utworzone przez Magdalena Surowiec | 22 wrz 2017 | O Niemczech
Dzisiaj zebrało mi się na wspomnienia z Niemiec – wybrałam ulubione – na początek z 2008 roku. Może w komentarzach napiszecie o swoich wspomnieniach?

Berlin, kwiecień 2008 – wycieczka studencka

Pamiętacie, w jakich latach stał mur w Berlinie?

Z berlińskim miśkiem 🙂

Lipsk, kwiecień 2008

Lipsk

Mam nadzieję, że kiedyś ponownie zobaczę Lipsk


pomnik bitwy narodów








Bardzo spodobał mi się wtedy wiosenny Lipsk



utworzone przez Magdalena Surowiec | 25 paź 2016 | Aktualności, Historia, W 80 blogów dookoła świata
Temat październikowej edycji „W 80 blogów dookoła świata” brzmi: 100 lat temu. Po niemiecku będzie to: vor 100 Jahren. Z tej okazji przygotowałam dla Was kilka zdjęć z opisami:

Sonntagsspaziergang (Niedzielny spacer): rodzeństwo w berlińskim Tiergarten (1913)

Ostseebad (Kąpiel w Morzu Bałtyckim): wyspa Usedom już wtedy była lubianym celem podróży.

Motor statt Pferd: Silnik zamiast konia
Fort T był produkowany od 1908 roku i długo był najczęściej kupowanym autem na całym świecie.

Stadtgetümmel: Miejski zgiełk
Już 100 lat temu dużo się działo w Berlinie – zdjęcie przedstawia skrzyżowanie Friedrichstraße i alei „Unter den Linden”.

Lehrlingswerkstatt: uczniowski warsztat
Uczniowie uczą się produkcji maszyn. Zdjęcie przedstawia warsztat firmy AEG w 1915 roku.

Tierische Helfer: Zwierzęcy pomocnicy
Wół zamiast traktora – wielu rolników było 100 lat temu zdanych na pomoc zwierząt.

Schulausflug: Szkolna wycieczka
Klasa Realschule z Bremy na szkolnej wycieczce. Zdjęcie pochodzi z 1910 roku. Jak widzimy, na zdjęciu nie ma dziewcząt.

Heiligabend: Wigilia
Inaczej niż dzisiaj, 100 lat temu święta Bożego Narodzenia były wielką uroczystością rodzinną, gdyż w rodzinach było dużo dzieci. Tak samo jak dzisiaj cieszyły się na choinkę i na ozdoby świąteczne.
Dzisiejszy wpis jest częścią akcji „W 80 blogów dookoła świata”.

Co miesiąc blogerzy językowo-kulturowi przygotowują dla Was posty na wybrany temat. To wspaniała inicjatywa umożliwiająca wymianę doświadczeń i opinii, a także oczywiście naukę języka. Zachęcam do odwiedzin na innych blogach:
Austria:
Viennese breakfast – 100 lat temu – ostatnia cesarzowa Austrii
Chiny:
Biały Mały Tajfun – Sto lat temu w Yunnanie
Francja:
Français mon amour – 100 lat temu czyli opowiadamy o przeszłości
Madou en France – Belle Époque, czyli piękne czasy Francji
Kirgistan:
Kirgiski.pl – Kirgiskie powstanie 1916 r. i Ürkün – część I
Enesaj.pl – Ürkün: opowieść kirgiskiego repatrianta
Niemcy:
Niemiecka Sofa – Historia BMW
Niemiecki w Domu : 100 lat temu w Niemczech
Turcja:
Turcja okiem nieobiektywnym- 100 lat temu w Turcji: zabawa czasem
Wielka Brytania:
Angielski dla każdego – 100 lat temu w Anglii
Włochy:
Studia, parla, ama “W 80 blogów dookoła świata – 100 lat temu”
Źródło
utworzone przez Magdalena Surowiec | 25 lip 2016 | Aktualności, Ciekawostki, O Niemczech, Traben-Trarbach, W 80 blogów dookoła świata
Dzisiaj w ramach akcji „W 80 blogów dookoła świata” przygotowałam dla Was wpis z dziesięcioma radami / wskazówkami dla turysty.
No cóż, mieszkam w regionie tak turystycznym, że w sezonie mam dość 🙂 Nie tylko ja zresztą. W sezonie, który trwa pełną parą, trudno jest poruszać się po mieście, bo turyści często zachowują się tak, jakby nie obowiązywały ich zasady. Poza tym często muszę zatrzymywać się w drodze, żeby nie wejść w kadr zdjęcia (no w sumie nie muszę, ale zatrzymuję się, żeby nie zepsuć komuś zdjęcia).
- Nie zdziw się, jeśli ktoś powita Cię mówiąc: „Mahlzeit!” Tutaj to zwyczajowe powitanie, mające tyle wspólnego z posiłkiem, że początkowo witano się tak w porze obiadowej. Obecnie znacznie wcześniej.
- Nad Mozelą jest bardzo dużo zamków i ruin zamków. Są specjalne trasy dla turystów z naciskiem na zwiedzanie zamków. Wiele miejscowości ma w nazwie „Burg.” W moim mieście, czyli Traben-Trarbach, są ruiny zamku Grevenburg. Tak jak większość zamków, znajduje się on na wzgórzu, skąd można podziwiać panoramę doliny.
- Jeśli chcesz spróbować lokalnych specjałów, to nie idź do zwykłych restauracji, lecz raczej do knajp prowadzonych przez właścicieli winnic. Mają one niepowtarzalną atmosferę, można tam oczywiście spróbować lokalnego wina, a poza tym dobrze pojeść. Będąc nad Mozelą, nie można nie spróbować tutejszego wina. Ja najbardziej lubię „lieblich”.
- Wybierz się na rejs statkiem. Ja co prawda nigdy nie płynęłam statkiem, ale każdy poleca 🙂
- Nad Mozelą jest wiele ścieżek rowerowych i tras wędrówkowych. Dużo turystów przyjeżdża tu tylko po to, żeby wędrować albo jeździć na rowerze.
- Będąc nad Mozelą, nie można nie pochodzić po winnicach.
- W wielu miejscowościach nad Mozelą, w tym także w Traben-Trarbach, jest prawdziwy podziemny świat z długimi trasami podziemnymi. Można pozwiedzać piwnice na wino.
- Przygotuj się na ekstremalną zmienność pogody. Nawet jeśli jest pięknie i niebo jest jaśniutkie, bez jednej chmurki, zabierz ze sobą parasol. Za minutę niebo może być całkowicie ciemne i może rozpocząć się nawałnica. Wtedy co prawda parasol na niewiele się zda, ale dobrze wziąć ubranie przeciwdeszczowe. Ja jestem ciągle mobilna na rowerze i nie ma ani JEDNEGO dnia, w którym nie mam ze sobą ubrania na zmianę.
- Nie denerwuj się na turystów z Holandii i Belgii – oni po prostu tacy są 🙂 Zawsze kiedy mówię: „sorry za spóźnienie, jechałam za turystą z Holandii”, to każdy kiwa głową ze zrozumieniem 🙂 Ja oczywiście śmigam rowerkiem, to się nie zmienia. Czasami nie ma niestety jak pojechać po chodniku. Najwięcej turystów jest tu właśnie z Belgii i Holandii, potem z Francji, Luksemburga i Wielkiej Brytanii, ze Szwecji i Norwegii także.
- Przyjedź w sezonie, który trwa od kwietnia do października. W porze zimowej wiele restauracji i atrakcji turystycznych jest zamkniętych.
Ruine Grevenburg
Die Traben-Trarbacher Unterwelt
Kilka zdjęć mojego autorstwa:
















Dzisiejszy wpis jest częścią akcji „W 80 blogów dookoła świata”

Co miesiąc blogerzy językowo-kulturowi przygotowują dla Was posty na wybrany temat. To wspaniała inicjatywa umożliwiająca wymianę doświadczeń i opinii, a także oczywiście naukę języka. Zachęcam do odwiedzin na innych blogach:
Chiny:
Biały Mały Tajfun – 10 porad – http://baixiaotai.blogspot.com/2016/07/10-porad.html
Finlandia:
Suomika – 10 porad dla turysty w Finlandii
http://suomika.pl/10-porad-dla-turysty-finlandii/
Francja:
Madou en France – Francuski poradnik turysty w pigułce http://www.madou.pl/2016/07/Francja-poradnik-turysty.html
Francuskie i inne notatki Niki – Pierwszy raz w Paryżu czy we Francji? Dekalog porad
http://notatkiniki.blogspot.com/2016/07/pierwszy-raz-w-paryzu-czy-we-francji.html
Gruzja:
Gruzja okiem nieobiektywnym: Pierwszy raz w Gruzji- 10 grzechów głównych
http://innagruzja.blogspot.com/2016/07/pierwszy-raz-w-gruzji-10-grzechow.html
Hiszpania:
Hiszpański na luzie – Jak połączyć urlop w Hiszpanii z turystyką językową. 10 porad
http://www.hiszpanskinaluzie.pl/2016/07/urlop-w-hiszpanii-rady.html
Japonia:
Japonia-info.pl – Porady dla wyjeżdżających do Japonii – http://japonia-info.pl/porady-dla-wyjezdzajacych-japonii/
Kirgistan:
Enesaj.pl – Pierwsza podróż do Kirgistanu
http://enesaj.pl/2016/07/pierwsza-podroz-do-kirgistanu/
Litwa:
Na Litwie – 10 porad dla turysty jadącego pierwszy raz na Litwę
http://nalitwie.wordpress.com/2016/07/25/10-porad-dla-turysty-jadacego-pierwszy-raz-na-litwe
Niemcy:
Nauka Niemieckiego w Domu : 10 porad dla turysty w Niemczech: http://niemieckiwdomu.pl/10-porad-dla-turysty-niemczech/
Niemiecki po ludzku: 10 porad dla turysty
http://niemieckipoludzku.pl/?p=2021
Norwegia:
Norwegolożka: Pierwszy raz w Norwegii – co warto wiedzieć? https://norwegolozka.wordpress.com/2016/07/25/pierwszy-raz-w-norwegii-co-warto-wiedziec
Pat i Norway – 10 porad dla turysty w Bergen
http://patinorway.blogspot.com/2016/07/235-10-porad-dla-turysty-w-bergen.html
Szwajcaria:
Między Francją a Szwajcarią – Szwajcaria: Praktyczne informacje dla turystów
http://www.miedzy-francja-a-szwajcaria.pl/2016/07/szwajcaria-praktyczne-informacje.html
Wielka Brytania:
Angielski dla każdego – 10 porad dla turysty jadącego pierwszy raz do Anglii http://angdlakazdego.blogspot.com/2016/07/10-porad-dla-turysty-jadacego-pierwszy.html
English Tea time – 10 wskazówek jak zaplanować wyjazd do Londynu http://www.english-tea-time.com/603-10-wskaz%C3%B3wek-jak-zaplanowa%C4%87-wyjazd-do-londynu.html
Language Bay- 10 porad dla turysty jadącego pierwszy raz do Londynu- „W 80 blogów dookoła świata #28”
http://language-bay.blogspot.com/2016/07/10-porad-dla-turysty-jadacego-pierwszy.html
Włochy:
Italia nel cuore – Nasz “pierwszy raz” we Włoszech…10 praktycznych porad
https://italianelcuoreblog.wordpress.com/2016/07/25/nasz-pierwszy-raz-we-wloszech-10-praktycznych-porad/
utworzone przez Magdalena Surowiec | 21 maj 2016 | Kulturoznawstwo, O mnie i mojej pracy, O Niemczech
Tak jak zapowiedziałam, rusza mały serial. Miało to być w kwietniu, lecz dopiero teraz czasowo było dla mnie możliwe rozpoczęcie realizacji pomysłu.
Po raz pierwszy ujrzałam Niemcy w 2008 roku. Była to wycieczka studencka zorganizowana przez jednego z moich wykładowców, dofinansowana przez DAAD. Pojechaliśmy wtedy do Berlina i do Lipska. Nie pamiętam już wszystkiego dokładnie, dlatego nie będę się teraz na tym skupiać.
Przejdę do mojego (prawie nieprzerwanego) pobytu w Niemczech. Czwarty rok studiów spędziłam w Niemczech, studiując na uniwersytecie Bielefeld w ramach programu Erasmus.
Dlaczego się na to zdecydowałam? Wiedziałam, że nie będę dobrą germanistką, jeśli nie spędzę dłuższego okresu czasu w jednym z krajów niemieckojęzycznych. Nie zamierzałam wtedy emigrować, bardzo chciałam zostać i pracować w Polsce. Program Erasmus jest świetną okazją do nauki (ok, dla niektórych do zabawy). Nienawidzę imprez i nigdy na nie nie chodziłam i nadal nie chodzę. Wolę spotkania w małym gronie, dlatego też mój pobyt miał cele wyłącznie naukowe.
Na uniwersytecie Bielefeld studiowałam dwa semestry – od października 2008 do lipca 2009. Może przedstawię najważniejsze aspekty:
- Na początku studenci Erasmusa mieli tydzień wprowadzający do życia uniwersyteckiego. W skrócie – „know how”. Było to bardzo dobre, ponieważ mieliśmy pomoc w odnalezieniu się na uczelni i w załatwieniu spraw formalnych. Wzięliśmy również udział w tygodniowym kursie niemieckiego (podział na 3 grupy, ja trafiłam do zaawansowanej).
- Po miesiącu musiałam zmienić mieszkanie, gdyż w pierwszym było dla mnie zdecydowanie za głośno, a ja należę do osób, które muszą mieć idealną ciszę, żeby zasnąć. Drugie mieszkanie było świetne – ogromne – 8 pokoi, 8 osób, 2 łazienki, duża kuchnia. Mieszkałam więc w klasycznej WG (Wohngemeinschaft). Można by sądzić, że były imprezy itd. Nic z tych rzeczy – trafiłam na bardzo spokojnych ludzi (poza mną dwie dziewczyny z Polski, dwoje Niemców, dziewczyna z Finlandii, chłopak z Pakistanu i już nie pamiętam). Mieszkało się tam super. Wtedy też dowiedziałam się co nieco o wynajmowaniu mieszkania w Niemczech.
- Starałam się chodzić na jak największą liczbę zajęć. Wybierałam je z kierunków „Deutsch als Fremdsprache” i „Germanistik”. Na „DaF” było dużo obcokrajowców, na germanistyce większość Niemców. Wykładowcy byli bardzo uprzejmi, większość to bardzo otwarte osoby i pod tym względem nie mogę powiedzieć nic złego. Nauka nie sprawiała mi trudności, gdyż byłam w swoim żywiole. Dowiedziałam się, jak wygląda system studiów w Niemczech: wybieranie zajęć, zbieranie punktów ECTS, przerwa pomiędzy semestrami itd.
- Pobyt w Bielefeld wykorzystałam na zbieranie materiałów do pracy magisterskiej. Dużo czasu spędzałam w uniwersyteckiej bibliotece i dużo pieniędzy wydawałam na kserowanie.
- Jak wiadomo, studenci z Polski nie dostają z Erasmusa dużo pieniędzy. W pierwszym semestrze było dobrze, ale potem zobaczyłam, że nie dam rady, jeśli nie będę pracować. Zazdrościłam studentom np. z Finlandii, którzy dostawali prawie 1.000 euro miesięcznie. Podróżowali po Niemczech, chodzili do kina, a ja nie mogłam sobie na to pozwolić. Zaraz po zakończeniu pierwszego semestru zaczęłam sprzątać w klinice dentystycznej. Łatwo nie było, ponieważ musiałam tam chodzić prawie codziennie wieczorem. Byłam padnięta po całym dniu, a tu jeszcze trzeba było pracować fizycznie. Byłam jednak dumna z siebie, że poradziłam sobie ze wszystkim. Potem jeszcze przywiozłam trochę pieniędzy do Polski.
- Uniwersytet Bielefeld ma bardzo szeroką ofertę zajęć z języków obcych. Oczywiście nie mogłam z tego nie skorzystać i właśnie wtedy zaczęłam uczyć się fińskiego. Kurs prowadziła rodowita Finka i robiła to wspaniale. Nie tylko uczyła języka, ale i bardzo dużo opowiadała o Finlandii.
- Dla studentów Erasmusa organizowane były wycieczki. Pamiętam, że dzięki temu odwiedziłam Münster.
- Każdy student Erasmusa miał swojego mentora. Ja z moją mentorką spotykałam się od czasu do czasu.
ZALETY POBYTU:
- Nauczyłam się samodzielności (podstawy gotowania, prasowanie, praca, ogólnie – ogarnęłam się). Zobaczyłam, że poradzę sobie bez względu na trudności.
- Zebrałam materiały do pracy magisterskiej.
- Poznałam, jak wygląda system studiów w Niemczech. Dowiedziałam się wiele o kraju (np. co Niemcy chętnie jedzą, jak wygląda jarmark świąteczny, jak rozmawiać z Niemcami). Na pewno poszerzyłam swoje horyzonty.
- Nie mogę nie wspomnieć oczywiście o podciągnięciu znajomości niemieckiego. To wtedy utwierdziłam się w tym, że tylko w kraju docelowym mogę opanować język perfekcyjnie.
- Nauczyłam się załatwiać sprawy urzędowe w Niemczech.
WADY:
Dla mnie ich nie było. Rzeknę to, co jest jedną z moich dewiz – „Jeder ist seines Glückes Schmied” (Każdy jest kowalem własnego losu). Aha, i może druga dewiza: „Man muss alles nehmen, wie es ist und das Beste daraus machen” 🙂 Aha, i słowa Tolkiena: „My decydujemy tylko o tym, jak wykorzystać dany nam czas”. Ja wiem, że czas spędzony w Bielefeldzie wykorzystałam bardzo dobrze i nie żałuję niczego 🙂
utworzone przez Magdalena Surowiec | 25 mar 2016 | Aktualności, Kulturoznawstwo, Słownictwo
Symbolika baranka w chrześcijaństwie doprowadziła do powstania wypieku w formie baranka. Wypieki w kształcie symbolicznych figur pieczone szczególnie na pewne uroczystości określa się jako „das Gebildbrot„. Pojawił się on oczywiście o wiele wcześniej niż zając wielkanocny. Jest związany z żydowską tradycją zabijania baranka na święto Paschy. Jest on symbolem czystości i zgodności, oczywiście także zmartwychwstania. Natomiast zając wielkanocny pochodzi dopiero ze średniowiecza i w 1682 roku został po raz pierwszy pisemnie wspomniany.

das Lamm, die Lämmer – baranek, jagnię
das Lamm Gottes – Baranek Boży
das Osterfrühstück – śniadanie wielkanocne
der Osterbrunch – brunch wielkanocny
Speisen verzehren – spożywać potrawy
die Siegesfahne – flaga zwycięstwa
mit einer Siegesfahne versehen – opatrzyć flagą zwycięstwa
der Rührteig – rzadkie ciasto
die Auferstehung – zmartwychwstanie
der Osterhase – zając wielkanocny
die Reinheit – czystość
die Friedfertigkeit – zgodność, ustępliwość
Zdjęcie
Źródło: „Welt am Sonntag” (20.03.2016)
utworzone przez Magdalena Surowiec | 25 mar 2016 | Aktualności, Kulturoznawstwo, Słownictwo
Słowo „Ostern” pochodzi od średniowysokoniemieckiego „ōsteren”, starowysokoniemieckiego „ōstarūn” – nazwa wywodzi się być może od indogermańskiej bogini wiosny. Starowysokoniemieckie słowo „ōstar” oznaczało „östlich”, czyli „wschodni” lub też „im Osten”, czyli „na wschodzie”. Miało ono związek z kierunkiem wschodzącego słońca, porannego światła.
Istnieje ciekawe powiedzenie:
„wenn Ostern und Pfingsten zusammenfallen” lub „wenn Ostern und Weihnachten zusammenfallen„, co oznacza tyle co „niemals” – nigdy.
Słowo „Ostern” ma rodzajnik „das”, jednak w wielu regionach niemieckojęzycznych używa się go w liczbie mnogiej.
Jak złożyć życzenia wielkanocne?
frohe Ostern!
frohe, besinnliche und erholsame Feiertage!
friedvolle Ostern!
ein schönes Osterfest!
I jeszcze kilka słówek:
zu / an Ostern – na Wielkanoc
kurz vor Ostern
kurz nach Ostern
weiße Ostern – Ostern mit Schnee
Źródło:
DUDEN Universalwörterbuch
utworzone przez Magdalena Surowiec | 24 mar 2016 | Aktualności, Kulturoznawstwo, Słownictwo
Moi uczniowie często pytają mnie, dlaczego Wielki Tydzień nazywa się po niemiecku „Karwoche„. Rzeczywiście, nazwa brzmi dosyć dziwnie. Wywodzi się ona od średniowysokoniemieckiego słowa „karvrítac”, pochodzącego z kolei od starowysokoniemieckiego „chara” oznaczającego „smutek, lament, biadanie”. Słowo „chara” pochodzi od dźwiękonaśladowczego tematu czasownika – „ĝar” o znaczeniu „wołać, krzyczeć, biadolić”. Dodam, że również w innych językach indogermańskich znajdują się podobne słowa, np. greckie „gḗrys” (wołanie, głos).
Wielki Piątek to po niemiecku „Karfreitag„. Słowu „chara” odpowiadało gotyckie „kara” (troska) oraz angielskie „care”. Od tego germańskiego rzeczownika pochodzi współczesny przymiotnik „karg”.
Wielki Czwartek nazywa się zaś „Gründonnerstag„. Nazwa też ciekawa – pochodzi od zwyczaju jedzenia w ten dzień tylko zielonych potraw, szczególnie zielonej kapusty.
Źródło: DUDEN Herkunftswörterbuch
utworzone przez Magdalena Surowiec | 9 lut 2016 | Ciekawostki, Kulturoznawstwo
Dziś „Fastnachtsdienstag”
Fastnachtsdienstag, czyli dzisiejszy dzień, to ostatni
wtorek karnawału. Jest on określany również jako Faschingsdienstag,
Karnevalsdienstag, Veilchendienstag. Ponieważ jest to ostatni dzień karnawału,
jest on świętowany bardzo hucznie w regionach, m.in. również w moim regionie
Niemiec.
Nazwa Veilchendienstag, czyli fiołkowy wtorek, jest
prawdopodobnie nawiązaniem do Rosenmontag. Ktoś, kto wpadł na tę nazwę,
skojarzył Rosenmontag z różami, chociaż nazwa nie ma nic wspólnego z różami, o
czym pisałam wczoraj.
Z dniem tym są związane różne lokalne tradycje, np. spalenie
szmacianej lalki wielkości człowieka (die Nubbelverbrennung). Der Nubbel jest
symbolem wszystkich „trudności” związanych z karnawałem, przede
wszystkim ilości wydanych pieniędzy.
Wcześniej Fastnachtsdienstag zwany był Beichtdienstag. Był
to dzień modlitwy i przygotowania na Wielki Post. W wielu miejscowościach w ten
właśnie dzień odbywa się karnawałowy pochód, np. w Mönchengladbach.
die Fastnacht – ostatki
der letzte Dienstag des Karnevals – ostatni wtorek karnawału
das Veilchen – fiołek
der Nubbel – określenie szmacianej lalki wielkości człowieka
die Verbrennung – spalenie
das ausgegebene Geld – wydane pieniądze
beichten – spowiadać się
die Beichte, -n – spowiedź
das Gebet, -e – modlitwa
die Fastenzeit – Wielki Post, post
Nubbelverbrennung in Leverkusen
utworzone przez Magdalena Surowiec | 8 lut 2016 | Ciekawostki, Kulturoznawstwo
Rosenmontag, czyli ostatni poniedziałek karnawału, przypada w tym roku dzisiaj. Jest to zawsze ostatni poniedziałek przed środą popielcową. W Rosenmontag odbywają się pochody karnawałowe. W ten dzień dzieci nie mają lekcji w szkołach (tak jest przynajmniej w moim kraju związkowym), a sklepy czynne są krócej. W wielu firmach pracownicy mają wolne, mimo że nie jest to dzień wolny od pracy.
Skąd wzięła się nazwa „Rosenmontag”?
Pierwotnie był to czwarty poniedziałek po karnawale, przypadający po czwartej niedzieli Wielkiego Postu. Od XI wieku niedziela ta była zwana „Rosensonntag„, ponieważ papież błogosławił wtedy złotą różę i wręczał ją zasłużonej osobistości.
Słownik języka niemieckiego braci Jakoba i Wilhelma Grimmów podaje inne wyjaśnienie. Według nich nazwa pochodzi z języka średnio-wysoko-niemieckiego, od słowa „Rasenmontag„, gdzie czasownik „rasen” oznaczał „szaleć, wariować”. Był to więc „rasender Montag” – „szalony poniedziałek”.
Pierwszy zorganizowany pochód karnawałowy odbył się 10 lutego 1823 roku w Kolonii. Dzisiaj jest to szczytowy punkt karnawału ulicznego. W takich miastach, jak Kolonia, Moguncja czy Düsseldorf, takie pochody są ogromnym widowiskiem, na które przybywają turyści. Pochody odbywają się jednak nie tylko w wielkich miastach, np. w moim regionie każda wioska ma swój „Karnevalsumzug„. Przez miasto ciągnie pochód złożony z ozdobionych samochodów, przebranych postaci. Dzieciom rzucane są słodycze, szmaciane lalki i inne małe prezenty. Największy pochód odbywa się w Kolonii i ma długość około 8 km. Co roku wybierane jest hasło przewodnie, w 2016 jest to: „Mer stelle alles op der Kopp„.
der Papst (Päpste) – papież
segnen – błogosławić
überreichen – wręczać
die Persönlichkeit, -en – osobistość
golden – złoty
eine goldene Rose – złota róża
die Fastenzeit – post
der Karnevalsumzug (der Karnevalszug, der Faschingsumzug) – pochód karnawałowy
die Stoffpuppe, -n – szmaciana lalka
der Festwagen – tak nazywa się ozdobiony pojazd biorący udział w pochodzie
Kilka wozów biorących udział w dzisiejszym pochodzie (źródło) w Kolonii. Jak widzimy, poruszane są aktualne tematy:
utworzone przez Magdalena Surowiec | 4 lut 2016 | Ciekawostki, Kulturoznawstwo
Muszę przyznać, że nie znoszę tych dni. Tzn. karnawału, ludzi chodzących w kostiumach po ulicy, wcześniej zamkniętych sklepów itd. Dzisiaj moi uczniowie byli w nastroju karnawałowym. Dla większości z nich jest to coś zupełnie nowego, gdyż większość nie pochodzi z Europy.
Dzisiaj uczniowie z jednej grupy zapytali mnie, dlaczego „Weiberdonnerstag” nazywa się „Weiberdonnerstag”. Wyjaśniłam im, że „das Weib” to stare słowo na „die Frau”. Kiedyś było ono neutralne, dzisiaj jest obraźliwe.
W moim kraju związkowym, czyli Rheinland-Pfalz, Weiberdonnerstag jest bardzo ważnym dniem. Większość sklepów zamykana jest wczesnym przedpołudniem i większość szkół kończy lekcje o 13:00. Tak było dzisiaj też w szkole, w której uczę, dlatego prowadziłam lekcje tylko w jednej grupie. Dużo osób chodzi po ulicy w kostiumach karnawałowych i ogólnie ludzie szaleją. Tak jak wcześniej pisałam, bardzo nie lubię karnawału, ale to pewnie kwestia gustu jak wszystko. Nie mogę doczekać się środy 🙂

Są również inne określenia na ten dzień: Weiberfasching, Wieverfastelovend(w Kolonii), Fettdonnerstag (w Akwizgranie i okolicach), Schwerdonnerstag (w Koblencji), Weiberfasnet (po szwabsku). U mnie mówi się Weiberdonnerstag. Dzień ten przypada na ostatni czwartek przed środą popielcową (Aschermittwoch). Kiedyś kobiety i dziewczęta zrywały sobie nawzajem z głów czepki. Podczas Weiberfastnacht kobiety przejmowały władzę we wsiach i w miastach. Dzisiaj częsty jest zwyczaj polegający na tym, że kobiety obcinają mężczyznom krawaty. Karnawał, jaki dzisiaj znamy, świętowany jest od 1823 roku.
der Karneval (der Fasching) – karnawał
die Karnevalszeit – czas karnawału
die Karnevalswoche – tydzień karnawałowy
die Karnevalsveranstaltung – impreza karnawałowa
die Fastnacht – ostatki
das Kostüm, -e – kostium
der Ball, Bälle– bal, bale
die Sitzung (Karnevalssitzung) – zorganizowana impreza, na której świętuje się karnawał
die Büttenrede– mowa karnawałowa
sich verkleiden als – przebierać się za
in eine andere Rolle schlüpfen – wskoczyć w inną rolę
utworzone przez Magdalena Surowiec | 28 gru 2015 | Ciekawostki, Kulturoznawstwo, Słownictwo
Na dziś przygotowałam dla Was krótki wpis o trzech cukierniach: po jednej z Austrii, Szwajcarii i Niemiec, które w swoim czasie miały zaszczyt dostarczać słodycze na dwory cesarskie i królewskie.
Demel to jedna z najlepszych wiedeńskich cukierni. Do dzisiaj pozostała wierna tradycji. Istnieje ona od 1786 roku. Już cesarz Franciszek Józef i jego żona Elżbieta (cesarzowa Sissi) zlecali dostawy słodkości z tej cukierni do zamku Hofburg. Demel był nadwornym dostawcą słodyczy. Słynne wyroby to m.in. tzw. „kocie języczki” czy Margueriten-Milch.
Kaiser Franz Joseph und Gattin Elisabeth (Sissi)
die Katzenzungen
Cukiernia Maestrani, która swoją działalność rozpoczęła w 1852 roku w Lucernie, łączy tradycję z nowoczesnością. Aquilino Maestrani nauczył się rzemiosła od swojego ojca. Szwajcarska czekolada produkowana według włoskich przepisów uchodziła za coś szczególnego. W 1884 roku Maestrani został nadwornym dostawcą króla Umberto I (król Włoch w latach 1878-1900).
die Maestrani-Fabrik (1859, St. Gallen)
Cukiernia Niederegger z siedzibą w Lubece jest słynna ze względu na swój marcepan. Dzisiaj jest ona prowadzona już w siódmym pokoleniu. Tajemnica przepisu tkwi w składniku porównywalnym z wodą różaną, który dodawany jest do migdałów i cukru. Rodzinne przedsiębiorstwo zostało założone w 1806 roku w Lubece, w 1908 roku cesarz Wilhelm II mianował Niederegger nadwornym dostawcą. Oferta firmy obejmuje ponad 300 produktów, sprzedawanych również w firmowej kawiarni w Lubece.
Niederegger in Lübeck
das Marzipan von Niederegger
Kaiser Wilhelm II.
Źródło:
Frau im Spiegel Royal. Heft Nr. 1/2016, s. 60-61
Słowniczek do tematu:
der Hoflieferant – nadworny dostawca
der Hof, Höfe – dwór
die Konditorei – cukiernia
der Konditor – cukiernik
die Köstlichkeit – rarytas
der Kaiser – cesarz
die Kaiserin – cesarzowa
der Gatte – małżonek
die Gattin – małżonka
die Katzenzungen – kocie języczki
der Familienbetrieb – firma rodzinna
das Handwerk – rzemiosło
etwas Besonderes – coś szczególnego, specjalnego
das Marzipan – marcepan
die Mandel, -n – migdał
die Zutat, -en – składnik
naschen – łasować, jeść słodycze
genießen – delektować się, rozkoszować się
die Naschkatze – łasuch, łakomczuch
Tradition und Moderne verbinden – łączyć tradycję i nowoczesność
der Tradition treu – wierny tradycji
utworzone przez Magdalena Surowiec | 19 gru 2015 | Kulturoznawstwo, Słownictwo, Weihnachten
O du fröhliche” to jedna z najbardziej znanych kolęd niemieckich i też jedna z moich ulubionych. Jej autorem był Johannes Daniel Falk (1768-1826), jednak tylko pierwsza strofa jest śpiewana do dzisiaj w niezmienionej formie, kolejne dwie zmienił Heinrich Holzschuher (1798-1847).
Po tym jak Johannes Daniel Falk stracił czworo ze swoich siedmiorga dzieci na skutek epidemii tyfusa, założył w Weimarze „Rettungshaus für verwahrloste Kinder” – miejsce, w którym schronienie znajdowały zaniedbane dzieci. Im poświęcił piosenkę „O du fröhliche”, która dzisiaj znana jest jako kolęda. Znalazł ją w zbiorze „Stimmen der Völker in Liedern” („Głody ludów w piosenkach”) Johanna Gottfrieda Herdera (1744-1803). W wersji pierwotnej piosenka była określana jako „Alldreifeiertagslied”, czyli jako pieśń, w której opiewane są trzy główne chrześcijańskie święta, czyli Boże Narodzenie (Weihnachten), Wielkanoc (Ostern) i Zielone Świątki (Pfingsten). Holzschuher, który zmienił dwie strofy, był pomocnikiem Falka.
Współczesny tekst:
O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Welt ging verloren, Christ ist geboren:
Freue, freue dich, o Christenheit!
O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Christ ist erschienen, uns zu versühnen:
Freue, freue dich, o Christenheit!
O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Himmlische Heere jauchzen Dir Ehre:
Freue, freue dich, o Christenheit!
fröhlich – wesoły
selig – błogosławiony
gnadenbringend – przynoszący łaski
die Gnade, -n – łaska
versöhnen – pogodzić, pojednać (dawna pisownia: versühnen)
himmlisch – boski, niebiański
das Heer, -e – wojsko, armia
jauchzen – weselić się, radować się
die Ehre, -n – honor, godność
Tutaj możecie posłuchać wersji dla dzieci:
Natomiast tutaj w wykonaniu chóru chłopięcego:
Bardzo ładną wersję kolędy nagrała Helene Fischer na swój album świąteczny „Weihnachten” wydany w tym roku (mam i bardzo polecam):
Strona 3 z 11«12345...»Ostatnia »