Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

W zbliżającej się ku końcowi serii „Rok z językiem niemieckim” chciałabym zaproponować Wam kilka podręczników, które pomogą w nauce mówienia po niemiecku. Wybrałam kilka podręczników, które wykorzystuję na moich lekcjach jako nauczycielka. Oczywiście w ofercie wydawnictw znajdziemy więcej podręczników, chociaż przeglądając czasami oferty wydawnictw, stwierdzam, że jest dosyć mało podręczników poświęconym głównie umiejętności mówienia.

Sprechen ohne Probleme” – wydawnictwo Wagner. Na stronie wydawnictwa możecie znaleźć fragment książki:

Sprechen ohne Probleme

Uczyłam się z tego podręcznika do matury, a kiedy zostałam nauczycielką niemieckiego, bardzo często używałam go na moich lekcjach i nadal to robię. Książka pomaga w przygotowaniu się do ustnej matury, ale można uczyć się z niej oczywiście też na wszystkich innych kursach niemieckiego. Zawiera bogaty zbiór słownictwa na różne tematy, różnorodne ćwiczenia do mówienia (na poziom podstawowy i rozszerzony) oraz słowniczek.

 

Seria „Język niemiecki. Rozmawiaj na każdy temat” wydawnictwa Wagros składa się z dwóch części. Pierwsza zawiera tematy takie jak „Wokół rodziny”, „Nie tylko uczucia”, „Moje hobby”, „Miejsce zamieszkania” czy „O samochodach”, druga natomiast np. „Szkoła & studia”, „Życie zawodowe”, „Świat techniki”, „Świat przyrody” czy „O pieniądzach”. Koncepcja książki polega na tym, że do każdego tematu mamy pytania i różne odpowiedzi na nie. Myślę, że jest to ciekawy podręcznik i że naprawdę może pomóc w nauczeniu wypowiadania się na wiele codziennych tematów.

Niemiecki na każdy temat

 

Książka „Argumentieren ohne Probleme” uczy sztuki argumentacji, nadaje się na poziom średniozaawansowany i zaawansowany. Korzystam z niej często na moich lekcjach. Znajdziemy tu dyskusje na różne tematy, np. „Stadt- oder Landleben”, „Sportsucht”, „Internet”, „Sterbehilfe”, „Wehrpflicht”, „Globalisierung”. Są również środki stylistyczne potrzebne w argumentacji.

Argumentieren ohne Probleme

 

Sag’s auf Deutsch” – książka wydawnictwa Langenscheidt, nadaje się na poziom początkujący. Znajdziemy w niej 1.000 słów potrzebnych na co dzień i przykłady ich użycia.

Sag’s auf Deutsch

 

Deutsch alltagstauglich” to podręcznik wydawnictwa Hueber również dla uczniów początkujących. Odnosi się on do tematów dnia codziennego, takich jak używanie uprzejmych zwrotów, wyrażanie własnego zdania, mówienie o uczuciach i emocjach czy telefonowanie.

Deutsch alltagstauglich

 

Interaktive Sprachreise. Kommunikationstrainer Deutsch” to zestaw składający się z CD-ROMu i płyty CD. Nadaje się na poziomy A2-B1 i uczy wymowy oraz rozumienia ze słuchu. Pomaga nauczyć się właściwego stosowania pojęć i zwrotów, także doskonalić się w sztuce konwersacji.

Interaktive Sprachreise

 

Podręcznik „Hören uns Sprechen. Intensivtrainer” wydawnictwa Klett przeznaczony jest dla poziomów A1/A2. Pomaga w przygotowaniu się do egzaminów na tych poziomach i zawiera bardzo dużo ćwiczeń do mówienia, dzięki którym utrwalimy słownictwo.

Hoeren und Sprechen. Intensivtrainer A1/A2

 

 Gesprächstraining Deutsch für den Beruf” to podręcznik wydawnictwa Hueber. Pozwala on na trenowanie umiejętności komunikacji w życiu zawodowym. Uczy, jak rozładowywać przykre sytuacje, wyrażać swoje zdanie, udzielić informacji zwrotnej czy sztuki smalltalku.

Gespraechstraining fuer den Beruf

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: listopad (2)

Dzisiaj w serii „Rok z językiem niemieckim” czas na kilka słów o niedocenianych (według mnie) metodach nauki.

  1. Tłumaczenie – jest ono moim zdaniem świetną metodą nauki. Ucząc się języka obcego, na początku zawsze myślimy w języku ojczystym. Nieuchronne są tłumaczenia z języka obcego, stąd wynika wiele błędów, bo oczywiście struktury obu języków są inne. Celowo tłumacząc zdania np. z polskiego na niemiecki, uświadamiamy sobie różnice pomiędzy tymi językami, zadajemy sobie pytanie: „Jak to powiedzieć po niemiecku?” i musimy wybrać odpowiednie słowa. Już od poziomu A1 można ćwiczyć sobie tłumaczenia, zawsze robię to z moimi uczniami, jeśli ich język ojczysty to polski i widzę, że ta metoda bardzo im pomaga.

Wydawnictwo Preston Publishing wydało podręczniki „Niemiecki w tłumaczeniach”, do tej pory powstały trzy części:

Niemiecki w tłumaczeniach

Dopiero po pewnym czasie nauki człowiek przestaje tłumaczyć i zaczyna myśleć w języku obcym – taki jest cel nauki.

  1. Moim zdaniem nadal niedocenianą metodą są filmy i muzyka. Mam tu na myśli autentyczne filmy, a nie te stworzone specjalnie dla uczących się. Oczywiście nie jest tak, że ich nie doceniam – wręcz przeciwnie. Wiem też jednak, że oglądanie filmów, słuchanie muzyki ma ogromny wpływ na to, że lepiej rozumiemy rodzimych użytkowników języka. Teraz, będąc w Meksyku, bardzo się cieszę, że te elementy zawsze były ważne w mojej nauce hiszpańskiego. Na własnym przykładzie widzę, ile mi one dały. Więcej o ich znaczeniu poczytacie tutaj:

Rok z językiem niemieckim: kwiecień (1)

Rok z językiem niemieckim: maj (3)

  1. Podobnie jest z czytaniem. Tutaj jest o tyle trudniej, że będąc na początku nauki czy na poziomie średniozaawansowanym, nie jesteśmy w stanie przeczytać np. powieści. Powstało i powstaje jednak wiele książek dla uczących się, na różnych poziomach. Poczytać o tym możecie tu:

Rok z językiem niemieckim: maj (1)

  1. Może to dziwne, ale mam wrażenie, że podobnie jest z mówieniem. To przecież tak ważna umiejętność, ale jednak jest tak, że wielu uczących się nie szuka okazji do mówienia albo wręcz ich unika. Ja mam na to prostą odpowiedź: „Jeśli się nie odważysz, to nigdy nie będziesz mówić”. Bardzo szkoda, kiedy osoby, które naprawdę dużo umieją, boją się cokolwiek powiedzieć. Myślę, że okazji nie brakuje, chociaż oczywiście trudno je znaleźć, kiedy mieszkamy w swoim kraju, co nie oznacza, że jest to całkowicie niemożliwe. Sądzę, że wielu osobom wydaje się, że „jakoś to będzie”, kiedy wyjadą do innego kraju. Może będzie, a może nie – na pewno warto się do takiego wyjazdu wcześniej przygotowywać. Tutaj znajdziecie trochę moich rad:

Rok z językiem niemieckim: maj (2)

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 1

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 2

 

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: listopad (1)

W mojej serii „Rok z językiem niemieckim” napiszę dzisiaj kilka słów o certyfikatach językowych.

Czy jest sens podchodzić do egzaminów w celu uzyskania certyfikatów?

Opinie na ten temat są różne. Ja jednak jestem przekonana o tym, że certyfikaty językowe mają sens – piszę to na własnym przykładzie.

Sama mam trzy certyfikaty językowe – dwa z niemieckiego (Test DaF i LCCI) i jeden z angielskiego (LCCI).

Dlaczego jestem zdania, że certyfikaty językowe są potrzebne?

  1. Pomagają ocenić poziom, na jakim się znajdujemy. Żeby zdać certyfikaty np. Instytutu Goethego, trzeba mieć naprawdę dobrą znajomość niemieckiego – na odpowiednim poziomie. Są i łatwiejsze certyfikaty, ale jeden drugiemu nierówny. Najbardziej miarodajne są moim zdaniem certyfikaty Instytutu Goethego i TELC.

Wystarczy zrobić test próbny znajdujący się w Internecie, żeby ocenić, czy można już podchodzić do egzaminu czy trzeba jeszcze trochę się douczyć. Na tych stronach znajdziecie przykładowe testy:

Goethe-Institut

TELC

  1. Pomagają określić cel. Jeżeli uczymy się do egzaminu, mamy więcej motywacji. Wiemy, że egzamin będzie danego dnia i że trzeba się do niego przygotować. Poza tym taki egzamin kosztuje. Oczywiście największą motywacją powinno być poprawienie znajomości języka, ale nie wszystkim ona wystarcza. Cel to osiągnięcie poziomu, na jakim chcemy się znajdować.

Także nauczycielom jest łatwiej określić cele danego kursu.

  1. Pomagają rozwinąć wszystkie umiejętności językowe. Nauka do egzaminów obejmuje cztery umiejętności: mówienie, pisanie, czytanie i słuchanie. Wszystkie trzeba trenować, aby osiągnąć dobry wynik.
  1. Są dobrym wyznacznikiem poziomu – jeżeli mamy certyfikat np. na poziomie już B1, może to bardzo pomóc w znalezieniu pracy. Certyfikaty zawsze dobrze wyglądają na CV.
  1. Są praktycznym narzędziem współpracy pomiędzy szkołami i instytucjami pozaszkolnymi czy zagranicznymi instytutami kulturowymi. Dlaczego? Np. Instytut Goethego ma swoje siedziby na całym świecie, jego certyfikaty wszędzie są znane i w wielu placówkach na całym świecie można się do nich przygotowywać.
  1. Ważna jest na pewno także satysfakcja z otrzymania certyfikatu. Pamiętam moją do dziś – np. kiedy otrzymałam certyfikat LCCI z angielskiego, do którego uczyłam się samodzielnie.

 

Można wspomnieć oczywiście także o wadach. Certyfikat na poziomie B2 czasami wcale nie świadczy o tym, że ktoś ma ten poziom. Może miał na egzaminie trochę szczęścia, ale i na maturze tak bywa.

Tak jak napisałam, certyfikaty pomagają w znalezieniu pracy, na pewno są dużą zaletą. Oczywiście aplikant na dane stanowisko zawsze zostanie sprawdzony ze znajomości języka, ale tak już jest, że jeśli dwie osoby mają bardzo podobne CV, to na rozmowę zostanie zaproszona pewnie ta, która postarała się także o certyfikaty językowe.

Czy mi się one przydały?

Zdecydowanie tak. Gdybym nie miała certyfikatów LCCI z angielskiego i niemieckiego, to pewnie nigdy nie zostałabym zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do korporacji. Nie zmienia to faktu, że nigdy nie chciałam pracować w biurze i cieszę się, że mogłam wrócić do pracy w zawodzie nauczyciela.

Po studiach germanistycznych, magisterskich, teoretycznie powinno się mieć poziom C2. Teraz wiem, że osiągnięcie C2 jest możliwe po spędzeniu dłuższego czasu w kraju niemieckojęzycznym. Po studiach miałam C1, dopiero kilka lat później C2. Na trzecim roku studiów zdałam Test DaF z maksymalnym wynikiem. Jest to egzamin na poziomie C1. Potem sądziłam, że już nigdy mi się on nie przyda, skoro mam poziom C2 i uczę niemieckiego. Okazało się jednak, że Test DaF bardzo mi się przydał. Gdybym go nie miała, trudniej byłoby mi uzyskać tzw. BAMF-Zulassung, które pozwala na prowadzenie kursów integracyjnych.

Na pytanie, czy warto uczyć się do certyfikatów językowych, zawsze odpowiadam: tak!

 

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: październik (1)

Dzisiaj zajmę się tematem „do it yourself”. Nie trzeba kupować wszystkich pomocy naukowych, niektóre można zrobić samemu:

  1. Fiszki. Bardzo często robiłam je sama. Na jedną stronę kolorowych karteczek naklejałam obrazek, na drugą pisałam odpowiednie słowo. Tę metodę stosowałam też nieraz na lekcjach, zachęcając uczniów do robienia własnych fiszek. Przynosiłam na lekcje gazety, kolorowy papier i robienie fiszek wspaniale się udawało, zwłaszcza wśród młodszych uczniów.
  2. Tablica korkowa. Pisałam już kiedyś o tym sposobie, który swego czasu bardzo pomagał mi w nauce słówek. Na ścianie koło miejsca pracy zawiesiłam tablicę korkową, do której przyczepiałam karteczki z nowymi słówkami. Bardzo mi to pomagało, ponieważ w trakcie pracy zawsze zdarzyło mi się, że mój wzrok na te słówka padał.
  3. To nic odkrywczego, bo chyba prawie każdy uczący się języka obcego ma zeszyt ze słówkami. Zawsze zachęcam moich uczniów do posiadania takiego zeszytu, osobnego. Wiadomo, że ma się jeden zeszyt na lekcje, ale warto mieć w osobnym tylko słówka. Co do języka niemieckiego, to zawsze zwracam uwagę na to, żeby rzeczowników moi uczniowie uczyli się wraz z rodzajnikiem i liczbą mnogą.
  4. Bardzo dobrym sposobem nauki są także mapy myśli na dany temat. Na lekcjach od czasu do czasu stosuję ten sposób. Podczas tworzenia mapy myśli do danego tematu zawsze zdarzy się, że nie znamy tego czy tamtego słówka i musimy sprawdzić w słowniku.

Oto moja mapa myśli, którą kiedyś już przedstawiałam. Zrobiłam ją kilka miesięcy temu, więc teraz jest już trochę nieaktualna, ale nadal ładna 🙂

mind-map

 

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: wrzesień (1)

Dzisiaj powracam do nieco zaniedbanej serii „Rok z językiem niemieckim”.

Mam już te kilka lat doświadczenia w nauczaniu. Cieszę się, że w ciągu tego czasu mogłam uczyć uczniów z Tajlandii, ze Słowacji, z Rosji, z Bułgarii, z Syrii, z Erytrei, z Sudanu, z Iraku, z Afganistanu, z Armenii, z Etiopii. Z Polski oczywiście też. Kilku krajów pewnie zapomniałam wymienić, bo dużo tego było i jest.

Skąd by jednak moi uczniowie nie pochodzili, zauważałam i zauważam podobne błędy w uczeniu się niemieckiego. Żeby im trochę pomóc, staram się na lekcjach czy na kursach poświęcić trochę czasu na strategie uczenia się. Nie jest to proste, gdyż mentalność moich uczniów jest zupełnie inna niż moja. Obecnie nadal uczę w niemieckiej szkole, głównie uchodźców, i nieraz jestem zaskoczona tym, jak inaczej rozumiemy pewne sprawy. Jest to dla mnie fascynujące. To jednak temat na inny post.

Dzisiaj czas na częste błędy w uczeniu się niemieckiego:

  1. Zbyt szybka nauka, wszystko naraz. Fajnie, kiedy ktoś ma wielkie chęci do nauki, ale nie jest już tak fajnie, kiedy chce nauczyć się całego podręcznika w tydzień. Naukę trzeba planować rozsądnie, o tym już pisałam. Czasami wydaje się, że możemy nauczyć się bardzo szybko. Oczywiście niektórzy mogą, ale nie wszyscy. Nauka języka zajmuje wiele lat – taka jest prawda i tego nie da się przeskoczyć.
  2. Niedokładna nauka. Miałam w swojej karierze uczniów, którzy zdali egzamin na poziomie C1, a trzeba było z nimi wracać do odmiany rodzajników, a o przyimkach nie mieli pojęcia. Niestety, wiele egzaminów stawia na głównie na komunikację. Może „niestety” to złe słowo, ale moim zdaniem poprawność językowa też w jakimś stopniu powinna się liczyć, bo potem tak to się kończy. Jedna z moich uczennic powiedziała mi kiedyś: „Zdałam egzamin B2, ale czuję, jakbym tak naprawdę miała poziom A2”.

Moja rada – jeśli już się czegoś uczymy, to zróbmy to dokładnie, a nie po łebkach, bo braki prędzej czy później wyjdą. Będą się pojawiać duże wątpliwości w tym, co powinno być oczywiste.

  1. Zaniedbywanie żywego języka. O tym też już pisałam. Jeśli uczymy się języka w swoim kraju, również można mieć z nim kontakt poprzez oglądanie telewizji, słuchanie muzyki albo czytanie książek i gazet. Dzisiaj, w dobie Internetu, bardzo szkoda nie korzystać z tych zasobów.
  2. Ograniczanie się do podręcznika. Nie ma co ukrywać, że słownictwo w podręcznikach jest nieco inne od języka mówionego. W podręcznikach znajdziemy język standardowy i jest to oczywiście dobre, bo od języka standardowego zawsze trzeba wyjść. Prawdopodobne jest jednak, że ograniczając się do podręcznika, nie zrozumiemy rodzimych użytkowników języka. Warto więc wykorzystywać wiele źródeł w nauce.
  3. Niekorzystanie z inicjatyw w stylu: spotkania w celu wspólnego rozmawiania po niemiecku, tydzień kina niemieckiego, wykłady profesorów z krajów niemieckojęzycznych. Uniwersytety, na których można studiować filologię germańską, oferują podobne rzeczy.
  4. Uczenie się raz w tygodniu zamiast codziennie po trochu. O tym też już pisałam. Wiadomo, że podawanie sobie nauki w mniejszych, „zjadliwych” porcjach przynosi lepsze efekty na dłuższą metę.

A czy Wy możecie dodać coś jeszcze do tej listy?

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: czerwiec (1)

Dzisiaj napiszę parę słów na temat „potrzebności” i „niepotrzebności”. Czasami słyszę od moich uczniów, że dane słowo jest „niepotrzebne” albo „tego nie potrzebuję”. Dlaczego zasadniczo się z tym nie zgadzam?

  1. Oczywiście nie można nauczyć się wszystkiego naraz, to niemożliwe. Należy jednak stopniowo poszerzać słownictwo. Wiadomo, że na poziomie podstawowym poznaje się najbardziej potrzebne słownictwo. Nie można jednak na tym poprzestać, jeśli chce się dobrze opanować język.
  2. Jestem zawsze za uczeniem się również takich słów, które wydają się być niepotrzebne na co dzień. My nie musimy ich używać, ale może się zdarzyć, że ktoś użyje ich w naszej obecności i wtedy nie wiadomo, o co chodzi. Zawsze rozumie się więcej niż się umie powiedzieć. Często słyszę od ludzi: „rozumiem, co on powiedział, ale sam bym tak nie powiedział”. No cóż, to zupełnie normalne.
  3. Jeśli komuś nauka języka obcego przychodzi trudno, to zawsze można wybrać to, co jest mniej potrzebne, np. ograniczyć nieco naukę idiomów i nauczyć się tych najczęściej używanych (w niemieckim np. „am Ball bleiben”, „Hahn im Korb sein”, „mit Mann und Maus”, „zwei linke Hände haben”).

Jeśli ktoś uczy się niemieckiego, żeby pojechać do pracy fizycznej w Niemczech czy Austrii, to zapewne obejdzie się bez Konjunktivu II.

  1. Jeśli uczący się ma dobrze opanowane podstawowe słownictwo, to potem łatwiej przychodzi mu zrozumienie nowych słów z kontekstu i nauczenie się języka specjalistycznego z danej dziedziny. Można oczywiście połączyć naukę języka od samego początku z językiem specjalistycznym, są odpowiednie podręczniki z wielu dziedzin.

Moim zdaniem w trakcie nauki warto zadać sobie pytania:

  1. Po co uczę się języka? Wiem z doświadczenia, że łatwiej jest, kiedy człowiek chce się uczyć, a nie kiedy musi. W chwili obecnej mam tę satysfakcję, że uczę się tylko tego, czego chcę. W takiej sytuacji nastawienie do nauki jest zupełnie inne. Inaczej jest, kiedy ktoś musi się uczyć języka, np. do pracy. No cóż, wtedy wiele zależy od nauczyciela. Oby trafił się taki, który nie zniechęci.
  2. Czego potrzebuję? Tutaj też wiele zależy od nauczyciela. Jeśli jest on osłuchany z językiem, to podpowie – które słowa są używane na co dzień, a bez których można się obejść, przynajmniej na początku? Co brzmi bardziej naturalnie, a co sztucznie?
  3. Jak zastosować to, czego się uczę? O tym już dużo pisałam. Czegokolwiek się uczymy – ćwiczenie czyni mistrza.

Tak jak wcześniej napisałam – nie zgadzam się z tym, że coś jest niepotrzebne. Wszystko jest potrzebne. Pamiętam, że dawno temu denerwowałam się, kiedy moja mama mi tak mówiła, a teraz wiem, że miała rację. Nie chciałam kiedyś uczyć się pewnych rzeczy. Dopiero dwa lata temu nauczyłam się prać, prasować i gotować. Prawa jazdy nie mam do dziś, a 12 lat temu rodzice mówili: „zrób, przyda ci się”. Myślę, że tak samo jest w nauce języka. Nie chodzi o to, żeby nauczyć się od razu wszystkiego, ale raczej o to, żeby dodawać kolejne elementy układanki, nie lekceważąc niczego.

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: maj (3)

W tym miesiącu przygotowałam jeszcze jeden post z serii „Rok z językiem niemieckim”, ponieważ w marcu i kwietniu udało mi się niestety tylko po jednym.

Dzisiaj kolej na filmy animowane. Zacznę może od „łatwych”.

Na Youtube jest seria „German with subtitles„, czyli „Niemiecki z napisami”. Są to krótkie filmiki, a dzięki napisom można sobie przyswoić sporo słownictwa:

Der groesste Schatz

Der kleine Pianist

Ein Elefant in der Stadt

Der erste Brunnen

Vier Freunde

Tu znajdziecie filmik „Die drei kleinen Schweinchen„. Nie zawiera on co prawda napisów, ale tempo jest stosunkowo powolne:

Die drei kleinen Schweinchen

Podobnie „Der Wolf und die sieben Geisslein„:

Tu kolejny filmik – „Hans und die Bohnenranke” – zawiera on napisy i tempo również jest dosyć powolne:

 

Filmik ten pochodzi z serii „Märchen für Kinder„, gdzie możecie znaleźć więcej:

Maerchen fuer Kinder

 

Zaawansowanym użytkownikom języka polecam filmy animowane takie jak „Die Schlümpfe” („Smerfy”), „Die Mumins” („Muminki”), „Bibi Blocksberg„.

Die Schluempfe

Bibi Blocksberg

Dużo animowanych filmików znajdziecie w serii „Gute-Nacht-Geschichten” (np. „Rotkäppchen” – „Czerwony Kapturek”, „Der gestiefelte Kater” – „Kot w butach”, „Der Froschkönig” – „Żabi król”, „Hänsel und Gretel” – „Jaś i Małgosia”, „Däumelinchen” – „Calineczka”):

Gute-Nacht-Geschichten

Dodatkowo polecam stronę „Kinderlieder” z piosenkami dla dzieci:

Kinderlieder

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: maj (2)

Dzisiaj zajmę cię tematem codziennego kontaktu z językiem. Na pewno nie jest to proste, jeśli uczymy się go w swoim kraju, ale da się coś w tej kwestii zrobić.

Wbrew pozorom nie jest to proste również, kiedy ktoś uczy się języka w kraju docelowym. Zaobserwowałam tutaj kilka problemów:

  1. Ktoś pracuje tylko z innymi Polakami i nie ma okazji do mówienia po niemiecku.
  2. Ktoś boi się, że zrobi błąd i że Niemcy go wyśmieją. Zaczyna się powolne wycofywanie się, w miarę upływu czasu strach wzrasta i bywa tak, że dana osoba już nigdy nie zaczyna mówić po niemiecku albo mówi tylko wtedy, kiedy jest do tego zmuszona.
  3. Ktoś wykonuje pracę niewymagającą mówienia i dlatego nie widzi również sensu nauki języka.
  4. Bywa tak, że ludzie unikają kontaktu z Niemcami. Z różnych powodów: nie lubią ich, kierują się stereotypami, są zamknięci w sobie. Są to najczęściej powody wynikające z uprzedzeń. Nie twierdzę, że należy od razu wchodzić w nie wiadomo jakie znajomości, ale codzienne interakcje byłyby na miejscu.

 

Co można zrobić, kiedy uczymy się języka we własnym kraju?

Na ten temat już trochę pisałam, np.:

Żywy język. Cz. 1

Żywy język. Cz. 2

Żywy język. Cz. 3

Myślę, że nie należy ograniczać się tylko i wyłącznie do podręcznika, jeśli zależy nam na nauce języka. Dzisiaj, w dobie Internetu, nie ma ograniczeń. Możemy oglądać w Internecie seriale czy filmy. Możemy słuchać muzyki w języku obcym, więc dlaczego tego nie robić?

Tutaj pisałam o seriach na Youtube przygotowanych dla uczących się niemieckiego:

Rok z językiem niemieckim: kwiecień

Jeśli chodzi o seriale, to moim zdaniem najlepiej zacząć od takich z napisami po niemiecku. Zapewniam, że z biegiem czasu poprawi się umiejętność rozumienia ze słuchu. Dlaczego jest to takie ważne?

  1. Ponieważ bywa tak, że ktoś uczy się niemieckiego przez kilka lat, ale prawie nic nie rozumie, kiedy wyjeżdża do Niemiec.
  2. Tak, w podręcznikach są zadania do rozumienia ze słuchu, ale tam możemy posłuchać nagrań tyle razy, ile chcemy. Rozumienie rodzimych użytkowników języka to co innego – to już wyższa szkoła jazdy, a tylko kontakt z językiem mówionym nam to ułatwi.
  3. Oglądając filmy czy seriale z napisami, uświadamiamy sobie, że rozumiemy więcej właśnie dzięki napisom. Gdybyśmy czytali scenariusz np. odcinka serialu, dużo rozumielibyśmy, prawda? Zapewne mniej, tylko oglądając. Nie warto się jednak zniechęcać. Ja sama kiedyś nie doceniałam tej metody i żałuję, że nikt mi jej nie polecił dawno temu. Przed kilkoma laty bardzo poprawiłam swoją znajomość angielskiego, oglądając seriale z napisami. Muszę przyznać, że nie jestem fanką siedzenia przed telewizorem czy komputerem tylko po to, żeby oglądać. Jeśli już coś oglądam, to łączę to z nauką. W ten sposób można połączyć przyjemne z pożytecznym.

 

Tak jak wspominałam w ostatnim wpisie w serii „Rok z językiem niemieckim”, bardzo ważne jest również czytanie. To także kontakt z językiem, a czytać możemy jadąc autobusem czy pociągiem.

Rok z językiem niemieckim: maj (1)

Tutaj dodaję jeszcze strony kilku serwisów internetowych z wiadomościami:

Nachrichten leicht

Tagesschau

heute

n24

n-tv

oe24

SR

Deutschland

 

Muzyka. Muszę przyznać, że rzadko słucham muzyki po niemiecku, ale wynika to raczej z tego, że jestem fanką muzyki klasycznej i rzadko słucham współczesnej, no chyba że współczesnej klasycznej. Dzisiaj z taką łatwością możemy słuchać muzyki w Internecie. W nauce języka na pewno pomocne jest słuchanie muzyki – metoda często niedoceniana, ponieważ uczniowie zniechęcają się, kiedy nie rozumieją tekstu. Jest tu podobnie jak z książkami czy filmami – nie chodzi o to, żeby rozumieć każde słowo. Poza tym można znaleźć w Internecie tekst piosenki, przetłumaczyć go i nauczyć się nowych słów. Tu kilka piosenek po niemiecku:

Revolverheld – Mit dir chilln

Andrea Berg – Du hast mich 1000 Mal belogen

Helene Fischer – Atemlos durch die Nacht

Helene Fischer – Ich geb’ nie auf

Herbert Groenemeyer – Maenner

Die Toten Hosen – Alles aus Liebe

Rammstein – Sonne

Peter Alexander – Das tu’ ich alles aus Liebe

 

A jak mówić po niemiecku na co dzień? Tutaj o tym pisałam:

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 1

Jak nauczyć się mówić w języku obcym? Cz. 2

 

W kolejnej części „Roku z językiem niemieckim” napiszę o filmach animowanych, które można wykorzystać w trakcie nauki.

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: maj (1)

Dzisiaj nareszcie przyszła pora na nadrabianie zaległości. Na szczęście w ciągu kolejnych dwóch tygodni będę miała czas na regularne wpisy (urlop w drugiej pracy). Na ten czas zostanie tylko szkoła. Aha, i mycie okien, ale z tym uwinę się w jedno popołudnie. Zapraszam Was również do odwiedzin na moim drugim blogu, Aspekte der Germanistik.

W serii „Rok z językiem niemieckim” dzisiaj kolej na temat, który szczególnie leży mi na sercu, bo widzę, że wielu uczących się zaniedbuje czytanie w języku obcym, a to naprawdę bardzo pomaga.

Jak zacząć czytać po niemiecku? Można zacząć nawet na poziomie A1. Dlaczego ograniczać się do tekstów z podręcznika? Jest dzisiaj wiele zdydaktyzowanych książek, przygotowanych specjalnie dla uczących się, napisanych „prostszym” językiem (prawie zawsze z płytą CD). Książki takie najczęściej zawierają ćwiczenia, dzięki czemu uczeń może sprawdzić, czy zrozumiał przeczytany tekst. Często są również wyjaśnienia słówek.

Przykładowe książki wydawnictwa Langenscheidt:

„Glueck gehabt” (A1)

„Eine Liebesgeschichte” (A1)

„Der Filmstar” (A1)

Często książki niemieckojęzycznych autorów są „upraszczane” na potrzeby uczących się, np.:

  1. Historie Marie Luise Kaschnitz – Kurzgeschichten: Deutsche Lektuere fuer das GER-Niveau A2-B1
  2. Ksiązki dla dzieci Ericha Kaestnera, np. „Emil und die Detektive” (A2-B1)
  3. Jest nawet „Heidi” Johanny Spyri na poziomie A1 – „Heidi”
  4. „Verschollen in Berlin” Gabi Baier – „Verschollen in Berlin” (A1-A2)

Wydawnictwo Liebaug-Dartmann oferuje wiele powieści na poziomach A1-A2 wraz z ćwiczeniami, np.:

„Testament mit Hund” (A1)

„Urlaub intensiv” (A1)

„Der ideale Moment” (A2)

 

Wydawnictwo Hueber ma w swojej ofercie Lesehefte, np.:

„Das Wunschhaus und andere Geschichten” (B1)

„Die ganze Wahrheit” (B1)

„Der Passagier und andere Geschichten” (B2)

 

Wydawnictwo Cornelsen oferuje DaF-Lernkrimis, np.:

„Ein Fall fuer Patrick Reich” (A2-B1)

„Grossstadtliebe” (A2-B1)

 

Także wydawnictwo Compact przygotowało kryminały:

„Der Mann ohne Gesicht” (B1)

„Mord unter den Linden” (A2)

 

Myślę, że obecnie oferta jest tak bogata, że każdy znajdzie coś dla siebie. Pamiętam, że kiedy zaczynałam naukę niemieckiego w podstawówce, to oferta materiałów do uczenia się tego języka była dosyć uboga w porównaniu z angielskim. Dzisiaj jest tak samo dobra, więc każdy uczeń może wybrać coś ciekawego.

Jakie są zalety czytania książek w języku obcym?

  1. Nauka nowych słów. Nie chodzi jednak o to, żeby sprawdzać każde słowo, którego się nie rozumie. Wyjątkiem są słowa-klucze. Często słyszałam od moich uczniów, że nie ma sensu czytać książek po niemiecku, skoro nie rozumie się wszystkiego. Nie o to jednak chodzi. Nie trzeba rozumieć każdego słowa, bo to przecież nie pojedyncze słowa blokują proces czytania. Czytanie z odpowiednim skupieniem sprawi, że będziemy czytać coraz sprawniej.
  2. Poznawanie kultury czy mentalności. To nic nowego, że czytając książki, poszerzamy swoje horyzonty. Czytanie po niemiecku jest moim zdaniem wspaniałą okazją do często być może pierwszego zderzenia się z inną mentalnością. Literatura to bardzo ważna część kultury, a jak wspomniałam wcześniej, dzisiaj w ofercie wydawnictw znajdziemy również książki niemieckojęzycznych autorów przygotowane specjalnie dla uczących się.
  3. Oswajanie się z językiem. Jeśli czytamy w języku ojczystym, to dlaczego nie czytać w obcym? Nie widzę ani jednego powodu, aby tego nie robić. Teksty w podręcznikach czasami wydają się nudne, a w książkach śledzimy akcję i zapewniam, że można poczuć sporą dumę, mając za sobą przeczytanie pierwszej książki po niemiecku czy w innym języku, którego się uczymy.

Czy ja wykorzystywałam ten sposób w nauce języków obcych?

  1. Niemiecki: tak jak wspomniałam, „w dawnych czasach” oferta nie była tak bogata jak dzisiaj i na dodatek ludzie nie mieli w domu Internetu (muszę przyznać, że tęsknię za tamtymi czasami). Pamiętam jednak, że od mojej nauczycielki niemieckiego w liceum dostałam książkę Siegfrieda Lenza przygotowaną dla uczących się. Do dzisiaj ją mam.
  2. Angielski: kiedy uczyłam się angielskiego w gimnazjum, warunkiem otrzymania oceny celującej na koniec roku było czytanie książek i przygotowanie słownictwa z nich. Nauczycielka dawała nam jakąś książkę. Pamiętam, że ja czytałam „Ms. Doubtfire”. W liceum było podobnie. Dobrze wspominam naukę w ten sposób, ponieważ nie był to mus. Kto chciał, to czytał.
  3. Hiszpański: oj tak. W tym języku czytałam i czytam bardzo dużo. Teraz już jednak „normalne” książki, podobnie jak po niemiecku i angielsku.
  4. Francuski / fiński: jeszcze nie czytałam książek w tych językach, ale nadrobię to.

Teraz czytam sobie:

die schonsten jahre

reina del sur

the complete tut

Podsumowując, mogę powiedzieć, że zaczynanie od prostych książek na pewno pomogło mi w nauce języka i w przygotowaniu do czytania po niemiecku, angielsku i hiszpańsku. Teraz w tych językach mogę czytać wszystko i czytam w nich tak szybko jak po polsku. Polecam Wam więc czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie 🙂

Rok z językiem niemieckim: grudzień (1)

Rok z językiem niemieckim: marzec (1)

W mojej serii dziś kolej na podręczniki do gramatyki. Z niektórych sama się wcześniej uczyłam, ze wszystkich korzystam dzisiaj jako nauczycielka.

Zacznę od klasyki gatunku. „Nowe repetytorium z gramatyki języka niemieckiego” Stanisława Bęzy jest co jakiś czas wznawiane, gdyż nie bez powodu cieszy się ogromną popularnością. Dokładne wyjaśnienia gramatyczne i duża część ćwiczeń to wszystko, czego potrzeba. Poza tym w książce znajdują się rozwiązania wszystkich ćwiczeń. Z repetytorium korzystałam w pracy z uczniami pochodzącymi z różnych krajów, niekoniecznie tylko z Polski. Po prostu pisałam polecenia po niemiecku. Bardzo polecam podręcznik wszystkim, którzy chcieliby uporządkować swoją wiedzę o gramatyce niemieckiej.

 

nowe repet

Zdjęcie 1

Seria „Grammatik? Kein Problem!” (Elżbieta Reymont / Eugeniusz Tomiczek, Agencja Wydawnicza „Jubi”). Składa się ona z trzech części – od poziomu podstawowego do zaawansowanego. W każdej znajdziemy najpierw wyjaśnienia gramatyczne, potem ćwiczenia. Bardzo polecam te książki – ćwiczenia są bardzo ciekawe, nie nużą. Książka jest obecnie dostępna w sprzedaży np. na Allegro.

Nowszym podręcznikiem jest „alles klar Grammatik” wydany przez WSiP. Zawiera on także płytę CD z ćwiczeniami. Podręcznik zawiera wyjaśnienia gramatyczne oraz ćwiczenia. Wyjaśnienia są zawsze po lewej stronie, ćwiczenia po prawej. Idealnie byłoby, gdyby było więcej ćwiczeń, ale wtedy podręcznik musiałby być dużo grubszy. Bardzo często z niego korzystam i polecam.

alles klar

 

Zdjęcie

Podręcznik „Wortschatz & Grammatik A1” oraz „Wortschatz & Grammatik A2” wydawnictwa Hueber. Podręczniki podzielone są na 2 części: pierwsza dotyczy słownictwa, druga gramatyki. Polecam je, ponieważ ćwiczenia są bardzo ciekawe i różnorodne. Bardzo dobre podręczniki dla uczniów na poziomie podstawowym.

wort%2Bgramm%2Ba1.jpg

wort%2Bgramm%2Ba2.jpg

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Hilke Dreyer / Richard Schmitt: „Lehr- und Übungsbuch der deutschen Grammatik” (znana również jako „Die Gelbe”). Podręcznik nadaje się dla uczniów na poziomach B2-C2. Uczyłam się z niego na studiach. Jest to gramatyka dla zaawansowanych uczniów, którzy chcieliby doszlifować swoją znajomość gramatyki. Przy okazji podszkolimy słownictwo, ponieważ słówka, które występują w ćwiczeniach, są także na wysokim poziomie. Podręcznik nie zawiera rozwiązań, trzeba je dokupić osobno.

dreyer schmitt

Zdjęcie

Karin Hall / Barbara Scheiner: „Übungsgrammatik DaF für Fortgeschrittene„. Tutaj mogłabym napisać prawie to samo co o poprzedniej książce. Ta jest jednak nieco bardziej „skomplikowana” – już raczej na poziomy C1-C2. Również korzystałam z niej na studiach.

hueber

Zdjęcie

Martin Durrell / Katrin Kohl / Gudrun Loftus: „Practising German grammar” (wydawnictwo Routledge). Podręcznik ten poznałam, kiedy przeglądałam zbiory mojej koleżanki Angielki, która uczyła w Anglii niemieckiego. Podręcznik dla uczniów zaawansowanych, na poziomy C1-C2. Są tu ambitne ćwiczenia do wszystkich fenomenów gramatycznych – zaskakująco również do tych, które bardzo rzadko spotykam w podręcznikach. Może to „wina” angielskiej perspektywy? Słownictwo występujące w ćwiczeniach jest trudne, zostało zaczerpnięte z różnych dziedzin wiedzy.

practising

Zdjęcie

Seria „Practice makes perfect„. Obecnie używam na moich lekcjach części „German pronouns and prepositions” oraz „German verb drills” (wydawnictwo McGraw-Hill Contemporary). Czasami sięgam również do „Sentence builder”. Podręczniki zawierają nie tylko same ćwiczenia, ale i rozbudowane wyjaśnienia. Wszystko oczywiście po angielsku – polecam uczniom znającym już dobrze angielski. Podręczniki nadają się na poziomy A1-B1.

german pronouns

Zdjęcie

german verb drills

Zdjęcie

Anne Buscha / Szilvia Szita / Susanne Raven: „C Grammatik” (wyd. Schubert). Ćwiczenia gramatyczne na poziomy C1-C2. Podręcznik oczywiście dla uczniów zaawansowanych. Zawiera bardzo dużą liczbę ciekawych ćwiczeń, poza tym również wyjaśnienia gramatyczne.

c grammatik

Zdjęcie

Joachim Buscha / Gerhard Helbig (Langenscheidt): „Deutsche Grammatik„. Klasyka gatunku, uczyłam się z tego podręcznika na studiach. Jest to podręcznik z teorią, w całości napisany po niemiecku. Zawiera dokładne wyjaśnienia gramatyczne – jeśli macie wątpliwości, tam na pewno znajdziecie rozwiązanie.

deutsche grammatik

Zdjęcie

Gerhard Helbig / Joachim Buscha: „Übungsgrammatik Deutsch” (Langenscheidt / Klett).  Ten zaawansowany podręcznik zawiera wyjaśnienia oraz ćwiczenia gramatyczne, które obejmują wszystkie morfologiczne i syntaktyczne aspekty języka niemieckiego. Są także rozwiązania.

helbig buscha

Zdjęcie

Ulrich Engel: „Deutsche Grammatik” (Julian Groos Verlag). Jest to podręcznik z teorią. Jeśli macie jakieś wątpliwości dotyczące struktur gramatyki, zajrzyjcie do gramatyki Engela. Podręcznik napisany w całości po niemiecku.

engel

Zdjęcie

To nie wszystkie podręczniki do gramatyki, do jakich sięgam. Powiedziałabym, że najważniejsze i ulubione. A z jakich Wy korzystacie? 

Ćwiczenia i słownictwo z serii „Filmy dla dzieci po niemiecku”: „Muffi lernt schwimmen”

Ćwiczenia i słownictwo z serii „Filmy dla dzieci po niemiecku”: „Muffi lernt schwimmen”

Dzisiaj rozpoczynam nową serię na blogu. Zaczęłam zajmować się przygotowywaniem zadań do filmów animowanych. Zrobiłam już trochę do Smerfów, teraz siedzę nad Muminkami 🙂

Zadanie jest przeznaczone dla uczniów na poziomach od A2. Mimo że trudno jest uczniom zrozumieć wypowiedzi bohaterów, to widzą, co się dzieje. Jeśli wiadomo, o co chodzi, to można zrobić i zadania 🙂

Zdjęcie
Tutaj znajduje się odcinek Smerfów pt. „Muffi lernt schwimmen”, do którego przygotowałam dydaktyzację:

Muffi lernt schwimmen

A tutaj można pobrać 2 pliki z zadaniami:

Muffi lernt schwimmen

Muffi lernt schwimmen pl

W pierwszym pliku znajdują się zdania, które należy połączyć z ich polskimi odpowiednikami w drugim pliku.

Kilka refleksji o uczeniu się języków obcych

Kilka refleksji o uczeniu się języków obcych

Na Facebooku znalazłam link do artykułu o uczeniu się języków obcych i postanowiłam się do niego odnieść. Polecam, bardzo ciekawy tekst:
Bardzo chciałabym kiedyś zostać hiperpoliglotką, to zapewne kwestia czasu. Na razie znam 5 języków obcych (3 płynnie, 2 na poziomie średnim i nadal się ich uczę). Artykuł ten zainteresował mnie i odnalazłam w nim wiele rzeczy, które mogłabym o sobie napisać. 
Często jestem pytana o to, jak się nauczyłam języków obcych i czy się mi nie mieszają, ale kiedy o tym pomyślę, to widzę, że pytają mnie o to ludzie, którzy znają tylko jeden język obcy lub żadnego. Mam wrażenie, że chcieliby usłyszeć ode mnie o jakiejś cudownej metodzie, której oczywiście nie ma. Uczenie się języków obcych sprawia mi wiele radości i jestem pewna, że w tej chwili znałabym przynajmniej 15, gdybym tylko miała więcej czasu na naukę, gdybym mogła się tylko na tym skupić.

Pisząc o swoich doświadczeniach, będę odnosić się do fragmentów tekstu. Zacznijmy od tego:

Arguelles, podobnie jak inni hiperpoligloci, podkreśla znaczenie systematycznej pracy w  samotności: czytania, studiowania i ćwiczenia gramatycznych struktur. Stosuje własną technikę, którą nazywa „shadowing”: ucząc się podczas spaceru, głośno wykrzykuje nowe wyrazy, które słyszy z walkmana. „Przez sześć lat, zanim się ożeniłem i miałem dzieci, uczyłem się po 16 godzin dziennie, przedzierałem się przez teksty po irlandzku, persku, napisane w  hindi, po turecku czy w suahili. Stopniowo we wszystkich tych językach zaczęły formować się znaczenia. I  coraz więcej dzieł literackich stawało przede mną otworem” – pisze Arguelles.


Tak, mogę to potwierdzić. Systematyczna praca jest oczywiście niezbędna. Trzeba siedzieć nad książką, analizować, porównywać. Metoda ze słuchaniem jest bardzo dobra. Mam wiele kursów na mp3 i kiedy jadę dokądś pociągiem, to zawsze słucham wybranych nagrań. Z biegiem czasu rzeczywiście dzieła literackie stają otworem. Można je czytać w oryginale. Dodatkowo ja zagłębiam się też w sztukę czy w muzykę. Znajomość języka obcego ułatwia ich zrozumienie, ponieważ kiedy uczymy się języka obcego, poznajemy również kulturę. Lepiej zrozumiem danego artystę, jeśli znam język, w jakim mówił / mówi. 


Im więcej języków znał, tym łatwiej przychodziła mu nauka kolejnych: w miarę nauki uczący uświadamia sobie istnienie struktur wspólnych dla wszystkich języków. Doświadczenie to zdaje się potwierdzać hipotezę wysuniętą w  latach 60. XX wieku przez Noama Chomsky’ego o istnieniu gramatyki uniwersalnej, leżącej u  podłoża wszystkich języków na Ziemi.


Tak, również z tym się zgodzę. Im więcej języków obcych się zna, tym łatwiej jest dalej. Mimo że obecnie uczę się języka fińskiego, który jest całkiem inny od języków, których uczyłam się wcześniej, to jest mi łatwiej. Słówka szybciej wchodzą do głowy, mimo że nie przypominają słówek z innych języków (np. kielioppi – gramatyka, puhelin – telefon, tietokone – komputer). Z biegiem czasu wszystko się układa, trzeba tylko mieć cierpliwość. Każdy język jest logiczny, każdy jest układanką i wcale nie trzeba być dobrym z matematyki, aby elementy układanki ułożyć w całość. 


Czy rzeczywiście wystarczy upór i mnisia praca, by opanowywać kolejne języki obce? Wielu badaczy sądzi, że u podłoża takiej pasji leży talent, a  może nawet wyjątkowa architektura struktur mózgowych. Że rzeczywiście coś takiego może istnieć, pokazuje przypadek Emila Krebsa, żyjącego na przełomie XIX i  XX wieku niemieckiego dyplomaty, znającego 68 języków. Krebs ofiarował nauce w spadku własny mózg. Badania przeprowadzone tuż po jego śmierci przez Oskara Vogta wykryły ponadprzeciętną gęstość neuronów w ośrodku Broki, parzystej, występującej w  obu półkulach mózgu strukturze odpowiadającej za funkcje językowe. Z  kolei badania przeprowadzone przed kilku laty przez naukowców z uniwersytetu w Düsseldorfie wykazały, że u Krebsa pewien fragment obszaru Broki był niezwykle rozrośnięty nie tylko w lewej półkuli (czego można się było spodziewać, skoro ta półkula odpowiada za zdolności lingwistyczne), ale także w prawej. W innym fragmencie obszaru Broki zanotowano niespotykaną asymetrię. Na razie naukowcy nie są w stanie zinterpretować tych wyników, ale sądzą, że wyjątkowość zbadanych obszarów mózgu Krebsa może być źródłem jego językowego talentu.


Tego oczywiście nie wiem, ale już dawno zdecydowałam, że po mojej śmierci moje ciało trafi do pewnej akademii medycznej, już dawno załatwiłam odpowiednie rozporządzenie – studenci medycyny muszą się w końcu z czegoś uczyć, także może odkryją coś ciekawego w moim mózgu 🙂 


Czy można przyjąć tezę, że ludzie o szczególnych uzdolnieniach językowych to rodzaj sawantów – osób, które niczym filmowy Rain Man są genialne tylko w jednej dziedzinie, a w innych obszarach życia nieporadne jak dzieci? Zdarzają się przypadki takich właśnie geniuszy językowych. Najbardziej spektakularnym przykładem jest Daniel Tammet, 33-letni Brytyjczyk, który ma nie tylko talent do języków, ale również do matematyki. Jest też mistrzem w  zapamiętywaniu i  rekordzistą Europy w recytowaniu cyfr po przecinku w liczbie Pi (zna ich 22514). Jednocześnie jest epileptykiem i cierpi na autyzm. Jego talenty językowe najlepiej ilustruje sposób, w jaki nauczył się islandzkiego, uważanego za jeden z trudniejszych języków. Nie znając go kompletnie, Tammet wybrał się na Islandię i po tygodniu intensywnego kursu wystąpił w  islandzkim programie telewizyjnym, swobodnie konwersując z prowadzącymi. 


Zgodziłabym się z tym po części. Ze mną rzeczywiście jest tak, że uczenie się języków obcych jest chyba moim jedynym talentem. Może mam inne, ale w tej chwili o tym nie wiem. Radzę sobie z codziennością, ale czasami nie mam pojęcia jak daję radę i jak to wszystko ogarniam. Gdybym mogła, to tylko bym się uczyła. 


Nowe języki zawsze będą jakby w oddzielnej przegródce (choć nie w oddzielnym obszarze mózgu). O ile więc hiperpoliglota jest w stanie opanować wiele języków, żadnego z nich nie będzie znał w takim stopniu jak ojczysty. Inna trudność w byciu hiperpoliglotą polega na tym, że języki to nie tylko słowa i struktury gramatyczne, ale także kontekst kulturowy, w którym występują. Opanowanie języka wymaga więc też ogromnej wiedzy, a nabycie jej wymaga czasu. Im więcej zna się języków, tym trudniej znaleźć emocjonalny kontakt ze wszystkimi kulturami, które te języki reprezentują.


Oczywiście tak, język ojczysty rządzi w naszym mózgu. Ja często myślę po niemiecku, ale wynika to z tego, że w tym języku mówię najwięcej. Często chcę coś przetłumaczyć z niemieckiego na polski. Wiem, co dane słowo oznacza, ale polski odpowiednik za nic nie przychodzi mi do głowy. Częściej używam słownika niemiecko-polskiego niż polsko-niemieckiego. Kontekst kulturowy oczywiście nie powinien być zaniedbywany w procesie nauki, bez niego nie nauczymy się języka obcego skutecznie. 

Na końcu artykułu znajdziecie garść praktycznych porad, ja o moich pisałam już wielokrotnie:

Przyszła mi do głowy metoda, o której jeszcze nie pisałam, a która jest bardzo ciekawa. Dla mnie zawsze była oczywista i myślałam, że wszyscy robią tak samo, ale okazało się, że wcale tak nie jest. Napiszę o niej niedługo.