Oktoberfest nie tylko w Niemczech

Oktoberfest nie tylko w Niemczech

Nazwa miasta Blumenau brzmi iście „niemiecko”, jednak znajduje się ono w Brazylii. Zostało ono założone w 1850 roku przez niemieckich emigrantów pod przewodnictwem aptekarza Hermanna Blumenau. Ma ono około 310 000 mieszkańców. Leży w pd.-wsch. części Brazylii około 50 km od wybrzeża Atlantyku. 

Ciekawe jest to, że również tam odbywa się Oktoberfest. Zaraz po karnawale w Rio de Janeiro jest ono drugą co do ilości odwiedzających imprezą w Brazylii. Na Oktoberfest przybywa aż około 700 000 ludzi! 
Powstało ono w latach 80-tych. W latach 1983 i 1984 miasto Blumenau zostało nawiedzone przez wielkie powodzie. Na wzór bawarski zorganizowano Oktoberfest: aby napełnić miejską kasę i poprawić nastrój mieszkańców. Sukces przewyższył oczekiwania. Dzisiaj na to święto przylatują nawet zespoły muzyczne z Niemiec. 
Można spróbować wszystkiego, co je się na Oktoberfest w Monachium: oczywiście kiełbasy, poza tym precli, kiszonej kapusty, golonki itd. Niejeden odwiedzający dziwi się, że Oktoberfest jest też w Niemczech 🙂 
Samo miasto Blumenau z wyglądu jest niemieckie” domy z muru pruskiego, ogródki piwne, kawiarnie, gdzie można spróbować tortu szwarcwaldzkiego. 
Wybierzecie się? 🙂

Zdjęcie 1 
Zdjęcie 8
Physikfenster

Physikfenster

Dzisiaj mija 70 lat od zrzucenia bomby atomowej „Little Boy” na Hiroshimę. Zapewne mało kto wie, że pewien kościół w Niemczech w bardzo ładny sposób upamiętnił to wydarzenie.

Artysta Johannes Schreiter zaprojektował i wykonał okno witrażowe, które znajduje się w kościele pod wezwaniem Ducha Świętego w Heidelbergu (Heiliggeistkirche). W swoim projekcie starał się on przedstawić pewną sprzeczność: jak można wierzyć w dobrego Boga w obliczu takiej katastrofy? Gdzie był Bóg, kiedy natychmiast zginęło 80 000 ludzi, a do końca roku zmarło drugie tyle na skutek oddziaływania bomby?

Na witrażu znajdują się 2 cytaty z Biblii:

Es wird aber des Herrn Tag kommen wie ein Dieb; dann werden die Himmel zergehen mit großem Krachen; die Elemente aber werden vor Hitze schmelzen, und die Erde und die Werke, die darauf sind, werden ihr Urteil finden

„Aber meine Gnade soll nicht von dir weichen, und der Bund meines Friedens soll nicht hinfallen, spricht der Herr, dein Erbarmer.”  

Pod nimi Schreiter przedstawił eksplozję. Na oknie znajduje się także słynny wzór Einsteina E=mc2.

Źródło 1
Źródło 2

Najpiękniejsze niemieckie słowa. Część 3

Najpiękniejsze niemieckie słowa. Część 3

Przypominam o poprzednich postach z tej serii:

Najpiękniejsze niemieckie słowa. Część 1

Najpiękniejsze niemieckie słowa. Część 2

Dzisiaj zaprezentuję Wam kilka słów już nie wybranych przez słuchaczy Klassik Radio, lecz przeze mnie. Słowa moim zdaniem piękne lub pomysłowe:

1. der Regenbogen – tęcza (dosłownie: deszczowy łuk)

der Regen – deszcz
der Bogen – łuk
Der Regenbogen hat sich am Himmel gezeigt. – Tęcza ukazała się na niebie.

2. der Lebensabend – jesień życia (dosłownie: wieczór życia)

3. das Morgenland – Wschód, kraje wschodnie, Orient

die drei Weisen aus dem Morgenland – trzej mędrcy ze Wschodu

4. das Abendland – Zachód, Stary Świat

5. der Feierabend – wolny czas po pracy (nie ma nic wspólnego z wieczorem, może to być o 12:00)

Einen schönen Feierabend!

6. der Marktschreier – straganiarz, kramarz (der Markt – rynek, schreien – krzyczeć)

marktschreierisch – krzykliwy
eine marktschreierische Werbung – krzykliwa reklama

7. die Vorfreude – radość oczekiwania

die Vorfreude auf Ostern – radość oczekiwania na Wielkanoc
Vorfreude ist die schönste Freude – przedsmak radości to największa radość

8. das Gedankengut – ideologia, poglądy (der Gedanke – myśl, das Gut – dobro, mienie)

das kommunistische Gedankengut – ideologia komunistyczna
christliches Gedankengut – ideologia chrześcijańska

9. der Ladenhüter – niechodliwy towar (coś, co pilnuje sklepu :))

der Laden – sklep
hüten – pilnować, chronić

10. der Drahtesel – rower (dosłownie: druciany osioł)

der Draht – drut
der Esel – osioł
To określenie jest żartobliwe.

11. der Flughund – gdy pewnego razu zobaczyłam to słowo, to zastanawiałam się, o jakiego psa chodzi, a okazało się, że to po prostu „nietoperz rudawkowaty” 🙂

Zdjęcie

Kwiecisty post

Kwiecisty post

Nazwy kwiatów po niemiecku zawsze wydawały mi się bardzo ciekawe. W języku polskim też jest wiele pomysłowych. Dzisiaj przedstawiam Wam nazwy kwiatów po niemiecku, które mi się najbardziej spodobały. Są to nazwy często funkcjonujące w języku codziennym, botaniczne są oczywiście bardziej „skomplikowane”.

der Löwenzahn – mniszek, dmuchawiec (dosłownie: lwi ząb)

das Erdglöckchen – zimoziół północny (dosłownie: ziemny dzwoneczek)

die Glocke – dzwon
das Glöckchen – dzwoneczek

das Schneeglöckchen – przebiśnieg (dosłownie: śnieżny dzwoneczek)

das Maiglöckchen – konwalia (dosłownie: majowy dzwoneczek)

das Stiefmütterchen – bratek (zdrobnienie od die Stiefmutter – macocha)

das Vergissmeinnicht – niezapominajka (dosłownie: nie zapomnij mnie. Słowo powstało z formy trybu rozkazującego czasownika „vergessen”, przestarzałej formy zaimka osobowego „mich” i ze słowa „nicht”)

der Augentrost – świetlik (dosłownie: pociecha dla oka)

der Trost – pociecha, otucha

der Bienenfreund – facelia (dosłownie: przyjaciel pszczół)

die Biene – pszczoła

das Blaukissen – żagwin (dosłownie: błękitna poduszka)

das Kissen – poduszka

der Blauregen – glicynia (dosłownie: błękitny deszcz)

der Feuerdorn – ognik (dosłownie: ognisty cierń)

das Feuer – ogień
der Dorn – kolec, cierń

Blauer Eisenhut – tojad (dosłownie: błękitny żelazny hełm)

das Gaenseblümchen – stokrotka (dosłownie: gęsi kwiatuszek)

die Gans – gęś
das Blümchen – kwiatuszek

die Windrose – róża wiatrów

der Goldregen – złotokap pospolity

schwarzäugige Susanne – tunbergia oskrzydlona (dosłownie: czarnooka Zuzanna)

tränendes Herz –  serduszka okazała, ładniczka okazała, serce Jasia, dosłownie: łzawiące serce
tränen – łzawić
die Träne – łza

der Waldmeister – marzanka wonna

der Frauenschuh – obuwik pospolity (słowo ma również dosłowne znaczenie: damski but)

der Märzenbecher – śnieżyca wiosenna (dosłownie: marcowy kubek)

das Immergrün – barwinek

immergrün – wiecznie zielony
der immergrüne Regenwald – wiecznie zielony las deszczowy

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Zdjęcie 4

Zdjęcie 5

Dwa „dziwne” słowa

Dwa „dziwne” słowa

Dzisiaj krótki post o dwóch krótkich słowach, które mogą sprawiać kłopoty ze względu na swoją wymowę.

Czasownik „gucken” (patrzeć, oglądać), w którym „g” wymawia się jak „k”. Wiele razy słyszałam, że ktoś szukał w słowniku czasownika „kucken” i nie znalazł, a chodziło oczywiście o „gucken”. Nie wiadomo dlaczego, Niemcy wymawiają na początku „k”. Poprawnie powinno się na początku wymówić „g”, ale prawie nikt tak nie mówi.

aus dem Fenster gucken – wyjrzeć przez okno
Fernsehen gucken – oglądać telewizję
guck mal! – popatrz!

Drugim słowem jest „der Buckel” (garb, grzbiet, plecy), gdzie bardzo często „b” wymawiane jest jak „p”.

einen Buckel haben – mieć garb
Mach nicht so einen Buckel! – Nie garb się!
sich den Buckel kratzen – drapać się po plecach
einen Rucksack auf dem Buckel tragen – nosić plecak na plecach

Kilka refleksji o uczeniu się języków obcych

Kilka refleksji o uczeniu się języków obcych

Na Facebooku znalazłam link do artykułu o uczeniu się języków obcych i postanowiłam się do niego odnieść. Polecam, bardzo ciekawy tekst:
Bardzo chciałabym kiedyś zostać hiperpoliglotką, to zapewne kwestia czasu. Na razie znam 5 języków obcych (3 płynnie, 2 na poziomie średnim i nadal się ich uczę). Artykuł ten zainteresował mnie i odnalazłam w nim wiele rzeczy, które mogłabym o sobie napisać. 
Często jestem pytana o to, jak się nauczyłam języków obcych i czy się mi nie mieszają, ale kiedy o tym pomyślę, to widzę, że pytają mnie o to ludzie, którzy znają tylko jeden język obcy lub żadnego. Mam wrażenie, że chcieliby usłyszeć ode mnie o jakiejś cudownej metodzie, której oczywiście nie ma. Uczenie się języków obcych sprawia mi wiele radości i jestem pewna, że w tej chwili znałabym przynajmniej 15, gdybym tylko miała więcej czasu na naukę, gdybym mogła się tylko na tym skupić.

Pisząc o swoich doświadczeniach, będę odnosić się do fragmentów tekstu. Zacznijmy od tego:

Arguelles, podobnie jak inni hiperpoligloci, podkreśla znaczenie systematycznej pracy w  samotności: czytania, studiowania i ćwiczenia gramatycznych struktur. Stosuje własną technikę, którą nazywa „shadowing”: ucząc się podczas spaceru, głośno wykrzykuje nowe wyrazy, które słyszy z walkmana. „Przez sześć lat, zanim się ożeniłem i miałem dzieci, uczyłem się po 16 godzin dziennie, przedzierałem się przez teksty po irlandzku, persku, napisane w  hindi, po turecku czy w suahili. Stopniowo we wszystkich tych językach zaczęły formować się znaczenia. I  coraz więcej dzieł literackich stawało przede mną otworem” – pisze Arguelles.


Tak, mogę to potwierdzić. Systematyczna praca jest oczywiście niezbędna. Trzeba siedzieć nad książką, analizować, porównywać. Metoda ze słuchaniem jest bardzo dobra. Mam wiele kursów na mp3 i kiedy jadę dokądś pociągiem, to zawsze słucham wybranych nagrań. Z biegiem czasu rzeczywiście dzieła literackie stają otworem. Można je czytać w oryginale. Dodatkowo ja zagłębiam się też w sztukę czy w muzykę. Znajomość języka obcego ułatwia ich zrozumienie, ponieważ kiedy uczymy się języka obcego, poznajemy również kulturę. Lepiej zrozumiem danego artystę, jeśli znam język, w jakim mówił / mówi. 


Im więcej języków znał, tym łatwiej przychodziła mu nauka kolejnych: w miarę nauki uczący uświadamia sobie istnienie struktur wspólnych dla wszystkich języków. Doświadczenie to zdaje się potwierdzać hipotezę wysuniętą w  latach 60. XX wieku przez Noama Chomsky’ego o istnieniu gramatyki uniwersalnej, leżącej u  podłoża wszystkich języków na Ziemi.


Tak, również z tym się zgodzę. Im więcej języków obcych się zna, tym łatwiej jest dalej. Mimo że obecnie uczę się języka fińskiego, który jest całkiem inny od języków, których uczyłam się wcześniej, to jest mi łatwiej. Słówka szybciej wchodzą do głowy, mimo że nie przypominają słówek z innych języków (np. kielioppi – gramatyka, puhelin – telefon, tietokone – komputer). Z biegiem czasu wszystko się układa, trzeba tylko mieć cierpliwość. Każdy język jest logiczny, każdy jest układanką i wcale nie trzeba być dobrym z matematyki, aby elementy układanki ułożyć w całość. 


Czy rzeczywiście wystarczy upór i mnisia praca, by opanowywać kolejne języki obce? Wielu badaczy sądzi, że u podłoża takiej pasji leży talent, a  może nawet wyjątkowa architektura struktur mózgowych. Że rzeczywiście coś takiego może istnieć, pokazuje przypadek Emila Krebsa, żyjącego na przełomie XIX i  XX wieku niemieckiego dyplomaty, znającego 68 języków. Krebs ofiarował nauce w spadku własny mózg. Badania przeprowadzone tuż po jego śmierci przez Oskara Vogta wykryły ponadprzeciętną gęstość neuronów w ośrodku Broki, parzystej, występującej w  obu półkulach mózgu strukturze odpowiadającej za funkcje językowe. Z  kolei badania przeprowadzone przed kilku laty przez naukowców z uniwersytetu w Düsseldorfie wykazały, że u Krebsa pewien fragment obszaru Broki był niezwykle rozrośnięty nie tylko w lewej półkuli (czego można się było spodziewać, skoro ta półkula odpowiada za zdolności lingwistyczne), ale także w prawej. W innym fragmencie obszaru Broki zanotowano niespotykaną asymetrię. Na razie naukowcy nie są w stanie zinterpretować tych wyników, ale sądzą, że wyjątkowość zbadanych obszarów mózgu Krebsa może być źródłem jego językowego talentu.


Tego oczywiście nie wiem, ale już dawno zdecydowałam, że po mojej śmierci moje ciało trafi do pewnej akademii medycznej, już dawno załatwiłam odpowiednie rozporządzenie – studenci medycyny muszą się w końcu z czegoś uczyć, także może odkryją coś ciekawego w moim mózgu 🙂 


Czy można przyjąć tezę, że ludzie o szczególnych uzdolnieniach językowych to rodzaj sawantów – osób, które niczym filmowy Rain Man są genialne tylko w jednej dziedzinie, a w innych obszarach życia nieporadne jak dzieci? Zdarzają się przypadki takich właśnie geniuszy językowych. Najbardziej spektakularnym przykładem jest Daniel Tammet, 33-letni Brytyjczyk, który ma nie tylko talent do języków, ale również do matematyki. Jest też mistrzem w  zapamiętywaniu i  rekordzistą Europy w recytowaniu cyfr po przecinku w liczbie Pi (zna ich 22514). Jednocześnie jest epileptykiem i cierpi na autyzm. Jego talenty językowe najlepiej ilustruje sposób, w jaki nauczył się islandzkiego, uważanego za jeden z trudniejszych języków. Nie znając go kompletnie, Tammet wybrał się na Islandię i po tygodniu intensywnego kursu wystąpił w  islandzkim programie telewizyjnym, swobodnie konwersując z prowadzącymi. 


Zgodziłabym się z tym po części. Ze mną rzeczywiście jest tak, że uczenie się języków obcych jest chyba moim jedynym talentem. Może mam inne, ale w tej chwili o tym nie wiem. Radzę sobie z codziennością, ale czasami nie mam pojęcia jak daję radę i jak to wszystko ogarniam. Gdybym mogła, to tylko bym się uczyła. 


Nowe języki zawsze będą jakby w oddzielnej przegródce (choć nie w oddzielnym obszarze mózgu). O ile więc hiperpoliglota jest w stanie opanować wiele języków, żadnego z nich nie będzie znał w takim stopniu jak ojczysty. Inna trudność w byciu hiperpoliglotą polega na tym, że języki to nie tylko słowa i struktury gramatyczne, ale także kontekst kulturowy, w którym występują. Opanowanie języka wymaga więc też ogromnej wiedzy, a nabycie jej wymaga czasu. Im więcej zna się języków, tym trudniej znaleźć emocjonalny kontakt ze wszystkimi kulturami, które te języki reprezentują.


Oczywiście tak, język ojczysty rządzi w naszym mózgu. Ja często myślę po niemiecku, ale wynika to z tego, że w tym języku mówię najwięcej. Często chcę coś przetłumaczyć z niemieckiego na polski. Wiem, co dane słowo oznacza, ale polski odpowiednik za nic nie przychodzi mi do głowy. Częściej używam słownika niemiecko-polskiego niż polsko-niemieckiego. Kontekst kulturowy oczywiście nie powinien być zaniedbywany w procesie nauki, bez niego nie nauczymy się języka obcego skutecznie. 

Na końcu artykułu znajdziecie garść praktycznych porad, ja o moich pisałam już wielokrotnie:

Przyszła mi do głowy metoda, o której jeszcze nie pisałam, a która jest bardzo ciekawa. Dla mnie zawsze była oczywista i myślałam, że wszyscy robią tak samo, ale okazało się, że wcale tak nie jest. Napiszę o niej niedługo. 
Dwa „dziwne” słowa

Najpiękniejsze niemieckie słowa. Część 2

Dzisiaj kolejna porcja ładnych słówek do zapamiętania 🙂

1. irdisch – ziemski, doczesny

das irdische Leben – życie doczesne
irdische Güter – dobra doczesne 

2. kuschelig – wygodny (das Bett, der Sessel), przytulny (die Decke, der Stoff)
kuscheln – tulić się
das Kuscheltier – przytulanka, maskotka

3. mutterseelenallein – samiuteńki. Zbitka trzech słów: „die Mutter” – matka, „die Seele” – dusza, „allein” – sam

4. die Offenheit – otwartość

5. die Zufriedenheit – zadowolenie

6. die Erquickung – orzeźwienie
zur Erquickung – dla orzeźwienia
erquicken – orzeźwiać, pokrzepiać

Der Schlaf hat mich erquickt. – Sen mnie pokrzepił.

7. die Lebensfreude – radość życia

8. lebensfroh – cieszący się życiem

9. das Frühlingserwachen – wiosenne przebudzenie 

10. das Zuhause – dom, ognisko domowe (dom w sensie miejsca, w którym czujemy się jak w domu)

11. das Freibier – darmowe piwo

12. das Meeresrauschen – szum morza
rauschen – szumieć, szeleścić

13. die Zweisamkeit – życie we dwoje (die Einsamkeit – samotność)

Dwa „dziwne” słowa

Najpiękniejsze niemieckie słowa. Część 1

Niemieckie „Klassik Radio” przeprowadziło wśród swoich słuchaczy ankietę na najpiękniejsze niemieckie słowa. Przygotowałam dla Was część z nich:

1. die Augenweide – rozkosz dla oka

Słowo „Augenweide” oznacza przyjemne doznanie estetyczne, np.:

Es ist eine Augenweide zu sehen, wie er das Bild zu Ende malt. – Rozkoszą dla oka było widzieć, jak maluje obraz do końca.

Samo słowo „die Weide” to „wierzba” lub „pastwisko”. Słowo „Augenweide” to takie pastwisko, na którym oko może się nakarmić 🙂

2. die Geborgenheit – bezpieczeństwo

3. der Herzensdieb (Frauenheld) – kobieciarz. Oba słowa są bardzo ciekawe, złożenia powstałe z : „das Herz” – serce, „der Dieb” – złodziej oraz „die Frau – kobieta”, „der Held” – bohater. Kobieciarz to więc złodziej serc lub bohater kobiet 🙂

4. das Mitgefühl – współczucie. Słowo oznaczające, że czujemy z kimś, że czujemy to samo.

5. die Nächstenliebe – miłość bliźniego. „der Nächste” – bliźni.

6. das Buschwindröschen – zawilec gajowy. Moim zdaniem jest to bardzo ładne słowo, składa się z: „der Busch” – lasek, gaj, „der Wind” – wiatr i „das Röschen” – różyczka.

7. das Heimweh – tęsknota za krajem, ojczyzną, domem. Dosłownie: ból związany z domem

8. jauchzen – weselić, radować się. Słowo to występuje w wielu kościelnych pieśniach. Powstało ono ze starego okrzyku „juch!” wyrażającego radość.

9. der / das Kuddelmuddel – bajzel, bałagan

10. das Kaffeekränzchen – regularne damskie spotkania przy kawie. Słowo pochodzi od „der Kaffee” – kawa i „der Kranz” – wieniec. Oznacza dosłownie „wianuszek przy kawie”.

11. das Morgenrot, die Morgenröte – jutrzenka, świt, czyli poranna czerwień 🙂 Słowo kiedyś oznaczało czerwoną barwę nieba przy wschodzie Słońca.

12. mucksmäuschenstill – cichutko, cicho jak mysz pod miotłą. Słowo pochodzi od „der Muck” – mru-mru, „die Maus” – mysz, „still” – cichy.

ohne einen Mucks – ani mru-mru
keinen Mucks sagen – nie pisnąć ani słowa
es war kein Mucks zu hören – było cicho jak makiem zasiał

13. der Leckerbissen – smakołyk, smaczny kąsek (atrakcja)

14. der Firlefanz – graty, bzdury

Firlefanz reden – gadać bzdury
Das ist doch alles Firlefanz. – To wszystko bzdury.

Ile z tych słów znaliście? Może podacie przykłady równie ciekawych słów z innych języków? 

W 80 blogów dookoła świata: „Urlaub muss sein”

W 80 blogów dookoła świata: „Urlaub muss sein”

Słowo „Urlaub” pochodzi od „erlauben” – pozwalać, od starowysokoniemieckiego słowa „urloup” – pozwolenie, aby odejść, udać się gdzie indziej. Jeszcze w XIX wieku trzeba było prosić pracodawcę o pozwolenie, kiedy chciało się mieć chociaż dzień wolny. Pracodawca był określany wtedy jako „Brotherr”. Dni wolne od pracy były nagrodą dla najlepszych pracowników. Oczywiście w poprzednim stuleciu wszystko się zmieniło. Tutaj wypisałam, ile dni wolnych mieli Niemcy w poszczególnych latach:

1900 – 0
1910 – 5
1918 – 7
1923 – 8
1940 – 10
1950 – 12
1960 – 16
1970 – 21
1980 – 27
1990 – 31
2000 – 33

Im dłużej mieszkam w Niemczech, tym bardziej widzę, że dla Niemców urlop to rzecz święta. Parafrazując znane powiedzenie „Ordnung muss sein”, powiem: „Urlaub muss sein”. Niemcy nie wyobrażają sobie, żeby nie wyjechać w ciągu roku na urlop. Nie znam nikogo, kto by zostawał wtedy w domu. Na pewno są oczywiście wyjątki (starsi ludzie, choroby, sytuacje losowe, kłopoty finansowe – wiadomo), ale poza nimi urlop musi być.

Żeby krótko opowiedzieć o urlopie Niemców, odpowiem na kilka pytań, podając dane za 2014 rok:

1. Jaki rodzaj urlopu preferują Niemcy? 
44% – nad jeziorem albo nad morzem (am See oder am Meer)
36% – urlop wypoczynkowy (Ausruhurlaub)
28% – na łonie natury (Natururlaub)
27% – z rodziną (Familienurlaub)
23% – ukierunkowany na nowe przeżycia (Erlebnisurlaub)
16% – ukierunkowany na zwiedzanie i aktywność (Aktivurlaub)

2. Jak Niemcy najchętniej podróżują?
własnym samochodem (mit dem PKW)
55% – samolotem (mit dem Flugzeug)
8% – autobusem (mit dem Bus)
5% – koleją (mit der Bahn)

3. Dokąd Niemcy podróżują?
31% – w obrębie własnego kraju (im eigenen Land)
13% – Hiszpania (Spanien)
7,8% – Włochy (Italien)
7% – Turcja (die Türkei)
4,9% – Austria (Österreich)

4. Jakie efekty daje urlop?
75% Niemców wraca z urlopu wypoczętych. 47% odczuwa pozytywne oddziaływanie dla zdrowia albo momenty szczęścia.

5. Ile Niemcy wydają na urlop?
W 2014 roku było to średnio 958 euro na osobę. Urlop trwa przeciętnie 12,5 dnia. 3% Niemców wydało na urlop ponad 3000 euro.

Tutaj jeszcze garstka słownictwa związanego z urlopem:

die arbeitsfreie Zeit – czas wolny od pracy
ein kurzer / langer Urlaub – krótki / długi urlop
ein mehrwöchiger Urlaub – kilkutygodniowy urlop
ein verregneter Urlaub – deszczowy urlop
der unbezahlte Urlaub – urlop bezpłatny
Urlaub beantragen – składać wniosek o urlop
den Urlaub antreten – rozpocząć urlop
auf / in / im Urlaub sein – być na urlopie
in Urlaub fahren – jechać na urlop
Urlaub vom Alltag – urlop od dnia codziennego
aus dem Urlaub / vom Urlaub zurück sein – wrócić z urlopu

sich im Urlaub erholen – odpocząć na urlopie 
Na koniec zapraszam na urlop do pięknego regionu Niemiec, w którym mieszkam, czyli nad Mozelę:

Źródło 1

Źródło 2

DUDEN Universalwörterbuch 

W 80 blogów dookoła świata… 

…jest wspólną akcją blogerów językowych. Danego dnia każdego miesiąca na blogach osób biorących udział w akcji pojawiają się posty z myślą przewodnią. Akcja ta pozwala nie tylko na lepsze poznanie się blogerów, ale przede wszystkim daje czytelnikom możliwość poszerzenia wiedzy – przenosząc się na inne blogi, mogą porównać, jak to jest w poszczególnych krajach. 

Francja:
Francuskie i inne notatki Niki – Francuzi na wakacjach
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim : Wakacje a la francaise
Love For France – Wakacje w Alzacji i kalendarz pełen niespodzianek
Gruzja: 
Gruzja okiem nieobiektywnym – Wakacje po gruzińsku  
Hiszpania:
Hiszpański na luzie – Co Hiszpanie robią w lecie? Bycze rozrywki
Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku – Kirgiskie morze 

Niemcy:
Niemiecka Sofa – Niemieckie wakacje w idiomach
Językowy Precel – Niemieckie wakacje
Norwegia:
Pat i Norway – Jak Norwegowie spędzają wakacje: http://patinorway.blogspot.com/2015/06/182-jak-norwegowie-spedzaja-wakacje.html
Rosja:
Rosyjskie Śniadanie  W te wakacje nikt nie wypoczął
Stany Zjednoczone:
Specyfika języka – Amerykanin na wakacjach http://specyfikajezyka.blogspot.com/2015/06/amerykanin-na-wakacjach.html
Szwecja:
 Szwecjoblog: Jak Szwedzi spędzają wakacje – http://szwecjoblog.pl/2015/06/jak-szwedzi-spedzaja-wakacje-w-80.html 
Wielka Brytania: 
Angielski c2 – Wakacje Brytyjczyków – dawniej i dziś –http://angielskic2.pl/uncategorized/wakacje-brytyjczykow-dawniej-i-dzis/
Learn English Śpiewająco – Co robi Brytyjczyk na wakacjach?http://english-spiewajaco.blogspot.com/2015/06/co-robi-brytyjczyk-na-wakacjach.html
Włochy: 
Włochy by obserwatore – „Włoch na wakacjach” http://obserwatore.eu/wloskie-zwyczaje/wloch-na-wakacjach
Italiachemeraviglia –  Wakacje all’italiana http://www.italiachemeraviglia.com/wakacje-allitaliana/
Studia,parla, ama – „W 80 blogów i włoskie wakacje: morze,seks i podwodne muzeum”  http://studiaparlaama.pl/?p=866Primo Cappuccino – Dlaczego sierpień to najgorszy czas na włoskie wakacje? – http://www.primocappuccino.pl/ferragosto-czyli-wloskie-wakacje/
„Die Bremer Stadtmusikanten” (Muzykanci z Bremy): baśń i słuchowisko

„Die Bremer Stadtmusikanten” (Muzykanci z Bremy): baśń i słuchowisko

Baśń „Die Bremer Stadtmusikanten” ukazała się w 1812 roku w I tomie zbioru baśni braci Grimm.

Tu możecie przeczytać baśń po niemiecku:

Die Bremer Stadtmusikanten

A tu posłuchać:

Die Bremer Stadtmusikanten (Hoerspiel)

Myślę, że możecie znać tę baśń, bo należy do tych popularniejszych. Bohaterami są cztery domowe zwierzęta (kogut, pies, kot, osioł), które ze względu na swój podeszły wiek są źle traktowane przez pana i wobec tego uciekają, aby zostać w Bremie muzykantami miejskimi. Nigdy tam jednak nie docierają, ponieważ nie są w stanie pokonać dystansu do Bremy w jeden dzień. Nocują w lesie, gdzie odkrywają dom zbójców, których przepędzają głośnym „śpiewem”. Po drodze zdobywają łup bandy zbójców, dom, w którym zamieszkują.

Przesłanie baśni jest oczywiście pozytywne i sugeruje możliwość rozwiązania problemu nawet w najgorszym położeniu.

Pierwsze ilustracje sporządził słynny angielski karykaturzysta George Cruikshank (1893, German Popular Stories):

A dlaczego „muzykanci” udają się akurat do Bremy? W Bremie już w średniowieczu muzycy byli zatrudniani przez władze miejskie. Istnieje udokumentowany dowód z 1339 roku o trębaczu radnego. Potem zatrudniano muzyków także w innych północnoniemieckich miastach. Około 1500 roku byli to dwaj trębacze, jeden puzonista oraz dwóch muzyków grających na piszczałce. Często towarzyszyli poselstwom, grali podczas przyjęć senatu czy na weselach. Na obrazach z XVII wieku pochodzących z Bremy widać także czterech muzyków grających na instrumentach dętych. W 1751 roku miejscy muzykanci zostali włączeni do miejskiego korpusu muzycznego. W XIX wieku miejski dyrektor muzyczny kontynuował tradycję, która prowadziła do dzisiejszych, subwencjonowanych przez miasto orkiestr.

Muzycy rady prowadzą orszak weselny. Fragment obrazu z 1618 roku znajdującego się w Focke-Museum w Bremie

I porcja słownictwa:

der Esel, – – osioł
dienen – służyć
zu Ende gehen – kończyć się
untauglich – nieprzydatny
fortlaufen – uciekać, czmychać
der Jagdhund – pies myśliwski
jappen – dyszeć, sapać (stary, dzisiaj bardzo rzadko używany czasownik)
die Laute – lutnia
die Pauken schlagen – grać na kotłach
jemandem in die Quere kommen – włazić komuś w paradę, natykać się na kogoś
stumpf – tępy
ersaufen – utonąć, topić
der Flüchtling – zbieg, uciekinier, uchodźca
aus Leibeskräften – na całe gardło
das Erbarmen – litość
der Vorschlag – propozycja
das Fünkchen – iskierka (od der Funke – iskra)
der Geselle – facet / czeladnik, w baśni chodzi o towarzysza
erleuchten – rozświetlać
der Räuber – rabuś, zbój, bandyta
die Herberge – schronisko
schimmern – migotać, połyskiwać, lśnić
krähen – piać
die Stube – izba
klirren – brzęczeć, dzwonić
entsetzlich – przerażający
der Hauptmann – kapitan, w baśni chodzi o przywódcę
der Mist – obornik
glühen – tlić się, palić, żarzyć się
feurig – ognisty
gräulich – wstrętny, obrzydliwy, paskudny, straszny
das Ungetüm – monstrum
die Holzkeule – drewniana maczuga 

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Zdjęcie 4

Tekst

Frau Holle (Pani Zima): legenda, baśń i słuchowisko

Frau Holle (Pani Zima): legenda, baśń i słuchowisko

Być może ktoś z Was zna baśń „Frau Holle”. W Niemczech jest ona bardzo popularna, w Polsce chyba mniej. Istnieją dwa polskie tytuły: „Pani Zima” lub „Pani Zamieć”.

Frau Holle była otaczana czcią przede wszystkim w górskich terenach, np. w masywie górskim Hoher Meißner znajdującym się w północnej Hesji. W języku ludowym Frau Holle była odpowiedzialna za opady śniegu w zimie: im dokładniej trzepała swoje łóżka, tym więcej śniegu spadało na Ziemię.

Otto Ubbelohde: Frau Holle lässt es schneien 

Według innych legend błogosławi ona zieleniące się pola i niwy na wiosnę, krocząc przez pola i łąki. W ten sposób budzi się natura. To ona miała nauczyć ludzi np. przędzenia i tkania, jest patronką ludzi zajmujących się tymi rzemiosłami.

Czarny bez (po niemiecku Holunder) uchodzi za roślinę poświęconą Frau Holle. Być może nawet ta nazwa pochodzi od niej.

Szczególnie pomaga kobietom, czyniąc je zdrowymi i płodnymi. Zabiera ze sobą dusze zmarłych nieochrzczonych dzieci.

Pomiędzy 21/22 grudnia a 2/3 stycznia przybywa na Ziemię, aby zobaczyć, jak minął rok. Frau Holle sprawdza dusze ludzkie, odwiedzając pod postacią starej i bezradnej Muhme Maehlen ludzi, prosząc ich o pożywienie i dach nad głową. Ci, którzy pomogą, zostaną nagrodzeni. Złych ludzi spotka kara.

Baśń „Frau Holle” znajduje się w I tomie zbioru braci Grimm opublikowanym po raz pierwszy w 1812 roku. Tutaj możecie przeczytać ją po niemiecku:

Frau Holle

Ilustracja Hermanna Vogela przedstawiająca Goldmarie

Anne Anderson: Pani Zamieć i pasierbica 

Znaczki pocztowe obrazują treść baśni:


Die fleißige Stieftochter spinnt am Spinnrad 

Frau Holle schüttelt die Betten aus; es schneit

Die fleißige Stieftochter wird zum Lohn mit Gold überschüttet

Die arbeitsscheue Tochter wird mit Pech überschüttet

Przygotowałam dla Was słowniczek ze słówkami z baśni:

die Witwe, -n – wdowa
fleißig – pilny, pracowity
hässlich – brzydki
der Brunnen,-  – studnia
spinnen – spann – hat gesponnen – prząść
die Spule, -n – szpulka
das Blut – krew
blutig – krwawy
sich zutragen – zdarzyć się
sich bücken – schylać się
schelten – schalt – hat gescholten – złajać, zwymyślać
die Herzensangst – wielki strach
die Besinnung – zaduma, namysł, skupienie
die Wiese, -n – łąka
verbrennen – spalić się
ausgebacken – wypieczony, upieczony
der Brotschieber – łopata do wyjmowania chleba z pieca
die Feder, -n – pióro
das Bett ausschütteln – wytrzepywać łóżko
das Heimweh – tęsknota za domem
der Jammer – lament
treu – wierny
dienen – służyć
der Hof, die Höfe – dziedziniec, dziedzińce
der Hahn, die Hähne – kogut, koguty
der Reichtum – majątek, bogactwo
die Dornhecke – kolczaste zarośla
der Pfad, die Pfade – ścieżka, ścieżki
sich verdingen – sich verdingte / verdang – sich verdingt / verdungen – najmować się (do pracy)
sich gebühren – należeć się, przysługiwać
der Kessel, die Kessel – kociołek, kociołki
das Pech – smoła
die Belohnung – nagroda
A tu znajdziecie słuchowisko, polecam do posłuchania:

Źródło 1

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Zdjęcie 4

Zdjęcie 5

Zdjęcie 6

34. internationales Motorbootrennen

34. internationales Motorbootrennen

Miałam napisać ten post już w środę, ale niestety z powodu pracy nie zdążyłam. Lepiej późno niż wcale 🙂

Wspominałam już pewnie, że nie znoszę lata. To dla mnie najgorsza pora roku ze względu na upały, a tutaj w dolinie Mozeli jest jeszcze gorzej niż na innych terenach. No cóż, muszę jakoś to wytrzymać, może dotrwam do jesieni, kiedy słońce skryje się za chmurami i będzie przyjemnie.

Z latem związane jest także pewne wydarzenie, którego nie lubię ze względu na hałas. W ostatni weekend, 30-31 maja odbyły się u nas międzynarodowe wyścigi motorówek (kalendarzowa wiosna co prawda, jeszcze trwała, ale było gorąco jak w lipcu). Nie ratuje mnie fakt, że nie mieszkam bezpośrednio nad rzeką, ponieważ pracuję nad rzeką i wszystko było słychać. Nie było jednak tak źle, jak się spodziewałam. Trochę za dużo ludzi, ale to w lecie normalne. Widać to szczególnie na weekendach, kiedy jest więcej turystów niż w dniach roboczych.

Kiedy te wyścigi się odbywają, całe miasto o tym mówi i na pewno nie ma nikogo, kto by nie wiedział. W niedzielę byłam jak zwykle w kościele i ksiądz przywitał nas słowami: „Ich begrüße Sie herzlich zu dieser Konkurrenzveranstaltung zum Motorbootrennen” (Witam państwa serdecznie na tej imprezie konkurencyjnej do wyścigów motorówek).

Do 1996 roku, przez 32 lata, wyścigi te odbywały się w Traben-Trarbach. W 2014 roku powrócono do tej tradycji. Było to możliwe dzięki administracji miasta, związkowi Gewerbeverein Traben-Trarbach e.V., ADAC.

Logo wyścigów:

Zdjęcie

Przebieg trasy:

Zdjęcie

Pracuję na Dr. Ernst-Spies-Allee, więc zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, mogłam wszystko obserwować. Nad rzeką wyścigi obserwowało bardzo dużo turystów, jak i miejscowych. Można było oczywiście kupić wino czy piwo, jak i tradycyjne niemieckie jedzenie (skorzystałam i kupiłam sobie Bratwurst, której od lat nie jadłam).

Tak jak wspominałam, nie było tak źle, jak się spodziewałam. Te wyścigi uratowały mnie nawet przed katastrofą. W sobotę rano mój szef wyszedł, a w tym czasie miałam parę rzeczy do zrobienia. Kiedy byłam na zewnątrz, zaczepił mnie ktoś od spraw technicznych, pytając gdzie są u nas w firmie bezpieczniki, bo nie ma prądu, a widziałam, że część kabli była podpięta u nas. Nie mogłam pomóc, ponieważ nie wiedziałam, gdzie są bezpieczniki. Potem pomyślałam jednak, że pójdę poszukać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będzie to potrzebne. Zapomniałam jednak, że nie mam ze sobą klucza. Kiedy zorientowałam się, że zatrzasnęłam sobie drzwi, wpadłam w panikę. Na szczęście okazało się, że ten technik zadzwonił po naszego dozorcę, żeby mu pomógł. Również mi pomógł, otwierając drzwi. Byłam uratowana i mogłam dalej spokojnie pracować.

den Sommer hassen – nienawidzić lata
die Gluthitze – skwar, żar

sich ausschließen – zatrzasnąć sobie drzwi (od zewnątrz)
das Motorboot – motorówka
der Fluss – rzeka
am Fluss – nad rzeką
das Rennen – rajd, wyścig
die Strecke – odcinek (np. drogi, wyścigu)
der Streckenverlauf – przebieg odcinka, trasy
die Gemeinde – gmina
der Eintritt – wstęp
Eintritt frei – wstęp wolny
die Bratwurst – smażona kiełbasa 

Źródło