzyństwo. Starałam się jednak rozwijać „Niemiecki po ludzku” i sporo rzeczy osiągnęłam. Myślę, że udało się to dlatego, że jestem jako matka bardzo szczęśliwa. Z małą istotką u boku chce się żyć i chce się działać. 

Przede wszystkim udało mi się rozwinąć fanpage „Niemiecki po ludzku” na Facebooku. Prawie codziennie zamieszczałam infografiki, które cieszyły się dużą popularnością i bardzo często były udostępniane. Infografiki podzieliłam na kilka grup: „Zagadki językowe”, „Pułapki językowe”, „Gramatyka”, „Powiedzenia” oraz „Słownictwo”. Tutaj kilka przykładów:

Do tej pory ukazało się 315 grafik. Na palcach jednej ręki mogę policzyć dni, kiedy nic nie opublikowałam, a były dni, kiedy publikowałam dwie grafiki. Zyskały one dużą popularność i dostaję wiele pozytywnych wiadomości z nimi związanych.

Dodatkowo od kwietnia działa na Facebooku grupa „Egzaminy z niemieckiego”. Dołącza do niej coraz więcej osób i coraz więcej klika w polecane przeze mnie linki, co uważam za sukces, bo wiem, jak trudno jest zaktywizować grupę na Facebooku.

Niezwykle ważne jest dla mnie logo „Niemiecki po ludzku”, które nareszcie mam dzięki mojej wspaniałej koleżance M.

Ostatnio logo przeszło małą modyfikację dzięki Kasi z Calm design, która opracowała graficznie mojego e-booka.

Bardzo dziękuję Wam obu. Przesyłam wielkie uściski!!!

Zaczęłam się intensywnie zajmować tematem egzaminów, co przejawia się w regularnie przeze mnie publikowanych wpisach z serii „Egzaminy z niemieckiego”, które znajdziecie tutaj.

Bardzo zaangażowałam się w temat metod nauki, gdyż uważam go za bardzo zaniedbywany. Na stronie pojawiały się wpisy z serii „Metody nauki” – tutaj. Zapisując się na newsletter, otrzymacie darmowy e-book „Skuteczna nauka niemieckiego”.

Na stronie znajduje się zakładka „Poradź się”. Od czytelników dostawałam sporo maili oraz wiadomości na Facebooku. Pytaliście mnie o życie w Niemczech, o naukę niemieckiego, o materiały do nauki. Starałam się odpowiadać na maile jak najszybciej, chociaż nie zawsze dawałam radę, bo w zeszłym roku były również trudne momenty. Tę działalność zamierzam kontynuować.

Kilka miesięcy temu zaoferowano mi współpracę przy nowym magazynie dla germanistów i dla nauczycieli niemieckiego. Chodzi o „Horyzonty germanistyki” – informacje tutaj. Pierwszy artykuł już napisałam i bardzo się on spodobał wydawnictwu. Nie mogę się już doczekać, kiedy zobaczę go w wersji drukowanej, a to już za niecałe dwa miesiące.

27 grudnia na portalu Woofla – Świat Języków Obcych został opublikowany mój tekst pt. „Jak osiągnąć poziom biegłości (C2) w języku niemieckim?” Przeczytacie go tutaj.

Nadal szkoliłam się jako nauczyciel, m.in. kontynuując bardzo obszerny kurs Goethe-Institut pod nazwą „Deutsch lehren lernen”. O szkoleniach, jakie zrobiłam i robię, aby poszerzyć swoje nauczycielskie kompetencje, jeszcze napiszę.

Co mi się nie udało?

Przede wszystkim rozwinięcie profilu „Niemiecki po ludzku” na Instagramie. Często zamieszczałam tam zdjęcia, a pod nimi zawsze niemieckie słówka i zwroty, ale celem na kolejny rok jest na pewno zdobycie większej ilości aktywnych followersów i popularyzacja profilu.

Nie udało mi się również opublikować kolejnego podręcznika pod tytułem „Niemieckie przyimki”. Szkoda, bo jest prawie gotowy. Zostało mi tylko sprawdzenie całości. Jest część teoretyczna, jest praktyczna, są rozwiązania, więc mam nadzieję, że do marca dam radę poskładać to w całość. Przyimki to temat „gryzący” wiele osób i tak dokładnych wyjaśnień jak w moim podręczniku, nie ma w żadnym innym dostępnym na polskim rynku.

Co planuję na 2019 rok?

Publikację dwóch podręczników: „Niemieckie przyimki” oraz „Naucz się języka obcego efektywnie i proaktywnie” (możliwa lekka zmiana tytułu).

Kilka tygodni temu zostałam zaproszona jako prelegentka na konferencję do Warszawy. Już się stresuję, na dniach muszę zacząć przygotowywać wystąpienie. Więcej informacji na krótko przed konferencją. Co tu dużo mówić: publiczne wystąpienia nie należą do moich mocnych stron i unikam ich jak ognia (chociaż w swojej karierze prowadziłam kurs online na żywo oglądany przez dużą ilość osób). Muszę i chcę dać radę!

Nadal zamierzam szkolić się jako nauczyciel.

Na Instagramie pojawi się seria „Zdanie w języku niemieckim” – od lutego lub od marca.

Chcę wskrzesić lubiane serie na blogu, szczególnie na sercu leżą mi „Vitamin C” oraz „Komunikacja”.

W planach jest również prowadzenie live na Facebooku. Zacznę, kiedy tylko ogarnę to pod względem technicznym.

Chcę reaktywować grupę na Facebooku „Deutsch mit Magdalena”, w której członkowie pisali tylko po niemiecku. Dostałam sygnały, że taka grupa jest potrzebna.

 

Dlaczego i gdzie uczę się fińskiego?

Dlaczego i gdzie uczę się fińskiego?

Wiecie, że jestem pasjonatką języków obcych. Do nich należy także język fiński. Czy jestem poliglotką – nie wiem – ale na pewno potrafię porozumieć się w kilku językach, a po niemiecku, angielsku czy hiszpańsku rozumiem praktycznie wszystko.

Wiele osób dziwi się jednak, kiedy mówię, że uczę się fińskiego. Po co mi ten język, którym mówi nieco ponad 5 mln ludzi? Przecież przeciętny człowiek niewiele wie o Finlandii i raczej nigdy nie słyszał, jak mówi się po fińsku. Kojarzymy włoski, hiszpański, japoński, rosyjski, a gdzie fiński? Wyobrażamy sobie Finlandię jako kraj bogaty, zielony, z piękną naturą, lasami, jeziorami i reniferami, z zorzą polarną, a także z wysokim poziomem edukacji.

Dlaczego i gdzie uczę się fińskiego? 

Nie, fiński nigdy nie był językiem, którego za wszelką cenę chciałam się nauczyć. Jak więc do tego doszło?

Od października 2008 do lipca 2009 roku studiowałam na uniwersytecie Bielefeld w Niemczech w ramach programu Erasmus. Był to dla mnie wspaniały czas, wypełniony nauką i zbieraniem materiałów do pracy magisterskiej. Wtedy koniecznie chciałam chodzić na jakiś kurs języka obcego. Uniwersytet Bielefeld ma bardzo dobrą ofertę kursów, za darmo oczywiście. Chciałam chodzić na hiszpański albo na francuski, ale żaden kurs nie pasował dobrze w mój plan zajęć. Nie chciałam jeździć na uczelnię dwa razy dziennie ani czekać godzinami. Tak się złożyło, że kurs fińskiego świetnie pasował w mój plan zajęć. Pomyślałam sobie: „No trudno, pójdę na ten kurs”.

PIERWSZY ETAP: 

Tak więc zaczęła się moja nauka fińskiego. Na uniwersytecie Bielefeld kursy fińskiego prowadzi rodowita Finka. Sprawdzałam, że prowadzi je do dzisiaj. Kiedy prowadziła kurs, była w trzeciej ciąży. Po narodzinach dziecka zrobiła sobie miesiąc przerwy i potem wróciła do nas.

Bardzo polubiłam te zajęcia. Lektorka prowadziła je w bardzo ciekawy sposób. Jest bardzo miłą, otwartą osobą. Pod koniec każdych zajęć opowiadała nam ciekawostki o Finlandii. Już wtedy ten kraj mnie zafascynował. Podręcznik, jakiego używaliśmy, to „Yksi kaksi kolme”. Przypadł mi on do gustu.

Grupa liczyła około 20 osób. Były osoby, które uczyły się fińskiego z ciekawości. Byli też studenci lingwistyki, którzy musieli w ramach studiów zrobić kurs języka innego niż germański, słowiański czy romański. Dlatego też wiele osób studiujących lingwistykę szło na fiński.

W Bielefeldzie miałam styczność z osobami z Finlandii. Znałam dwie Finki, też na Erasmusie. Pamiętam, że zazdrościłam im tego, że dostawały dużo pieniędzy i nie musiały pracować. Moje stypendium nie było wysokie i od drugiego semestru musiałam zacząć pracować. Znalazłam pracę jako sprzątaczka w klinice dentystycznej. Musiałam tam sprzątać codziennie wieczorem od poniedziałku do piątku oraz w niedzielę. Prosto po zajęciach jechałam do kliniki i wracałam do mieszkania po 22:00. Dodatkowo raz na tydzień między zajęciami sprzątałam w domu mojego szefa. Dlatego też w drugim semestrze niestety nie starczyło mi sił na kurs fińskiego.

W kolejnych latach jednak przez cały czas chodziła mi po głowie myśl powrotu do nauki tego języka.

DRUGI ETAP: 

W 2013 roku postanowiłam, że oto wracam do fińskiego. W Internecie znalazłam nauczycielkę, która skończyła filologię fińską na UAM w Poznaniu. Doskonale uczyła i bardzo lubiłam jej materiały. Uczyłam się wtedy bardzo, bardzo intensywnie. Zeskanowałam dla niej podręcznik „Yksi kaksi kolme”, aby go dokończyć. Uczyła mnie do początku 2014 roku. Z powodów osobistych później nie mogła już uczyć przez Internet.

Znowu miałam przerwę. Czasami zerkałam do podręczników, ale to za mało.

TRZECI ETAP:

Po jakimś czasie pomyślałam sobie: O nie, koniec tego, wracam do fińskiego. Już od jakiegoś czasu obserwowałam w Internecie stronę Suomika poświęconą językowi fińskiemu. W 2014 czy na początku 2015 roku skontaktowałam się z jej autorką, Moniką, która uczy również przez Internet. Dodatkowo publikuje podręczniki i kursy do fińskiego. Zaczęłam się u niej uczyć, również bardzo intensywnie.

W 2017 roku zaszłam w ciążę, czułam się źle, więc znowu miałam przerwę. Było niestety tak, że ze względu na ciągły ból pleców prawie nie mogłam siedzieć.

CZWARTY ETAP: 

Trwa on od maja tego roku. Dwa miesiące po narodzinach córki wróciłam do lekcji fińskiego z Moniką. Uczę się wieczorami, kiedy moja córka zasypia na noc. Poświęcam na to 2 lub 3 wieczory w tygodniu. Chciałabym więcej, ale są również inne obowiązki. Mam nadzieję, że będę mogła uczyć się dalej i że nie będę musiała robić przerwy.

Na jakim jestem poziomie?

Z czytania na B2, ze słuchania nie jestem pewna (na pewno muszę więcej słuchać), z mówienia A2-B1 (zależy od tematu), z pisania na B1. Tak oceniam siebie samą.

Jakie mam cele?

Osiągnięcie poziomu C1 i zdanie certyfikatu potwierdzającego znajomość fińskiego.

Z jakich materiałów się uczę?

Podręczniki „Yksi kaksi kolme”: przerobione dwie części, trzecia czeka. Podręczniki te stawiają na samodzielne odkrywanie reguł gramatycznych. Zawierają praktyczne słownictwo i mnóstwo ćwiczeń. Są to niemieckie podręczniki, wyjaśnienia gramatyczne są po niemiecku.

Podręcznik „Hyvin menee 1”: przerobiony cały. Ten podręcznik też lubię, ze względu na bardzo fajne słownictwo i dokładnie wyjaśnioną gramatykę. Jest to podręcznik fiński, a więc jednojęzyczny.

Podręcznik „Suomen mestari 3”: jestem w trakcie. Również podręcznik fiński. Lubię go, tylko wadą jest na pewno to, że zadania do tekstów nie są zaraz pod tekstem, lecz pod koniec rozdziału. Podręcznik jest jednak bardzo praktyczny, zawiera dużo ćwiczeń.

Materiały moich nauczycielek, czyli np. podręczniki Moniki z Suomika

Brakuje polskojęzycznych materiałów do nauki fińskiego. Kto uczy się tego języka, musi posiłkować się materiałami fińsko-, niemiecko- lub anglojęzycznymi. Polskojęzyczne materiały i kursy Moniki możecie kupić tutaj:

Sklep Memo

Materiały zamieszczone w Internecie, np. kurs „Supisuomea” na Youtube tutaj, strona yle uutiset z wiadomościami w uproszczonym języku.

Dodatkowo mam podręcznik „Hei Suomi” oraz kurs „Complete Finnish”, książki „Phrasebook Finnish”, ale jeszcze z nich nie korzystałam.

Jak brzmi fiński?

Jedna z moich ulubionych fińskich piosenek:

Todella kaunis

Aamuisin

Próbka mojej twórczości 🙂

Käyn joka päivä työssä, maanantaista sunnuntaihin. Teen loman kerran vuodessa toukokuussa. Viikon päästä lähden matkalle Madridiin. Se on mielenkiintoinen ja nykyaikainen kaupunki. Minun mielestä se on hieno ja kaunis. Tämä viikko on vaikea, koska minun täytyy ostaa paljon asioita, suunnitella matka ja pakata minun matkalaukku. Otan vaatteet, kengät, silmälasit, sateenvarjon, kamman, avaimet, kännykän ja hammasharjan. Panen / laitan matkalaukkuun myös kaksi kirjaa. Minulla on stressi. Tavallisesti teen kaikkea hitaasti. Ostan mukavat vaatteet ja kengät edullisesta kaupasta. Myöhemmin tarvitsen rahaa ja menen pankkiin.
Lennän Espanjaan lentokoneella. Lentokoneessa kuuntelen musiikkia ja luen kirjaa. Tällä tavalla en nuku. Perjantaina olen vielä työssä, mutta iltapäivällä lennän Espanjaan ja jään Espanjaan 6 päivää. Menen Espanjaan koska puhun espanjaa. Matka alkaa perjantaina ja loppuu torstaina. Loma ei ole pitkä, se on lyhyt. Se on kovin lyhyt.

Następnym razem napiszę o tym, jak uczę się fińskiego, jakie metody stosuję i jak znajduję czas. 

Zdjęcia

Case studies: Iwona z Niemiec

Case studies: Iwona z Niemiec

Dzisiaj czas na kolejny wpis z serii o osobach uczących się niemieckiego. Tym razem Iwona mieszkająca w Niemczech.

1. Od kiedy uczysz się niemieckiego?

Od 3 lat.

2. Czy uczyłaś / uczyłeś się niemieckiego w szkole? Jeśli tak, to przez ile lat?

Nigdy.

3. Jaka jest Twoja największa motywacja do nauki niemieckiego?

Chęć wykonywania satysfakcjonującej pracy i bezstresowa komunikacja w każdym zakresie.

4. Co uważasz w języku niemieckim za trudne?

Rozmowa, natomiast z gramatyki przyimki.


5. Czy masz jakiś cel językowy, np. zdanie certyfikatu?

Chciałabym zdać certyfikat C1, a przede wszystkim płynnie posługiwać się językiem zarówno w mowie, jak i piśmie.

6. Czy na co dzień jesteś w stanie wygospodarować trochę czasu na
naukę niemieckiego?

Tak, staram się też zawsze wykorzystać czas dojazdu do pracy np. na czytanie książki po niemiecku bądź też przyswajanie nowych słówek.

7. Jaka jest Twoja ulubiona metoda nauki?

Wykonywanie ćwiczeń.

8. Czy w przyszłości chcesz się nauczyć jakiegoś innego języka obcego? Jeśli tak, to jakiego?

Chciałabym wrócić do nauki języka angielskiego oraz włoskiego, a także opanować przynajmniej
podstawy języka hiszpańskiego.

 

Mój komentarz: Myślę, że osiągnęłaś bardzo dobry poziom w ciągu 3 lat i że jesteś na dobrej drodze do B2. Powodzenia!

Case studies: Adam ze Szwajcarii

Case studies: Adam ze Szwajcarii

Dzisiejszym wpisem rozpoczynam serię o osobach uczących się języka niemieckiego, które znam lub znałam. Każda z nich odpowiedziała mi na kilka pytań 🙂

Zacznijmy od Adama mieszkającego w Szwajcarii

  1. Od kiedy uczysz się niemieckiego?

Wznowiłem naukę od lutego 2018

  1. Czy uczyłaś / uczyłeś się niemieckiego w szkole? Jeśli tak, to przez ile lat?

Tak, przez 3 lata

  1. Jaka jest Twoja największa motywacja do nauki niemieckiego?

Mieszkanie w kraju niemieckojęzycznym

  1. Co uważasz w języku niemieckim za trudne?

Na moim poziomie ciężko powiedzieć – może rodzajniki? + ich odmiana przez przypadki

  1. Czy masz jakiś cel językowy, np. zdanie certyfikatu?

Na ten moment nie

  1. Czy na co dzień jesteś w stanie wygospodarować trochę czasu na naukę niemieckiego?

Tak

  1. Jaka jest Twoja ulubiona metoda nauki?

Rozwiązywanie ćwiczeń praktycznych – gramatyka, tłumaczenia, słówka

  1. Czy w przyszłości chcesz się nauczyć jakiegoś innego języka obcego? Jeśli tak, to jakiego?

Tak, hiszpańskiego

Mój komentarz: Adam napisał „na moim poziomie” – jest to poziom początkujący, więc przypadki dopiero zaczynają się pojawiać. Oczywiście mogą się wydawać trudne, lecz z biegiem czasu będzie lepiej. Powodzenia w dalszej nauce!

Niemieckie obywatelstwo: Wasze pytania i moje perypetie

Niemieckie obywatelstwo: Wasze pytania i moje perypetie

Po opublikowaniu postu o niemieckim obywatelstwie kilka osób zadało mi pytania, postanowiłam więc odpowiedzieć na nie również tutaj – może odpowiedzi będą przydatne dla większej ilości osób.

Czy składając przysięgę powtarzałam za urzędnikiem czy musiałam nauczyć się jej na pamięć?

Powtarzałam za urzędnikiem.

Jak długo czekałam na decyzję?

Od razu powiedziano mi, że będzie pozytywna, ponieważ spełniałam wszystkie warunki, ale na oficjalną decyzję czeka się zwykle kilka tygodni.

Czy do dokumentów musiałam dołączyć CV?

Nie.

Czy zrzekłabym się polskiego obywatelstwa, gdyby była taka konieczność?

Na pewno nie, nigdy bym się go nie zrzekła.

Jak często odbywa się uroczystość, podczas której obcokrajowcy otrzymują niemieckie obywatelstwo?

W mieście, w którym to załatwiałam (Wittlich), odbywa się ona dwa razy w roku. W dużych miastach być może częściej.

 

Napiszę jeszcze kilka słów o moim uzyskaniu niemieckiego obywatelstwa. 

Jak wspomniałam, uzyskałam je w 2016 roku. Zaczęłam wszystko załatwiać latem, a obywatelstwo miałam uzyskać pod koniec listopada. Właśnie wtedy trafiła mi się jednak szansa wyjazdu do pracy do Meksyku. Pisałam o tym tutaj. Do Meksyku miałam polecieć 14 listopada 2016. Pomyślałam więc, że moje obywatelstwo przepadło, skoro nie będę mogła pojawić się na uroczystości. Zadzwoniłam więc do urzędnika, żeby mu o tym powiedzieć. Powiedział jednak, że jest to już tak właściwie kwestia dni, więc załatwi to dla mnie w trybie specjalnym. Był na tyle miły, że udał się z moimi papierami do radnego, który zajmował się podpisywaniem wniosków o obywatelstwo. Zawdzięczam mu więc to, że się udało. Przysięgę złożyłam w obecności tego właśnie urzędnika. Było to już na początku października, więc przed wyjazdem do Meksyku zdążyłam jeszcze wyrobić sobie niemiecki dowód osobisty i paszport.

Jak uzyskać niemieckie obywatelstwo? / Wege zur deutschen Staatsangehörigkeit

Jak uzyskać niemieckie obywatelstwo? / Wege zur deutschen Staatsangehörigkeit

Jak można uzyskać niemieckie obywatelstwo?

Te kwestie reguluje Staatsangehörigkeitsgesetz (StAG) – ustawa o obywatelstwie.

Istnieją następujące sposoby uzyskania obywatelstwa:

  • Abstammungsprinzip (zasada pochodzenia) – Dziecko rodziców posiadających obywatelstwo niemieckie automatycznie je otrzymuje. Wystarczy również, jeśli tylko jeden z rodziców ma obywatelstwo. Ta reguła dotyczy również adoptowanych dzieci
  • Geburtsortprinzip (zasada miejsca urodzenia) – urodzone w Niemczech dziecko jest Niemcem, jeśli jeden z rodziców od minimum 8 lat nieprzerwanie przebywa w Niemczech, posiada nieograniczone prawo do pobytu
  • Einbürgerungsprinzip (zasada nadania obywatelstwa/naturalizacji) – warunki to m.in. znajomość niemieckiego, konieczność zapewnienia sobie utrzymania, rezygnacja z pierwszego obywatelstwa.

Uwaga: nie zawsze trzeba rezygnować z pierwszego obywatelstwa. Zasadniczo ta reguła obowiązuje, ale są wyjątki, np. obywatele UE mogą zachować pierwsze obywatelstwo.

Ja uzyskałam niemieckie obywatelstwo w 2016 roku. Wiem, co i jak, więc krótko opiszę, co musiałam zrobić.

Oczywiście musiałam głównie zebrać konieczne dokumenty, czyli:

  • Potwierdzić czas pobytu w Niemczech. Razem było to około 7 lat (normalnie konieczne jest 8 lat). Od reguły 8 lat czynione są wyjątki, jak w moim przypadku. Nie był to również nieprzerwany pobyt, ponieważ najpierw mieszkałam rok w Niemczech, następnie rok w Polsce, aby wrócić do Niemiec i znowu mieszkać tam ponad 6 lat.
  • Potwierdzić fakt, że potrafię sama się utrzymać. Skserowałam więc moją umowę o pracę (na czas nieokreślony). Od tej reguły również jest wyjątek: jeśli ktoś pobiera zasiłek, ale udowodni, że został zwolniony nie ze swojej winy.
  • Potwierdzić znajomość niemieckiego – skserowałam dyplom ukończenia studiów germanistycznych. Tak jak zapewne wiecie, normalnie konieczny jest certyfikat B1.
  • Musiałam zdać tzw. Einbürgerungstest, czyli test z wiedzy o Niemczech, o prawie i o społeczeństwie. Testy te zwykle odbywają się w urzędzie powiatowym czy gminnym. Dla mnie nie był on trudny, można wcześniej przygotować się, korzystając z tej strony:

Einbuergerungstest

  • Potwierdzić swoją niekaralność. Miałam tzw. „polizeiliches Führungszeugnis”, czyli „policyjne poświadczenie niekaralności”. Z tego, co pamiętam, musiałam pójść do gminy i po kilku dniach takie zaświadczenie dostałam pocztą
  • Zadeklarować, że będę przestrzegać niemieckiej konstytucji, czyli podpisać stosowną deklarację
  • Musiałam przedłożyć międzynarodowy akt urodzenia 

 

Po przyznaniu niemieckiego obywatelstwa odbywa się uroczystość, na której odbiera się Einbürgerungsurkunde, czyli dokument nadania obywatelstwa. Na uroczystości trzeba złożyć przysięgę mówiącą o tym, że będziemy przestrzegać niemieckiej konstytucji i że zaniechamy wszelkich działań mogących zaszkodzić RFN.

Potem można już składać wniosek o dowód osobisty i paszport.

Dlaczego warto uczyć się języków obcych?

Dlaczego warto uczyć się języków obcych?

Być może odpowiedź na pytanie „Dlaczego warto uczyć się języków obcych?” jest dla Was oczywista, jednak dziś prezentuję ją w innej formie. Anna Czaplewski ze strony Tłumacz angielsko-polski przygotowała następującą infografikę i poprosiła mnie o jej udostępnienie:

infografika-niemieckipoludzku

Również na mojej stronie pisałam już o tym, dlaczego warto uczyć się też innych języków obcych oprócz angielskiego. Czy pamiętacie post Powody przeciw dominacji języka angielskiego?

Anna podzieliła się z nami również tekstem na ten temat, za co bardzo jej dziękuję:

“Jeśli rozmawiasz z kimś w języku, który ta osoba rozumie, to co mówisz, przemawia do niego. Jeśli rozmawiasz z nim w jego ojczystym języku, trafia to wprost do jego serca.”

Ten piękny cytat Nelsona Mandeli skrywa w sobie wielką prawdę. Każdym jednym językiem obcym, który opanujemy, zyskujemy klucz do serca człowieka. Oczywiście przyznasz mi rację, że dla Ciebie samego jest o wiele przyjemniejsze, gdy obcokrajowiec próbuje z Tobą rozmawiać w Twoim języku ojczystym, nawet jeśli nie opanował go w stu procentach.

Tym krótkim wprowadzeniem chciałem Ci pokazać, że znajomość języków obcych przynosi ze sobą również inne korzyści, niż tylko nowe linijki w życiorysie i podniesienie Twojej atrakcyjności w oczach pracodawcy. Większości ludzi współcześnie wystarczy opanowanie języka angielskiego, ponieważ wiedzą, że dogadają się prawie wszędzie. Niektórzy powiedzą, że nie muszą znać nawet angielskiego perfekcyjnie, ponieważ wiele rzeczy w dzisiejszych czasach można przetłumaczyć za pomocą różnych narzędzi online, takich jak na przykład tłumacz angielsko-polski. Chęć poznania nowych języków obcych nie powinna się kończyć jedynie na angielskim.

Badania psychologiczne pokazały, że ludzie, którzy rozmawiają w kilku językach mają o wiele lepiej rozwinięte procesy poznawcze. Stają się mądrzejsi, ponieważ o wiele bardziej wysilają mózg rozpoznając znaczenie słów i przełączając się pomiędzy poszczególnymi systemami językowymi.

Ucząc się języków obcych pozwalamy naszemu mózgowi przetworzyć duże ilości słów, które musimy przetłumaczyć i zapamiętać. Jest więc udowodnione, że ludzie, którzy opanowali więcej języków obcych, mają lepszą pamięć i zapamiętają na przykład o wiele więcej pozycji z listy zakupów lub imion ludzi.

Ludzie, którzy posługują się językami obcymi często są zmuszeni bardzo szybko przełączać się między rozmawianiem i pisaniem w swoim i obcym języku. Szybkie przełączanie się między tymi dwoma strukturami trenuje umiejętności robienia kilku rzeczy naraz, przez co takie osoby stają się wielozadaniowe.

To nadal mało? Znajomość języków obcych przynosi również korzyści w obszarze miłości, może ci wyraźnie pomóc poprawić twoją sytuację finansową, jak również otwiera nowe możliwości podróżowania.

Korzyści znajomości języków obcych zdecydowano szczegółowo przebadać na Kaplan University, wynikiem czego jest ta szczegółowa infografika. Ufam, że po zapoznaniu się z nią przybędzie ci przynajmniej jeden powód do nauki języka obcego.

Największe niemieckie jarmarki świąteczne

Największe niemieckie jarmarki świąteczne

W ramach akcji blogerów językowo-kulturowych „Blogowanie pod Jemiołą 2017” (organizowanej już po raz czwarty) przygotowałam dla Was wpis o największych niemieckich jarmarkach świątecznych. W ramach akcji wczoraj na blogu „Madou we Francji” tutaj mogliście przeczytać, jak wygląda Boże Narodzenie we Francji. Jutro na blogu „Studia parla ama” tu przeczytacie o świątecznych włoskich przysmakach.

Pisząc „największe niemieckie jarmarki świąteczne”, mam na myśli jarmarki z największą liczbą odwiedzających.

Są to jarmarki w Kolonii (ok. 4 mln), w Dortmundzie (ok. 3,6 mln), w Frankfurcie nad Menem (ok. 3 mln), w Stuttgarcie (ok. 3 mln) oraz w Monachium (ok. 2,8 mln).

Źródło: Statista

Największe niemieckie jarmarki świąteczne – zdjęcia: 

Stuttgart

Monachium

Kolonia

Dortmund

Frankfurt am Main

Jako blogerka głównie językowa oczywiście przygotowałam dla Was porcję słownictwa związanego z jarmarkami świątecznymi 🙂

der Weihnachtsmarkt, die Weihnachtsmärkte – jarmark świąteczny

die Weihnachtsstimmung – świąteczny nastrój

der Glühwein – grzane wino

der Lebkuchen – piernik

das Karussell, -s – karuzela

das Riesenrad, die Riesenräder – diabelskie koło

das Kunsthandwerk – rzemiosło artystyczne

die Holzschnitzerei – snycerstwo

der Adventsschmuck – ozdoby adwentowe

die hölzerne Figur, -en – drewniana figurka

handgearbeitete Puppen – wykonane ręcznie lalki

die Köstlichkeit – rarytas

gebrannte Mandeln – prażone migdały

über den Weihnachtsmarkt schlendern – spacerować przez jarmark świąteczny

der Besucher – odwiedzający

die Besucher anlocken – przyciągać odwiedzających

die Tanne, -n – jodła

die Fichte, -n – świerk

Blogowanie pod Jemiołą – konkurs

W ramach akcji przygotowaliśmy dla Ciebie konkurs. Wystarczy odpowiedzieć na jedno krótkie pytanie, aby mieć szansę na atrakcyjne nagrody, wśród których są:

  • 3 książki z wydawnictwa Lingea wraz z dodatkowym rabaten 25% na całą ofertę
  • 3 książki od wydawnictwa Preston Publishing
  • 3 roczne dostępy do kursów na platformie Lerni
  • 3 roczne dostępy do kursów na platformie Multikurs

Więcej informacji na temat konkursu znajdziesz tutaj

Patronami i sponsorami naszej akcji są:

https://slowniki.lingea.pl/

https://lerni.us/

https://prestonpublishing.pl/

https://www.multikurs.pl/

Nazwy „zwierząt” w języku niemieckim

Nazwy „zwierząt” w języku niemieckim

Dzisiaj znowu przyszedł czas na mój udział w inicjatywie „W 80 blogów dookoła świata”. Tym razem temat brzmi „Zwierzęta w języku X”.

Ja postanowiłam potraktować ten temat z przymrużeniem oka i przygotowałam dla Was kilkanaście określeń „zwierząt” w języku niemieckim.

der Partylöwe – lew salonowy (der Löwe – lew)

der Lustmolch – lubieżnik (die Lust – żądza, pożądanie, der Molch – traszka)

der Schluckspecht – miłośnik alkoholu (schlucken – łykać, przełykać, der Specht – dzięcioł)

der Schweinehund – drań (das Schwein – świnia, der Hund – pies)

der innere Schweinehund – leń (który w nas drzemie)

der Reißwolf – niszczarka – do papieru (reißen – rozrywać, podrzeć, der Wolf – wilk)

der Fleischwolf – mięsny wilk to po prostu maszynka do mięsa

die Wollmilchsau – słowo to występuje w złożeniu „Eier legende Wollmilchsau” i oznacza osobę mogącą zaspokoić wszystkie potrzeby, spełnić wszystkie wymagania, czyli osobę, która nie istnieje (die Wolle – wełna, die Milch – mleko, die Sau – świnia, locha)

Eier legen – składać jaja

die Luftschlange – serpentyna (die Luft – powietrze, die Schlange – wąż)

der Angsthase – tchórz (die Angst – strach, der Hase – zając)

der Drahtesel – „druciany osioł“ to po prostu rower (der Draht – drut, der Esel – osioł)

der Spaßvogel – żartowniś, dowcipniś (der Spaß – żart, przyjemność, der Vogel – ptak)

die Wasserratte – amator pływania to po niemiecku „wodny szczur” (das Wasser – woda, die Ratte – szczur)

der Neidhammel – zazdrośnik (der Neid – zazdrość, der Hammel – baran)

der Drehwurm – w zwrocie „einen Drehwurm kriegen/bekommen“ – dostać kręćka (drehen – kręcić, der Wurm – robak)

der Lackaffe – bufon, zarozumialec (der Lack – lakier, der Affe – małpa)

der Pleitegeier – widmo bankructwa (die Pleite – plajta, der Geier – sęp)

 

Uważam te nazwy za bardzo ciekawe i dowcipne. Moim faworytem zawsze był druciany osioł 😊 A jak Wam się podobają?

Sporo informacji oraz grafiki znalazłam tutaj:

15 besondere Tiere auf Deutsch

Jak już wspomniałam, ten wpis powstał w ramach akcji „W 80 blogów dookoła świata”.

Tutaj znajdziecie nasz blog grupowy:

Kulturowo-językowi

Co miesiąc przygotowujemy dla Was wpisy w ramach wspólnie wybranego tematu. Tutaj znajdziecie wpisy powstałe w tym miesiącu i sporo informacji o zwierzętach i nie tylko:

Język angielski:

Angielska herbata – Angielskie idiomy ze zwierzętami w tle

Angielski C2 – -ine- zwierzęca końcówka

W Krainie Deszczowców – Zwierzęta w irlandzkich przysłowiach

Język chiński:

Biały Mały Tajfun – Podstawowe chińskie zwierzęta

Język fiński:

Suomika – Jak zwierzęta mówią po fińsku?

Język francuski:

Francais mon amour – Francuskie idiomy ze zwierzętami

We are online – Jak się mają koty we Francji

Zabierz swego lwa – Francuski delfin

Język gruziński:

Gruzja okiem nieobiektywnym – Krowy, świnie, konie i inni użytkownicy dróg

Język hiszpański:

Hiszpański dla Polaków – Gdzie chowają się hiszpańskie zwierzęta

Hiszpański na luzie – Hiszpańskie frazeologizmy ze zwierzętami

Język japoński:

Japonia info – Jak policzyć płetwale błękitne

Język kirgiski:

kirgiski.pl – Kirgiskie nazwy zwierząt

Język niemiecki:

Niemiecki w domu – Zwierzęta domowe w Niemczech

Język norweski:

Norwegolożka – Szczęśliwy jak łosoś i silny jak niedźwiedź

Język rosyjski:

Daj słowo – Historia o psie Anny Politkowskiej

Daga tłumaczy – Zwierzęta z mroźnych krain

Język słowacki:

Powiedz mnie! – Zwierzęta po słowacku

Język szwedzki:

Szwecjoblog – Sekretne życie szwedzkich nazw zwierząt

Język turecki:

Turcja okiem nieobiektywnym – Trzy zwierzęce symbole Ankary

 

Angielski czy niemiecki? Powody przeciw dominacji języka angielskiego

Angielski czy niemiecki? Powody przeciw dominacji języka angielskiego

Angielski czy niemiecki? A może inny język obcy? Dzisiaj przygotowałam dla Was post trochę osobisty i nie wynika on tylko z mojej osobistej niechęci do angielskiego (bo kiedyś ją miałam, ale teraz już nie). Starałam się zebrać dla Was obiektywne powody, dla których nie warto poddawać się dominacji języka angielskiego.

Na pewno nie zgodzę się z tym, co twierdzi wiele osób, czyli że angielski jest bardzo łatwy. To nieprawda – wystarczy posłuchać osób uczących się tego języka, żeby stwierdzić, że wcale nie robią mniej błędów niż uczący się niemieckiego czy francuskiego. Po prostu błędy są innej kategorii.

Nie podoba mi się określenie języka angielskiego jako „międzynarodowego”. Są miejsca na świecie, w których na nic się zda jego znajomość. Nie mam na myśli tego, że nie warto uczyć się angielskiego, bo warto, ale nie należy ograniczać się do jego znajomości jako jedynego języka obcego.

W światowych koncernach jest tak, że znajomość angielskiego jest warunkiem przyjęcia do pracy, a np. niemiecki czy hiszpański są drugim językiem. Dlaczego tak jest? Wyobraźmy sobie następującą sytuację:

Firma X z Niemiec i firma Y z Hiszpanii współpracują ze sobą. Dwóch inżynierów pracuje wspólnie nad bardzo ważnym projektem. Jeśli rozmawiają ze sobą po angielsku, to dla każdego z nich jest to język obcy. Jeśli inżynier z firmy X mówi po hiszpańsku albo inżynier z firmy Y po niemiecku, to szansa na uniknięcie nieporozumień jest zdecydowanie większa.

Jeśli dwie firmy współpracują ze sobą, to znajomość języka partnera w interesach może być tylko zaletą. Wtedy też integracja lepiej funkcjonuje. Kontakty z partnerami biznesowymi są łatwiejsze, jeśli mówimy ich językiem. Większa jest wtedy szansa np. udanych negocjacji. Od razu mają oni do nas inne nastawienie i są bardziej otwarci.

Znajomość innych języków obcych zwiększa szanse sukcesu w karierze. Powiedzmy sobie wprost – znajomość angielskiego to dzisiaj nic szczególnego, bo tyle osób mówi w tym języku. Jeśli Twój szef zauważy, że możesz mu pomóc w kontaktach z klientami nie tylko z USA, to większa jest Twoja szansa awansu. Kto może pokryć zapotrzebowanie, którego nie może pokryć nikt inny, ma dużą przewagę nad innymi. To właśnie dominacja języka angielskiego jest ważnym powodem do tego, żeby uczyć się też innych języków obcych.

Nie wszystkie publikacje naukowe ukazują się po angielsku. Niemiecki jest również bardzo ważnym językiem nauki. Kiedyś miałam koleżankę, która studiowała biochemię i musiała uczyć się niemieckiego, żeby czytać materiały do pracy magisterskiej.

Dodam, że w Europie niemiecki to język ojczysty dla prawie 100 milionów ludzi, a angielski dla około 70 milionów ludzi.

A jak Wy myślicie? Dlaczego warto uczyć się nie tylko angielskiego?

Niemieckie obywatelstwo: Wasze pytania i moje perypetie

Ciekawostki o Niemczech. Część 1

Czy wiedziałaś / wiedziałeś, że…

31% powierzchni Niemiec pokrywają lasy?

Co 4 sekundy w Niemczech zdarza się wypadek drogowy?

Ogród zoologiczny w Berlinie jest największym zoo na świecie?

Niemcy były pierwszym krajem na świecie, który wprowadził czas letni?

Powstała lalka Barbie na podobieństwo Angeli Merkel?

Sama ucieczka z więzienia nie jest w Niemczech karalna? Czyny z nią związane są karalne. Uzasadnieniem takiego rozwiązania jest naturalne ludzkie dążenie do wolności.

To z Niemiec pochodzi tradycja ozdabiania choinki?

 

die Fläche – powierzchnia

der Verkehrsunfall – wypadek drogowy

der Zoo / der Tierpark – zoo

die Sommerzeit – czas letni

die Flucht – ucieczka

das Gefängnis – więzienie

strafbar – karalny

den Weihnachtsbaum schmücken – ozdabiać choinkę

 

Link