utworzone przez Magdalena Welter | 3 lip 2013 | Kulturoznawstwo, O mnie i mojej pracy, O Niemczech, Traben-Trarbach
Już kiedyś pisałam, co lubię, a czego nie lubię w moim mieście. Tu tak naprawdę wszystko jest napisane:
Bez samochodu, ale z powodzią
Moje życie tutaj jest bardzo zabawne (na różne sposoby), szybkie i szalone. I pomyśleć, że zawsze byłam domatorką, która chciała zostać z rodzicami i nigdy nie planowała wyprowadzki z rodzinnego domu. Wszystko było takie nieoczekiwane, było tyle szczęśliwych przypadków.
Jestem straszną pracoholiczką. Jeszcze nigdy nie zrobiłam urlopu i nie mam takiego zamiaru. Nawet kiedy odwiedzam moją rodzinę, to pracuję. Nie umiem inaczej. Wiem, że to źle, ale kiedy mam godzinę wolną, to znajduję sobie coś do roboty. Zawsze coś się znajdzie, o to nietrudno.
Mam naprawdę dużo pracy. Oprócz mojej działalności zawodowej wykonuję również drugi zawód, którego uczę się od pół roku. Poza tym cały czas chcę się rozwijać. Dlatego uczę się francuskiego. Chciałabym robić wiele innych rzeczy, ale doba jest na to wszystko za krótka. Poza tym cały czas pomagam Polakom, którzy mnie znają. Są to osoby w większości wcale albo bardzo kiepsko znające niemiecki. Praktycznie codziennie idę z kimś do urzędu, do lekarza, wykonuję w czyimś imieniu telefony, załatwiam coś za kogoś albo tłumaczę. W większości nie dostaję za to pieniędzy, ale jeśli ktoś potrzebuje mojej pomocy, to nigdy nie odmawiam. Przykładowo dzisiaj: rano byłam w szkole oddać podręczniki syna moich znajomych, potem miałam u siebie w domu 2 lekcje, następnie zadzwoniłam dla znajomej do Caritasu, kolejno pobiegłam do Jobcenter, żeby tłumaczyć znajomej na spotkaniu z urzędnikiem. Potem oczywiście dalej praca. Nudów nie ma.
Oto widok na moje miasto ze wsi zwanej Starkenburg:
I kolejne zdjęcia:
utworzone przez Magdalena Welter | 28 cze 2013 | Kulturoznawstwo, O mnie i mojej pracy, O Niemczech, Traben-Trarbach
Dzisiaj nie mam czasu pisać, więc tylko wstawiam zdjęcia. Kolejnym razem napiszę coś ciekawego.
utworzone przez Magdalena Welter | 23 cze 2013 | Kulturoznawstwo, O mnie i mojej pracy, O Niemczech, Traben-Trarbach
Moje miasteczko leży w dolinie rzeki między wzgórzami. Jak już pisałam, widoki są bajkowe. Miasteczko ma niewiele ponad 5.000 mieszkańców. Największą mniejszością narodową są tu Polacy (często pracujący na winnicach), poza tym są również Turcy, Rosjanie, Włosi, Anglicy i Holendrzy. Anglicy i Holendrzy oczywiście nie przyjeżdżają tutaj do pracy. Kupują tu sobie domy i sprowadzają się najczęściej na emeryturę, gdyż podoba im się okolica.
W mieście jest bardzo dużo restauracji i hotelów, wszystko dla turystów. Wiele restauracji jest zamkniętych na okres zimowy. Turyści są tu ważnym źródłem utrzymania. W sezonie jest ich bardzo dużo, trudno jest przecisnąć się wtedy przez główne ulice. Na ulicy najczęściej słychać wtedy, oprócz niemieckiego, francuski, niderlandzki i angielski.
Region utrzymuje się z uprawy winorośli i produkcji wina. W moim mieście jest bardzo dużo winnic, ciągle widać napisy „Weingut”, „Weinkeller”, „Weinkellerei”, „Weinstube”,
„Weingeschäft”
itp. W sezonie dużo Polaków przyjeżdża na zbiory, dużo pracuje tutaj również na stałe. Właśnie produkcja wina jest również czynnikiem przyciągającym turystów. Winnice sprawiają, że widoki są tu takie piękne.
Położenie nad Mozelą również jest atrakcją turystyczną, gdyż turyści udają się na rejsy licznymi statkami. Kolejną atrakcją są szlaki wędrowne, z których rozciągają się śliczne widoki.
To, co mi się w moim mieście za bardzo nie podoba, to wąskie uliczki. Dużo ulic jest jednokierunkowych. Trudno jest się z kimś minąć. Żeby jeździć tu na rowerze, trzeba mieć wprawę.
Podoba mi się, że jest tu spokojnie, cicho i czysto.
Moje miasto ma liczne zabytki, przede wszystkim śliczne budynki w stylu secesyjnym oraz ruiny zamku. Wiele restauracji mieści się w zabytkowych piwnicach. W miejscowościach nad Mozelą jest wiele zamków (tzw. „Burgromantik”).
utworzone przez Magdalena Welter | 19 cze 2013 | Kulturoznawstwo, O mnie i mojej pracy, O Niemczech, Traben-Trarbach
Dzisiaj przedstawiam pierwszą część zdjęć mojego miasteczka, w którym mieszkam od 3 lat (aż trudno w to uwierzyć!). Żeby je polubić, trzeba je dobrze poznać, bo jest bardzo specyficzne. Bardzo je lubię, ale równocześnie wiele rzeczy mnie denerwuje. Oczywiście napiszę na ten temat coś więcej. Gdybym tylko miała czas, to zrobiłabym to dzisiaj, ale jak zwykle mam robotę.
Traben-Trarbach leży w landzie Nadrenia-Palatynat (Rheinland-Pfalz), w pd.-wsch. Niemczech. Niedaleko mamy do Luksemburga i do Francji. Miasteczko położone jest nad Mozelą. Od rzeki wiele tu zależy. To ona dzieli miasto na pół – stąd nazwy Traben i Trarbach. Ja mieszkam w Trarbach.
Zdjęcia te zostały zrobione przeze mnie 2 lata temu. Od tamtego dnia nie miałam czasu zrobić nowych, ale niewiele się tu zmieniło. W oczy na pewno rzuca się ta bajkowa okolica, w jakiej mieszkam. Tak, czasem czuję się jak bohaterka powieści. Szanse, że kiedyś ukaże się jakaś powieść o mnie, są jednak nikłe, gdyż nie mam czasu na jej napisanie. Może po mojej śmierci ktoś odkryje jednak mój pamiętnik, no ale do tego czasu to jeszcze z 70 lat upłynie, bo zamierzam długo żyć, żeby się ze wszystkim wyrobić. Dobrze, do dzieła więc. Moje miasteczko jest bardzo ciekawe, kiedyś był tu nawet Goethe, o czym na pewno napiszę. Lubię obecną tu wszędzie naturę. Położenie w dolinie rzeki między wzgórzami jest cudowne. Nawet w centrum miasta słychać śpiew ptaków, wszędzie są drzewa, a wieczorem można zobaczyć na wzgórzach dziki, które wcale nie boją się ludzi (ale ludzie ich tak).
Na pewno opublikuję zdjęcia z ciekawych miejsc w Niemczech i w Luksemburgu, które odwiedziłam.
utworzone przez Magdalena Welter | 12 maj 2013 | Kulturoznawstwo, O Niemczech
Dzisiaj przypada w Niemczech dzień matki. Jest tu więc inaczej niż w Polsce, gdzie jest stała data, czyli 26 maja. W Niemczech jest to zawsze druga niedziela maja. Z tej okazji kilka ładnych cytatów:
„Mutterglück – das ist das, was eine Mutter empfindet, wenn die Kinder abends im Bett sind”.
(Robert Lembke)
„Nur eine Mutter weiß allein, was Lieben heißt und Glücklichsein“.
(A. von Chamisso)
„Wenn du noch eine Mutter hast, so danke Gott und sei zufrieden“.
(Wilhelm Kaulisch)
„Meine Mutter hatte nichts als Liebe; das Beste in mir – ich habe es von ihr“.
(Peter Rosegger)
„Keine Weisheit, die auf Erden gelehrt werden kann, kann uns das geben, was uns ein Wort und ein Blick der Mutter gibt“.
(Wilhelm Raabe)
Dzień ojca przypada w Niemczech na dzień świąteczny – Christi Himmelfahrt, czyli wniebowstąpienie (40. dzień po Wielkanocy). W tym roku był to 9 maja.
utworzone przez Magdalena Welter | 11 gru 2012 | Kulturoznawstwo, O Niemczech, Weihnachten
Uwielbiam Trier (po polsku Trewir). Jeżdżę tam, kiedy tylko mam okazję. To naprawdę śliczne miasto, jedno z najstarszych niemieckich miast. Zdecydowanie warto je odwiedzić, ale o tym już będą przekonywać zrobione przeze mnie zdjęcia, które w najbliższym czasie postaram się wrzucić. Trewir znajduje się w pd.-zach. Niemczech, w landzie Nadrenia-Palatynat (Rheinland-Pfalz).
Ostatnio niestety nie mogłam pojechać do Trier i w tym roku nie odwiedzę świątecznego jarmarku w tym pięknym mieście. Bardzo szkoda. Uwielbiam świąteczne targi, ale kto ich nie lubi? Odwiedziłam takie targi w Trier, w Bielefeld, w Münster i w wielu małych miejscowościach.
Historia świątecznych jarmarków sięga późnego średniowiecza, kiedy to ludzie sprzedawali na targach jedzenie, np. mięso. Odbywały się one w zimie, gdyż ludzie chcieli uzupełnić swoje spiżarnie w zimowej porze i trwały najczęściej jeden dzień. W XIV wieku zaczęto sprzedawać nie tylko jedzenie, ale i zabawki, kosze, wyroby cukiernicze. Zaczęto wtedy przygotowywać stoiska dla sprzedawców, które ustawiane były na rynkach miast. Początkowo sprzedawano głównie drobnostki, które dzieci dostawały w prezencie na święta. Już wtedy były stoiska z orzechami, migdałami czy jadalnymi kasztanami. Od pierwszej połowy XX wieku te jarmarki stały się nieodłącznym elementem Adwentu i Bożego Narodzenia.
Następnym razem napiszę o nieodzownych tradycjach świątecznych jarmarków i będzie również trochę słownictwa do tematu.
Zdjęcia, które zrobiłam w zeszłym roku na jarmarku świątecznym w Trier:
utworzone przez Magdalena Welter | 26 lis 2012 | Kulturoznawstwo, Słownictwo
Dzisiaj chciałabym omówić znaczenie słowa „der Lehrer / die Lehrerin” oraz słów, które są używane zamiennie. Znaczenie jest niby oczywiste, ale nie do końca.
Kiedy studiowałam w Niemczech, rozmawiałam raz z jedną znajomą Niemką o różnicach pomiędzy studiami w Polsce i w Niemczech. Byłam wtedy po III roku studiów. W pewnym momencie powiedziałam zdanie w stylu: „Die meisten Lehrer an der Uni mag ich sehr”. Wtedy moja rozmówczyni zapytała: „Was meinst du eigentlich mit Lehrer?” Nie zrozumiała mnie, gdyż w Niemczech słowo „der Lehrer / die Lehrerin” oznacza nauczycieli w podstawówce, gimnazjum czy szkole realnej. W Polsce na nauczycieli akademickich mówi się po prostu „nauczyciel”, ale u nas to słowo oznacza nauczyciela każdego stopnia, podczas gdy w Niemczech absolutnie nie. Wykładowca akademicki to „der Dozent / die Dozentin”. Oczywiście poza tym używa się stopni naukowych, podobnie jak w Polsce, chociaż moim zdaniem w Polsce bardziej przywiązuje się do nich wagę w codziennych relacjach studentów z wykładowcami. W słowniku jest rzeczywiście napisane, że nauczyciela akademickiego określa się również jako „Lehrer”, ale na co dzień nikt tak nie mówi.
A czy wychowawca przedszkolny to nauczyciel? Osoby takie studiowały pedagogikę, czyli „Erziehungswissenschaft”. Dlatego one same (podobnie jak w Polsce – najczęściej kobiety) mówią o sobie „Ich arbeite als Erzieherin”, czyli jako wychowawczyni.
Podsumujmy:
1. „Der Lehrer / die Lehrerin” oznacza nauczyciela pracującego w szkole podstawowej, gimnazjum, szkole realnej itp.
Er ist ein erfahrener Lehrer. – On jest doświadczonym nauczycielem.
Sie arbeitet als Lehrerin in einer Fahrschule. – Ona pracuje jako nauczycielka w szkole nauki jazdy.
2. „Der Dozent / die Dozentin” to wykładowca na uniwersytecie, szkole wyższej, uniwersytecie ludowym.
Frau Kessel war die beste Dozentin an meiner Uni. – Pani Kessel była najlepszym wykładowcą na moim uniwersytecie.
3. „Der Erzieher / Erzieherin” to wychowawca przedszkolny, a także wychowawca w sensie ogólnym, np. w instytucjach dla młodzieży.
Sie ist zweifelsohne die geborene Erzieherin. – Ona jest bez wątpienia urodzoną wychowawczynią.
utworzone przez Magdalena Welter | 18 paź 2012 | Kulturoznawstwo, O Niemczech
Podobnie jak w Polsce, tak i w Niemczech są imiona, które rodzice wyjątkowo często nadają swoim dzieciom. Listę znalazłam na następującej stronie:
http://www.beliebte-vornamen.de/jahrgang/j2011
Najpopularniejsze imiona żeńskie w 2011 roku:
- Mia
- Emma
- Hannah / Hanna
- Anna
- Lea / Leah
- Leonie / Leoni
- Lina
- Marie
- Sophia / Sofia
- Lena
- Emilie / Emily
- Lilli / Lilly / Lili
- Laura
- Sophie / Sofie
- Lara
- Amelie
- Emilia
- Nele / Neele
- Johanna
- Sarah / Sara
- Luisa / Louisa
- Maja / Maya
- Leni
- Clara / Klara
- Pia
Najpopularniejsze imiona męskie w 2011 roku:
- Ben
- Leon
- Lucas / Lukas
- Finn / Fynn
- Jonas
- Maximilian
- Luis / Louis
- Paul
- Felix
- Luca / Luka
- Noah
- Tim / Timm
- Elias
- Max
- Julian
- Philip / Philipp
- Moritz
- Niclas / Niklas
- Alexander
- Jan
- Jacob / Jakob
- Tom
- David
- Eric / Erik
- Fabian
A oto najpopularniejsze imiona dla dziewczynek w 1995 roku:
- Laura
- Anna
- Sarah / Sara
- Julia
- Lisa
- Lena
- Katharina
- Jana
- Annika
- Jennifer
- Alina
- Jessica / Jessika
- Marie
- Sophie / Sofie
- Vanessa
- Nina
- Jasmin / Yasmin
- Michelle
- Luisa / Louisa
- Kim
- Franziska
- Hannah / Hanna
- Johanna
- Ann
- Carolin / Caroline / Karoline
- Denise
- Jacqueline
- Pia
- Leonie / Leoni
- Aylin / Eileen / Aileen / Ayleen
- Janin / Janine
- Janina
- Lara
- Lea / Leah
- Josefine / Josephine
Oraz imiona dla chłopców:
- Jan
- Lucas / Lukas
- Niclas / Niklas
- Tim / Timm
- Philip / Philipp
- Daniel
- Alexander
- Florian
- Felix
- Kevin
- Tobias
- Maximilian
- Jannik / Yannik / Yannick / Yannic
- Nico / Niko
- Dennis
- Tom
- Marcel
- Marc / Mark
- Jonas
- Leon
- Marvin
- Fabian
- Finn / Fynn
- Sebastian
- Lennard / Lennart
- Dominic / Dominik
- Christopher
- Christian
- Patrick
- Timo
- Pascal
- Moritz
- David
- Julian
- Paul
Mi bardziej podobają się imiona z 1995 roku. A Wam? Było wtedy dosyć dużo imion pochodzenia romańskiego. W zeszłym roku najpopularniejszym imieniem męskim był Ben, co mnie zdziwiło. Imię Mia też nie jest moim zdaniem ładne, ale to już kwestia gustu.
utworzone przez Magdalena Welter | 17 paź 2012 | A1, A2, B1, B2, C1, C2, Kulturoznawstwo, O Niemczech
Oktoberfest, czyli chmielne dożynki, a dosłownie „październikowe święto”, to jedna z ulubionych rozrywek Niemców. Odbywają się one w Monachium (München). Można powiedzieć, że to największe piwne święto na świecie (auf der Welt). Oktoberfest można zaklasyfikować jako festyn ludowy. Co roku spożywa się tam około 5 milionów litrów piwa (Bier), które jest sprzedawane (verkauft) w jednolitrowych kuflach. W tym roku święto trwało od 22 września (September) do 7 października (Oktober) – było to 179. Oktoberfest. Dla Niemców to okazja do założenia tradycyjnego stroju. Na Oktoberfest nie brakuje oczywiście również turystów.
Na wikipedii znalazłam krótką historię Oktoberfest:
Festyny nazywane Oktoberfestem nie były w Bawarii rzadkością. Ich celem było zużycie piwa z mijającego sezonu browarskiego, zanim rozpoczęto warzyć nowe. Ponieważ Bawarskie Prawo Czystości z 1516 roku zezwalało na warzenie piwa tylko od 29 września do 23 kwietnia, przypadały tego typu festyny właśnie na okres przełomu września i października.
Monachijski Oktoberfest cieszy się już ponad 200-letnią tradycją. Z okazji ślubu bawarskiego księcia Ludwika, późniejszego króla Bawarii i jego wybranki, księżniczki Therese von Sachsen-Hildburghausen, który odbył się 12 października 1810, zorganizowane zostały na łąkach przed murami miasta (dzisiejsza Theresienwiese, „Błonia Teresy”) wyścigi konne. Ponieważ książę Ludwik pasjonował się starożytnością zawody odbyły się w stylu starożytnych igrzysk olimpijskich. W początkowych latach monachijski Oktoberfest miał przede wszystkim sportowy charakter. Ponieważ impreza cieszyła się dużą popularnością wśród mieszkańców miasta, dwór królewski zadecydował o powtórzeniu wyścigów rok później o tej samej porze i tak zrodziła się tradycja monachijskiego Oktoberfestu. Ze względu na zawikłanie Bawarii w wojnach napoleońskich w 1813 roku po raz pierwszy zrezygnowano z festynu. Przerwy w tradycji nastąpiły również w 1854 i 1873 ze względu na epidemię cholery, w 1866 roku z powodu wojny siedmiotygodniowej i w 1870 wojny francusko-pruskiej.
Pod koniec XIX wieku monachijski Oktoberfest nabierał coraz bardziej charakteru jaki ma dzisiaj. W 1880 roku władze miasta zezwoliły na sprzedaż piwa.
Aby wykorzystać ostatnie ciepłe dni jesieni Oktoberfest przeniesiono w 1872 na koniec września. Wprawdzie nie obowiązują stałe daty rozpoczęcia i końca, mimo to, regułą jest, że festyn może zacząć się tylko po 15 września, a jego koniec musi przypadać na pierwszą niedzielę października. Od 2000 roku weszła w życie dodatkowa reguła, w razie, gdy pierwsza niedziela października przypada na 1 lub 2 października, Oktoberfest przedłużany jest automatycznie do Święta Zjednoczenia Niemiec, które świętowane jest 3 października. Oktoberfest trwa zatem co najmniej szesnaście, a najwyżej osiemnaście dni.
Na youtube znalazłam video na temat Oktoberfest:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=j3yw0shL79U
Zachęcam do wykorzystania tego tematu na lekcjach niemieckiego. Czy nie jest ciekawy? Można wykorzystać filmy i zdjęcia i w ten sposób przybliżyć uczniom jedną z najbardziej znanych niemieckich tradycji.
Tu jest oficjalna strona Oktoberfest:
http://www.oktoberfest.de/de
Zbiór plakatów Oktoberfest od 1952 roku:
http://www.wiesnplakat.de/index.htm
Czy nie byłoby wspaniale, gdyby uczniowie sami zaprojektowali plakat na 2013 rok? To może być dla nich świetna zabawa.
Pod kolejnym linkiem znajdziemy plik dźwiękowy o Oktoberfest, czyli mamy też coś do słuchania:
http://www.goethe.de/lrn/prj/gad/fuo/deindex.htm
A tu znajdziemy trochę faktów o Oktoberfest 2011. Uczniowie mogą np. zgadywać, ile litrów piwa wypito albo ilu ludzi przybyło:
http://www.oktoberfest.de/de/
Wydawnictwo Klett oferuje nam lekcję na temat Oktoberfest:
http://www.edition-deutsch.de/lernwerkstatt/tipps/muenchen.php3
Tu bardziej zaawansowane ćwiczenie, w którym musimy dopasować tytuł do tekstu:
http://www.passwort-deutsch.de/lernen/band4/lektion21/aktivitaet06.htm
Jako ciekawostkę podaję link do strony, która nauczy nas bawarskiego dialektu:
http://www.bayrisch-lernen.de/
Oraz co nieco o bawarskiej kuchni:
http://www.dw.de/deftig-die-bayerische-k%C3%BCche/a-3618291-1
Jestem pewna, że taki temat będzie dla uczniów ciekawy. Możemy go dopasować do każdego poziomu nauczania.
Strona 6 z 6« Pierwsza«...23456