Obiekty na liście UNESCO: Porta Nigra, czyli ślady rzymskiej kultury w Trier

Obiekty na liście UNESCO: Porta Nigra, czyli ślady rzymskiej kultury w Trier

W ramach akcji „W 80 blogów dookoła świata” w tym miesiącu piszemy o obiektach wpisanych na listę UNESCO w poszczególnych krajach. Ja postanowiłam napisać o Porta Nigra. 

W Trier jest wiele budowli, a tak właściwie ich pozostałości, z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Poza tym bardzo lubię piękną katedrę. Rynek też jest śliczny, ale aż tak bardzo go nie lubię, bo za dużo na nim handlarzy wszystkim, co tylko możliwe.

Na początku nie byłam pewna, czy pamiętam, jak dojść do Porta Nigra i do rynku, ale po chwili odświeżyłam pamięć i trafiłam. Tutaj już wyłania się Porta Nigra:

Porta Nigra („czarna brama”) uchodzi za symbol miasta. Zawsze robiła i robi na mnie ogromne wrażenie. Jest do dawna rzymska brama miejska oraz najlepiej zachowana rzymska brama miejska na terenie Niemiec. Od 1986 roku Porta Nigra jest wpisana na listę dziedzictwa światowego UNESCO.

Brama została wybudowana około 180 roku n.e. jako północne wejście do miasta Augusta Treverorum, czyli do dzisiejszego Trewiru. Nigdy nie została ukończona. Nazwa Porta Nigra używana jest od średniowiecza, kiedy to ciemny kolor powstał na skutek wietrzenia piaskowca. Inna dawna nazwa to „Porta Martis” (brama Marsa).

Pochodzący z Sycylii bizantyjski mnich Symeon w 1028 osiedlił się w Porta Nigra jako pustelnik. Rzekomo kazał się tam zamurować. Po śmierci w 1035 roku został tam też pochowany, a biskup Trewiru doprowadził w tym samym roku do jego kanonizacji. Ustanowił kapitułę Symeona (Simeonstift) i wybudował bramę do bocznego kościoła, w którego dolnej kaplicy pochowany był Symeon.

W 1802 roku Napoleon nakazał zamknąć kościół i kapitułę, a podczas swojej wizyty w Trewirze w 1804 roku zarządził rozbiórkę budowli kościelnych. W latach 1804-1809 budynek został całkowicie przebudowany. Prusacy zarządzili w 1815 roku wyburzenie budowli powstałych za Napoleona, więc brama Porta Nigra znowu była doskonale widoczna.

W latach 70-tych XIX wieku rozebrano miejski mur i prawie wszystkie średniowieczne bramy miejskie, między innymi także bramę Symeona.

Porta Nigra można dokładnie obejrzeć również od środka.

Ulica, która prowadzi od Porta Nigra do rynku, czyli Simeonstrasse, jest klasycznym deptakiem. Znajduje się na niej oczywiście mnóstwo sklepów. Do centrów handlowych w stylu Karstadt czy Galeria Kaufhof nawet nie wchodziłam, bo nie lubię takich miejsc. Wolę małe sklepiki. Ktoś kiedyś powiedział mi, że czynsze na Simeonstrasse są najwyższe w całych Niemczech, wyższe niż nawet w Berlinie.

Jak przystało na bloga o języku niemieckim, przygotowałam dla Was również informację w tym języku:

Die Porta Nigra ist das Wahrzeichen von Trier. Es ist ein ehemaliges römisches Stadttor (Porta Nigra bedeutet auf Lateinisch „Schwarzes Tor“) und das besterhaltene römische Stadttor Deutschlands. Seit 1986 ist die Porta Nigra Teil des UNESCO-Welterbes Römische Baudenkmäler, Dom und Liebfrauenkirche in Trier.

Das Stadttor wurde um 180 n. Chr. als nördlicher Zugang zur Stadt Augusta Treverorum, dem heutigen Trier, erbaut. Das Tor wurde nie fertiggestellt. Der seit dem Mittelalter bezeugte Name Porta Nigra ist von der dunklen Färbung abgeleitet, die durch die Verwitterung des Kordeler Sandsteins entstand. Ein anderer Name lautete Porta Martis („Tor des Mars“).

Der aus Sizilien stammende byzantinische Mönch Simeon ließ sich in dem Gebäude nach 1028 als Einsiedler nieder. Angeblich hatte er sich dort einmauern lassen. Nach seinem Tod 1035 wurde er im Erdgeschoss bestattet und der Trierer Erzbischof Poppo erwirkte noch im selben Jahr seine Heiligsprechung. Er errichtete das Simeonstift und baute das Tor zur Doppelkirche um, in deren Unterkapelle Simeon bestattet war. Es wurden zwei Kirchenräume angelegt, von denen heute noch eine Apsis zu sehen ist.

Die Kirche und das Stift ließ Napoleon 1802 aufheben und bei seinem Besuch in Trier im Oktober 1804 verfügte er den Rückbau der kirchlichen Anbauten. Von 1804 bis 1809 wurde das Gebäude völlig umgebaut. Die Preußen vollendeten ab 1815 die Abbrucharbeiten, so dass nun wieder das römische Tor zu sehen ist. Lediglich den unteren Teil der mittelalterlichen Apsis ließ man stehen.

In den 1870er Jahren riss man die Stadtmauer und fast alle mittelalterlichen Stadttore ab, darunter auch das Simeonstor.

Quellen:

Heinz Cüppers: Porta Nigra. In: H. Cüppers (Hrsg.): Die Römer in Rheinland-Pfalz. Lizenzausgabe, Nikol, Hamburg 2002.

Sabine Faust: Porta Nigra. In: Rheinisches Landesmuseum Trier (Hrsg.): Führer zu archäologischen Denkmälern des Trierer Landes. Trier 2008.

Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa – pochodzą z 2012 i 2014 roku. 

Tak jak wspomniałam na początku, mój wpis jest częścią akcji „W 80 blogów dookoła świata”

Co miesiąc blogerzy językowi i kulturowi przygotowują dla Was wpisy na wybrany temat. Tu znajdziecie notki na poszczególnych blogach uczestników naszej akcji:

Austria 

Viennese breakfast – Austria na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO

Chiny 

Biały Mały Tajfun – Lijiang

Francja 

Demain, viens avec tes parents – UNESCO

Gruzja 

Gruzja okiem nieobiektywnym – Dziedzictwo narodowe, dziedzictwo światowe

Hiszpania

Hiszpański dla Polaków – Katedra w Salamance i jej nietuzinkowi mieszkańcy

Irlandia

W Krainie Deszczowców – Irlandzkie obiekty na liście UNESCO

Japonia

japonia-info.pl Kuchnia japońska dziedzictwem światowym

Kirgistan

kirgiski.pl Obiekty UNESCO w Kirgistanie

Szwajcaria 

Szwajcarskie Blabliblu – Obiekty UNESCO w Szwajcarii

Szwecja

Szwecjoblog – Tu byłam, czyli obiekty z listy UNESCO w Szwecji

Turcja

Turcja okiem nieobiektywnym – Zwiedzamy Efez

Wielka Brytania

Blog edukacyjny o angielskim po polsku – W tajemniczym kręgu Stonehenge

English Freak – Tower of London

Daj Słowo – Wybrzeże Jurajskie

Włochy

Studia, parla, ama – Obiekty UNESCO we Włoszech

Po Prostu Włoski – Ciekawostki o Wenecji i jej lagunie

Różne kraje

Enesaj.pl – Turkijskie obiekty UNESCO

Serial „Magda w Niemczech”. Część 1

Serial „Magda w Niemczech”. Część 1

Tak jak zapowiedziałam, rusza mały serial. Miało to być w kwietniu, lecz dopiero teraz czasowo było dla mnie możliwe rozpoczęcie realizacji pomysłu.

Po raz pierwszy ujrzałam Niemcy w 2008 roku.  Była to wycieczka studencka zorganizowana przez jednego z moich wykładowców, dofinansowana przez DAAD. Pojechaliśmy wtedy do Berlina i do Lipska. Nie pamiętam już wszystkiego dokładnie, dlatego nie będę się teraz na tym skupiać.

Przejdę do mojego (prawie nieprzerwanego) pobytu w Niemczech. Czwarty rok studiów spędziłam w Niemczech, studiując na uniwersytecie Bielefeld w ramach programu Erasmus.

Dlaczego się na to zdecydowałam? Wiedziałam, że nie będę dobrą germanistką, jeśli nie spędzę dłuższego okresu czasu w jednym z krajów niemieckojęzycznych. Nie zamierzałam wtedy emigrować, bardzo chciałam zostać i pracować w Polsce. Program Erasmus jest świetną okazją do nauki (ok, dla niektórych do zabawy). Nienawidzę imprez i nigdy na nie nie chodziłam i nadal nie chodzę. Wolę spotkania w małym gronie, dlatego też mój pobyt miał cele wyłącznie naukowe.

Na uniwersytecie Bielefeld studiowałam dwa semestry – od października 2008 do lipca 2009. Może przedstawię najważniejsze aspekty:

  1. Na początku studenci Erasmusa mieli tydzień wprowadzający do życia uniwersyteckiego. W skrócie – „know how”. Było to bardzo dobre, ponieważ mieliśmy pomoc w odnalezieniu się na uczelni i w załatwieniu spraw formalnych. Wzięliśmy również udział w tygodniowym kursie niemieckiego (podział na 3 grupy, ja trafiłam do zaawansowanej).
  2. Po miesiącu musiałam zmienić mieszkanie, gdyż w pierwszym było dla mnie zdecydowanie za głośno, a ja należę do osób, które muszą mieć idealną ciszę, żeby zasnąć. Drugie mieszkanie było świetne – ogromne – 8 pokoi, 8 osób, 2 łazienki, duża kuchnia. Mieszkałam więc w klasycznej WG (Wohngemeinschaft). Można by sądzić, że były imprezy itd. Nic z tych rzeczy – trafiłam na bardzo spokojnych ludzi (poza mną dwie dziewczyny z Polski, dwoje Niemców, dziewczyna z Finlandii, chłopak z Pakistanu i już nie pamiętam). Mieszkało się tam super. Wtedy też dowiedziałam się co nieco o wynajmowaniu mieszkania w Niemczech.
  3. Starałam się chodzić na jak największą liczbę zajęć. Wybierałam je z kierunków „Deutsch als Fremdsprache” i „Germanistik”. Na „DaF” było dużo obcokrajowców, na germanistyce większość Niemców. Wykładowcy byli bardzo uprzejmi, większość to bardzo otwarte osoby i pod tym względem nie mogę powiedzieć nic złego. Nauka nie sprawiała mi trudności, gdyż byłam w swoim żywiole. Dowiedziałam się, jak wygląda system studiów w Niemczech: wybieranie zajęć, zbieranie punktów ECTS, przerwa pomiędzy semestrami itd.
  4. Pobyt w Bielefeld wykorzystałam na zbieranie materiałów do pracy magisterskiej. Dużo czasu spędzałam w uniwersyteckiej bibliotece i dużo pieniędzy wydawałam na kserowanie.
  5. Jak wiadomo, studenci z Polski nie dostają z Erasmusa dużo pieniędzy. W pierwszym semestrze było dobrze, ale potem zobaczyłam, że nie dam rady, jeśli nie będę pracować. Zazdrościłam studentom np. z Finlandii, którzy dostawali prawie 1.000 euro miesięcznie. Podróżowali po Niemczech, chodzili do kina, a ja nie mogłam sobie na to pozwolić. Zaraz po zakończeniu pierwszego semestru zaczęłam sprzątać w klinice dentystycznej. Łatwo nie było, ponieważ musiałam tam chodzić prawie codziennie wieczorem. Byłam padnięta po całym dniu, a tu jeszcze trzeba było pracować fizycznie. Byłam jednak dumna z siebie, że poradziłam sobie ze wszystkim. Potem jeszcze przywiozłam trochę pieniędzy do Polski.
  6. Uniwersytet Bielefeld ma bardzo szeroką ofertę zajęć z języków obcych. Oczywiście nie mogłam z tego nie skorzystać i właśnie wtedy zaczęłam uczyć się fińskiego. Kurs prowadziła rodowita Finka i robiła to wspaniale. Nie tylko uczyła języka, ale i bardzo dużo opowiadała o Finlandii.
  7. Dla studentów Erasmusa organizowane były wycieczki. Pamiętam, że dzięki temu odwiedziłam Münster.
  8. Każdy student Erasmusa miał swojego mentora. Ja z moją mentorką spotykałam się od czasu do czasu.

 

ZALETY POBYTU:

  1. Nauczyłam się samodzielności (podstawy gotowania, prasowanie, praca, ogólnie – ogarnęłam się). Zobaczyłam, że poradzę sobie bez względu na trudności.
  2. Zebrałam materiały do pracy magisterskiej.
  3. Poznałam, jak wygląda system studiów w Niemczech. Dowiedziałam się wiele o kraju (np. co Niemcy chętnie jedzą, jak wygląda jarmark świąteczny, jak rozmawiać z Niemcami). Na pewno poszerzyłam swoje horyzonty.
  4. Nie mogę nie wspomnieć oczywiście o podciągnięciu znajomości niemieckiego. To wtedy utwierdziłam się w tym, że tylko w kraju docelowym mogę opanować język perfekcyjnie.
  5. Nauczyłam się załatwiać sprawy urzędowe w Niemczech.

WADY:

Dla mnie ich nie było. Rzeknę to, co jest jedną z moich dewiz – „Jeder ist seines Glückes Schmied” (Każdy jest kowalem własnego losu). Aha, i może druga dewiza: „Man muss alles nehmen, wie es ist und das Beste daraus machen” 🙂 Aha, i słowa Tolkiena: „My decydujemy tylko o tym, jak wykorzystać dany nam czas”. Ja wiem, że czas spędzony w Bielefeldzie wykorzystałam bardzo dobrze i nie żałuję niczego 🙂

Serial „Magda w Niemczech”. Część 1

Osterlamm

Symbolika baranka w chrześcijaństwie doprowadziła do powstania wypieku w formie baranka. Wypieki w kształcie symbolicznych figur pieczone szczególnie na pewne uroczystości określa się jako „das Gebildbrot„. Pojawił się on oczywiście o wiele wcześniej niż zając wielkanocny. Jest związany z żydowską tradycją zabijania baranka na święto Paschy. Jest on symbolem czystości i zgodności, oczywiście także zmartwychwstania. Natomiast zając wielkanocny pochodzi dopiero ze średniowiecza i w 1682 roku został po raz pierwszy pisemnie wspomniany.

Easter_Lamb_(bread)

das Lamm, die Lämmer – baranek, jagnię

das Lamm Gottes – Baranek Boży

das Osterfrühstück – śniadanie wielkanocne

der Osterbrunch – brunch wielkanocny

Speisen verzehren – spożywać potrawy

die Siegesfahne – flaga zwycięstwa

mit einer Siegesfahne versehen – opatrzyć flagą zwycięstwa

der Rührteig – rzadkie ciasto

die Auferstehung – zmartwychwstanie

der Osterhase – zając wielkanocny

die Reinheit – czystość

die Friedfertigkeit – zgodność, ustępliwość

 

Zdjęcie

Źródło: „Welt am Sonntag” (20.03.2016)

 

Serial „Magda w Niemczech”. Część 1

Ostern :)

Słowo „Ostern” pochodzi od średniowysokoniemieckiego „ōsteren”, starowysokoniemieckiego „ōstarūn” – nazwa wywodzi się być może od indogermańskiej bogini wiosny. Starowysokoniemieckie słowo „ōstar” oznaczało „östlich”, czyli „wschodni” lub też „im Osten”, czyli „na wschodzie”. Miało ono związek z kierunkiem wschodzącego słońca, porannego światła.

Istnieje ciekawe powiedzenie:

wenn Ostern und Pfingsten zusammenfallen” lub „wenn Ostern und Weihnachten zusammenfallen„, co oznacza tyle co „niemals” – nigdy.

Słowo „Ostern” ma rodzajnik „das”, jednak w wielu regionach niemieckojęzycznych używa się go w liczbie mnogiej.

Jak złożyć życzenia wielkanocne?

frohe Ostern!

frohe, besinnliche und erholsame Feiertage!

friedvolle Ostern!

ein schönes Osterfest!

 

I jeszcze kilka słówek:

zu / an Ostern – na Wielkanoc

kurz vor Ostern

kurz nach Ostern

weiße Ostern – Ostern mit Schnee

 

Źródło:

DUDEN Universalwörterbuch

Serial „Magda w Niemczech”. Część 1

Dlaczego „Karwoche”?

Moi uczniowie często pytają mnie, dlaczego Wielki Tydzień nazywa się po niemiecku „Karwoche„. Rzeczywiście, nazwa brzmi dosyć dziwnie. Wywodzi się ona od średniowysokoniemieckiego słowa „karvrítac”, pochodzącego z kolei od starowysokoniemieckiego „chara” oznaczającego „smutek, lament, biadanie”. Słowo „chara” pochodzi od dźwiękonaśladowczego tematu czasownika – „ĝar” o znaczeniu „wołać, krzyczeć, biadolić”. Dodam, że również w innych językach indogermańskich znajdują się podobne słowa, np. greckie „gḗrys” (wołanie, głos).

Wielki Piątek to po niemiecku „Karfreitag„. Słowu „chara” odpowiadało gotyckie „kara” (troska) oraz angielskie „care”. Od tego germańskiego rzeczownika pochodzi współczesny przymiotnik „karg”.

Wielki Czwartek nazywa się zaś „Gründonnerstag„. Nazwa też ciekawa – pochodzi od zwyczaju jedzenia w ten dzień tylko zielonych potraw, szczególnie zielonej kapusty.

 

Źródło: DUDEN Herkunftswörterbuch

Dziś „Fastnachtsdienstag”

Dziś „Fastnachtsdienstag”

Dziś „Fastnachtsdienstag”

Fastnachtsdienstag, czyli dzisiejszy dzień, to ostatni
wtorek karnawału. Jest on określany również jako Faschingsdienstag,
Karnevalsdienstag, Veilchendienstag
. Ponieważ jest to ostatni dzień karnawału,
jest on świętowany bardzo hucznie w regionach, m.in. również w moim regionie
Niemiec.

Nazwa Veilchendienstag, czyli fiołkowy wtorek, jest
prawdopodobnie nawiązaniem do Rosenmontag. Ktoś, kto wpadł na tę nazwę,
skojarzył Rosenmontag z różami, chociaż nazwa nie ma nic wspólnego z różami, o
czym pisałam wczoraj.
Z dniem tym są związane różne lokalne tradycje, np. spalenie
szmacianej lalki wielkości człowieka (die Nubbelverbrennung). Der Nubbel jest
symbolem wszystkich „trudności” związanych z karnawałem, przede
wszystkim ilości wydanych pieniędzy.
Wcześniej Fastnachtsdienstag zwany był Beichtdienstag. Był
to dzień modlitwy i przygotowania na Wielki Post. W wielu miejscowościach w ten
właśnie dzień odbywa się karnawałowy pochód, np. w Mönchengladbach.
die Fastnacht – ostatki
der letzte Dienstag des Karnevals – ostatni wtorek karnawału
das Veilchen – fiołek
der Nubbel – określenie szmacianej lalki wielkości człowieka
die Verbrennung – spalenie
das ausgegebene Geld – wydane pieniądze
beichten – spowiadać się
die Beichte, -n – spowiedź
das Gebet, -e – modlitwa
die Fastenzeit – Wielki Post, post
Nubbelverbrennung in Leverkusen
Dziś „Rosenmontag”

Dziś „Rosenmontag”

Rosenmontag, czyli ostatni poniedziałek karnawału, przypada w tym roku dzisiaj. Jest to zawsze ostatni poniedziałek przed środą popielcową. W Rosenmontag odbywają się pochody karnawałowe. W ten dzień dzieci nie mają lekcji w szkołach (tak jest przynajmniej w moim kraju związkowym), a sklepy czynne są krócej. W wielu firmach pracownicy mają wolne, mimo że nie jest to dzień wolny od pracy.



Skąd wzięła się nazwa „Rosenmontag”?

Pierwotnie był to czwarty poniedziałek po karnawale, przypadający po czwartej niedzieli Wielkiego Postu. Od XI wieku niedziela ta była zwana „Rosensonntag„, ponieważ papież błogosławił wtedy złotą różę i wręczał ją zasłużonej osobistości.

Słownik języka niemieckiego braci Jakoba i Wilhelma Grimmów podaje inne wyjaśnienie. Według nich nazwa pochodzi z języka średnio-wysoko-niemieckiego, od słowa „Rasenmontag„, gdzie czasownik „rasen” oznaczał „szaleć, wariować”. Był to więc „rasender Montag” – „szalony poniedziałek”.

Pierwszy zorganizowany pochód karnawałowy odbył się 10 lutego 1823 roku w Kolonii. Dzisiaj jest to szczytowy punkt karnawału ulicznego. W takich miastach, jak Kolonia, Moguncja czy Düsseldorf, takie pochody są ogromnym widowiskiem, na które przybywają turyści. Pochody odbywają się jednak nie tylko w wielkich miastach, np. w moim regionie każda wioska ma swój „Karnevalsumzug„. Przez miasto ciągnie pochód złożony z ozdobionych samochodów, przebranych postaci. Dzieciom rzucane są słodycze, szmaciane lalki i inne małe prezenty. Największy pochód odbywa się w Kolonii i ma długość około 8 km. Co roku wybierane jest hasło przewodnie, w 2016 jest to: „Mer stelle alles op der Kopp„.

der Papst (Päpste) – papież
segnen – błogosławić
überreichen – wręczać
die Persönlichkeit, -en – osobistość
golden – złoty
eine goldene Rose – złota róża
die Fastenzeit – post
der Karnevalsumzug (der Karnevalszug, der Faschingsumzug) – pochód karnawałowy
die Stoffpuppe, -n – szmaciana lalka
der Festwagen – tak nazywa się ozdobiony pojazd biorący udział w pochodzie

Kilka wozów biorących udział w dzisiejszym pochodzie (źródło) w Kolonii. Jak widzimy, poruszane są aktualne tematy:

 

Dziś „Weiberdonnerstag”

Dziś „Weiberdonnerstag”

Muszę przyznać, że nie znoszę tych dni. Tzn. karnawału, ludzi chodzących w kostiumach po ulicy, wcześniej zamkniętych sklepów itd. Dzisiaj moi uczniowie byli w nastroju karnawałowym. Dla większości z nich jest to coś zupełnie nowego, gdyż większość nie pochodzi z Europy.

Dzisiaj uczniowie z jednej grupy zapytali mnie, dlaczego „Weiberdonnerstag” nazywa się „Weiberdonnerstag”. Wyjaśniłam im, że „das Weib” to stare słowo na „die Frau”. Kiedyś było ono neutralne, dzisiaj jest obraźliwe.

W moim kraju związkowym, czyli Rheinland-Pfalz, Weiberdonnerstag jest bardzo ważnym dniem. Większość sklepów zamykana jest wczesnym przedpołudniem i większość szkół kończy lekcje o 13:00. Tak było dzisiaj też w szkole, w której uczę, dlatego prowadziłam lekcje tylko w jednej grupie. Dużo osób chodzi po ulicy w kostiumach karnawałowych i ogólnie ludzie szaleją. Tak jak wcześniej pisałam, bardzo nie lubię karnawału, ale to pewnie kwestia gustu jak wszystko. Nie mogę doczekać się środy 🙂

 

Są również inne określenia na ten dzień: Weiberfasching, Wieverfastelovend(w Kolonii), Fettdonnerstag (w Akwizgranie i okolicach), Schwerdonnerstag (w Koblencji), Weiberfasnet (po szwabsku). U mnie mówi się Weiberdonnerstag. Dzień ten przypada na ostatni czwartek przed środą popielcową (Aschermittwoch). Kiedyś kobiety i dziewczęta zrywały sobie nawzajem z głów czepki. Podczas Weiberfastnacht kobiety przejmowały władzę we wsiach i w miastach. Dzisiaj częsty jest zwyczaj polegający na tym, że kobiety obcinają mężczyznom krawaty. Karnawał, jaki dzisiaj znamy, świętowany jest od 1823 roku.
der Karneval (der Fasching) – karnawał
die Karnevalszeit – czas karnawału
die Karnevalswoche – tydzień karnawałowy
die Karnevalsveranstaltung – impreza karnawałowa
die Fastnacht – ostatki
das Kostüm, -e – kostium
der Ball, Bälle– bal, bale
die Sitzung (Karnevalssitzung) – zorganizowana impreza, na której świętuje się karnawał
die Büttenrede– mowa karnawałowa
sich verkleiden als – przebierać się za
in eine andere Rolle schlüpfen – wskoczyć w inną rolę
Czekolady cesarzy i królów

Czekolady cesarzy i królów

Na dziś przygotowałam dla Was krótki wpis o trzech cukierniach: po jednej z Austrii, Szwajcarii i Niemiec, które w swoim czasie miały zaszczyt dostarczać słodycze na dwory cesarskie i królewskie.




Demel to jedna z najlepszych wiedeńskich cukierni. Do dzisiaj pozostała wierna tradycji. Istnieje ona od 1786 roku. Już cesarz Franciszek Józef i jego żona Elżbieta (cesarzowa Sissi) zlecali dostawy słodkości z tej cukierni do zamku Hofburg. Demel był nadwornym dostawcą słodyczy. Słynne wyroby to m.in. tzw. „kocie języczki” czy Margueriten-Milch.

Kaiser Franz Joseph und Gattin Elisabeth (Sissi)

 

die Katzenzungen

Cukiernia Maestrani, która swoją działalność rozpoczęła w 1852 roku w Lucernie, łączy tradycję z nowoczesnością. Aquilino Maestrani nauczył się rzemiosła od swojego ojca. Szwajcarska czekolada produkowana według włoskich przepisów uchodziła za coś szczególnego. W 1884 roku Maestrani został nadwornym dostawcą króla Umberto I (król Włoch w latach 1878-1900).

die Maestrani-Fabrik (1859, St. Gallen)

Cukiernia Niederegger z siedzibą w Lubece jest słynna ze względu na swój marcepan. Dzisiaj jest ona prowadzona już w siódmym pokoleniu. Tajemnica przepisu tkwi w składniku porównywalnym z wodą różaną, który dodawany jest do migdałów i cukru. Rodzinne przedsiębiorstwo zostało założone w 1806 roku w Lubece, w 1908 roku cesarz Wilhelm II mianował Niederegger nadwornym dostawcą. Oferta firmy obejmuje ponad 300 produktów, sprzedawanych również w firmowej kawiarni w Lubece.

Niederegger in Lübeck

 

das Marzipan von Niederegger
Kaiser Wilhelm II.
Źródło:
Frau im Spiegel Royal. Heft Nr. 1/2016, s. 60-61
Słowniczek do tematu:
der Hoflieferant – nadworny dostawca
der Hof, Höfe – dwór
die Konditorei – cukiernia
der Konditor – cukiernik
die Köstlichkeit – rarytas
der Kaiser – cesarz
die Kaiserin – cesarzowa
der Gatte – małżonek
die Gattin – małżonka
die Katzenzungen – kocie języczki
der Familienbetrieb – firma rodzinna
das Handwerk – rzemiosło
etwas Besonderes – coś szczególnego, specjalnego
das Marzipan – marcepan
die Mandel, -n – migdał
die Zutat, -en – składnik
naschen – łasować, jeść słodycze
genießen – delektować się, rozkoszować się
die Naschkatze – łasuch, łakomczuch
Tradition und Moderne verbinden – łączyć tradycję i nowoczesność
der Tradition treu – wierny tradycji
O du fröhliche

O du fröhliche

O du fröhliche” to jedna z najbardziej znanych kolęd niemieckich i też jedna z moich ulubionych. Jej autorem był Johannes Daniel Falk (1768-1826), jednak tylko pierwsza strofa jest śpiewana do dzisiaj w niezmienionej formie, kolejne dwie zmienił Heinrich Holzschuher (1798-1847).

Po tym jak Johannes Daniel Falk stracił czworo ze swoich siedmiorga dzieci na skutek epidemii tyfusa, założył w Weimarze „Rettungshaus für verwahrloste Kinder” – miejsce, w którym schronienie znajdowały zaniedbane dzieci. Im poświęcił piosenkę „O du fröhliche”, która dzisiaj znana jest jako kolęda. Znalazł ją w zbiorze „Stimmen der Völker in Liedern” („Głody ludów w piosenkach”) Johanna Gottfrieda Herdera (1744-1803). W wersji pierwotnej piosenka była określana jako  „Alldreifeiertagslied”, czyli jako pieśń, w której opiewane są trzy główne chrześcijańskie święta, czyli Boże Narodzenie (Weihnachten), Wielkanoc (Ostern) i Zielone Świątki (Pfingsten). Holzschuher, który zmienił dwie strofy, był pomocnikiem Falka.

Współczesny tekst:

O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Welt ging verloren, Christ ist geboren:
Freue, freue dich, o Christenheit!


O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Christ ist erschienen, uns zu versühnen:
Freue, freue dich, o Christenheit!


O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Himmlische Heere jauchzen Dir Ehre:
Freue, freue dich, o Christenheit!

fröhlich – wesoły
selig – błogosławiony
gnadenbringend – przynoszący łaski
die Gnade, -n – łaska
versöhnen – pogodzić, pojednać (dawna pisownia: versühnen)
himmlisch – boski, niebiański
das Heer, -e – wojsko, armia
jauchzen – weselić się, radować się
die Ehre, -n – honor, godność

Tutaj możecie posłuchać wersji dla dzieci:

Natomiast tutaj w wykonaniu chóru chłopięcego:
Bardzo ładną wersję kolędy nagrała Helene Fischer na swój album świąteczny „Weihnachten” wydany w tym roku (mam i bardzo polecam):
Lebkuchen, czyli kilka słów o piernikach

Lebkuchen, czyli kilka słów o piernikach

Dzisiaj parę słów o piernikach. Na szczęście uda mi się przygotować jeszcze kilka świątecznych postów. Pierniki zawsze kojarzyły i kojarzą mi się z Adwentem. Tak jak kiedyś wspominałam, nie jem słodyczy, ale pierniki w czasie Adwentu są jedynym, z czego nigdy nie zrezygnowałam. Wtedy pozwalam sobie na kawałek piernika upieczonego przez kogoś z moich znajomych.

der Lebkuchen – w języku średniowysokoniemieckim „leb(e)kuoche„. Pierwsza część słowa pochodzi prawodopodobnie od „Laib” (bochenek), tak właściwie jest to więc „Brotkuchen” – chlebowe ciasto.

Tak słowo wyjaśnia DUDEN Universalwörterbuch:


mit Sirup oder Honig und vielen Gewürzen gebackener Kuchen

Słownik synonimów podaje następujące synonimy: Honigkuchen, Pfefferkuchen, Printe, Gewürzkuchen  – z tymi określeniami spotkałam się w moim regionie. Inne synonimy to: Weinbeißer (Austria), Biber (Szwajcaria), Zelten (południowe Niemcy, Austria), Lebzelten (Bawaria, Austria).

Pierwsze pisane źródła o piernikach pochodzą z 350 roku p.n.e. Tak właściwie były to ciasta z dodatkiem miodu, które piekli także starożytni Egipcjanie. Rzymianie znali „panis mellitus” – miód był smarowany na ciasto i potem tak pieczony.

Pierniki znane w dzisiejszej formie zostały wynalezione w belgijskim mieście Dinant, potem ich przygotowanie zostało udoskonalone w niemieckim Aachen. Bardzo znane są Aachener Printen. We frankijskich klasztorach zakonnice podawały pierniki jako deser. Jako „Pfefferkuchen” zostały one wspomniane w Ulm w 1296 roku. W XIV wieku pierniki były pieczone w męskich klasztorach w Norymberdze. Pierniki były bardzo chętnie pieczone ze względu na to, że można je długo przechowywać i w ciężkich czasach były one rozdawane przez mnichów. W klasztornych piekarniach pierniki były pieczone także na opłatkach.

Wynalezienie proszku do pieczenia pod koniec XIX wieku doprowadziło do powstania najróżniejszych wariantów piernika.

 

Pieczenie pierników około 1520 roku

Pulsnitzer Spitzkuchen

Nuernberger Oblatenlebkuchen

Ja bardzo lubię również pierniki z Norymbergi firmy Schmidt. Moim zdaniem są jednymi z najlepszych dostępnych na rynku. Na stronie firmy Schmidt można znaleźć całą ofertę:

Lebkuchen Schmidt

Elisen-Schnitten

Dominosteine

Feinste Nuss-Elisen-Lebkuchen

Na koniec jeszcze mały słowniczek:

der Lebkuchen, die Lebkuchen – piernik, pierniki
der Honig – miód
das Gewürz, die Gewürze – przyprawa, przyprawy
süß – słodki
kräftig – pożywny
lange haltbar – długo przydatny do spożycia
das Weihnachtsgebäck – świąteczny wypiek
die Lebkuchenherstellung – produkcja pierników
die Oblate, die Oblaten – opłatek, opłatki
das Kloster, die Klöster – klasztor, klasztory
die Nonne, die Nonnen – zakonnica, zakonnice
der Mönch, die Mönche – mnich, mnisi
das Backpulver – proszek do pieczenia
der Anis – anyż
der Fenchel – koper włoski
der Ingwer – imbir
der / das Kardamom – kardamon
der Koriander – kolendra
der Muskat (die Muskatnuss) – gałka muszkatołowa
die Nelke – goździk
der / das Piment – ziele angielskie
der Zimt – cynamon

Źródło

 

25 lat Jedności Niemiec i małe porównanie

25 lat Jedności Niemiec i małe porównanie

3 października 2015 roku minęło 25 lat od zjednoczenia dwóch państw niemieckich. O Dniu Jedności Niemiec pisałam już rok temu:

Tag der Deutschen Einheit

Wschodnie kraje związkowe powoli „nadrabiają zaległości”, jednak różnice w porównaniu z zachodem Niemiec nadal są widoczne. Wschód Niemiec może co prawda pochwalić się wzrostem gospodarczym, lecz równocześnie w wielu regionach panuje masowe bezrobocie, co sprawia, że powoli się one wyludniają. Sama to kiedyś zaobserwowałam, będąc na samym wschodzie Niemiec. W pewnym miasteczku widziałam na ulicach prawie tylko starszych ludzi.

We Frankfurcie nad Menem odbyły się trzydniowe uroczystości, których punktem kulminacyjnym był koncert w operze. Tam swoją przemowę wygłosił prezydent Republiki Federalnej Niemiec Joachim Gauck.

Mosty świetlne nad Menem symbolizujące jedność

Fajerwerki nad siedzibą parlamentu w Berlinie

Obchody święta Jedności Niemiec w Berlinie

Kanclerz Angela Merkel składa swój podpis w Złotej Księdze miasta Frankfurt, z lewej strony prezydent Joachim Gauck

świętowanie we Frankfurcie nad Menem

A jak wypada porównanie zachodu i wschodu Niemiec?

Na wschodzie Niemiec produkt krajowy brutto wynosi 67% poziomu zachodniego.

Na wschodzie w latach 1990-1994 liczba urodzeń spadła ze 163.000 na tylko 71.000, po 2000 roku liczba ta jednak wzrosła, podczas gdy na zachodzie Niemiec nieprzerwanie spada. Na wschodzie więcej dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich, np. w Saksonii-Anhalt wskaźnik ten wynosi ponad 50%.

Zmiany demograficzne widać przede wszystkim we wschodnich krajach związkowych. Udział starszych ludzi w populacji w wielu regionach wynosi dwa razy tyle ile na zachodzie.

Zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie wzrosła liczba osób pracujących na część etatu. To na wschodzie Niemiec kobiety częściej pracują na pełen etat. Wynika to z uwarunkowań ustrojowych: na zachodzie kobieta często nie mogła zabezpieczyć się finansowo, ponieważ mąż mógł jej zabronić pracować. Natomiast na wschodzie, w dawnej Niemieckiej Republice Demokratycznej, równouprawnienie kobiet zostało zapisane w konstytucji. Była to podstawa do integracji kobiet na rynku pracy. W 1989 roku pracowało ponad 90% tamtejszych kobiet, tak więc bardzo mała liczba zajmowała się tylko domem.

Tutaj możecie przeczytać więcej o porównaniu wschodu i zachodu Niemiec:

Jobs, Geburten und Gewicht in Ost und West

Galeria zdjęć