Dziś „Rosenmontag”

Dziś „Rosenmontag”

Rosenmontag, czyli ostatni poniedziałek karnawału, przypada w tym roku dzisiaj. Jest to zawsze ostatni poniedziałek przed środą popielcową. W Rosenmontag odbywają się pochody karnawałowe. W ten dzień dzieci nie mają lekcji w szkołach (tak jest przynajmniej w moim kraju związkowym), a sklepy czynne są krócej. W wielu firmach pracownicy mają wolne, mimo że nie jest to dzień wolny od pracy.



Skąd wzięła się nazwa „Rosenmontag”?

Pierwotnie był to czwarty poniedziałek po karnawale, przypadający po czwartej niedzieli Wielkiego Postu. Od XI wieku niedziela ta była zwana „Rosensonntag„, ponieważ papież błogosławił wtedy złotą różę i wręczał ją zasłużonej osobistości.

Słownik języka niemieckiego braci Jakoba i Wilhelma Grimmów podaje inne wyjaśnienie. Według nich nazwa pochodzi z języka średnio-wysoko-niemieckiego, od słowa „Rasenmontag„, gdzie czasownik „rasen” oznaczał „szaleć, wariować”. Był to więc „rasender Montag” – „szalony poniedziałek”.

Pierwszy zorganizowany pochód karnawałowy odbył się 10 lutego 1823 roku w Kolonii. Dzisiaj jest to szczytowy punkt karnawału ulicznego. W takich miastach, jak Kolonia, Moguncja czy Düsseldorf, takie pochody są ogromnym widowiskiem, na które przybywają turyści. Pochody odbywają się jednak nie tylko w wielkich miastach, np. w moim regionie każda wioska ma swój „Karnevalsumzug„. Przez miasto ciągnie pochód złożony z ozdobionych samochodów, przebranych postaci. Dzieciom rzucane są słodycze, szmaciane lalki i inne małe prezenty. Największy pochód odbywa się w Kolonii i ma długość około 8 km. Co roku wybierane jest hasło przewodnie, w 2016 jest to: „Mer stelle alles op der Kopp„.

der Papst (Päpste) – papież
segnen – błogosławić
überreichen – wręczać
die Persönlichkeit, -en – osobistość
golden – złoty
eine goldene Rose – złota róża
die Fastenzeit – post
der Karnevalsumzug (der Karnevalszug, der Faschingsumzug) – pochód karnawałowy
die Stoffpuppe, -n – szmaciana lalka
der Festwagen – tak nazywa się ozdobiony pojazd biorący udział w pochodzie

Kilka wozów biorących udział w dzisiejszym pochodzie (źródło) w Kolonii. Jak widzimy, poruszane są aktualne tematy:

 

Dziś „Weiberdonnerstag”

Dziś „Weiberdonnerstag”

Muszę przyznać, że nie znoszę tych dni. Tzn. karnawału, ludzi chodzących w kostiumach po ulicy, wcześniej zamkniętych sklepów itd. Dzisiaj moi uczniowie byli w nastroju karnawałowym. Dla większości z nich jest to coś zupełnie nowego, gdyż większość nie pochodzi z Europy.

Dzisiaj uczniowie z jednej grupy zapytali mnie, dlaczego „Weiberdonnerstag” nazywa się „Weiberdonnerstag”. Wyjaśniłam im, że „das Weib” to stare słowo na „die Frau”. Kiedyś było ono neutralne, dzisiaj jest obraźliwe.

W moim kraju związkowym, czyli Rheinland-Pfalz, Weiberdonnerstag jest bardzo ważnym dniem. Większość sklepów zamykana jest wczesnym przedpołudniem i większość szkół kończy lekcje o 13:00. Tak było dzisiaj też w szkole, w której uczę, dlatego prowadziłam lekcje tylko w jednej grupie. Dużo osób chodzi po ulicy w kostiumach karnawałowych i ogólnie ludzie szaleją. Tak jak wcześniej pisałam, bardzo nie lubię karnawału, ale to pewnie kwestia gustu jak wszystko. Nie mogę doczekać się środy 🙂

 

Są również inne określenia na ten dzień: Weiberfasching, Wieverfastelovend(w Kolonii), Fettdonnerstag (w Akwizgranie i okolicach), Schwerdonnerstag (w Koblencji), Weiberfasnet (po szwabsku). U mnie mówi się Weiberdonnerstag. Dzień ten przypada na ostatni czwartek przed środą popielcową (Aschermittwoch). Kiedyś kobiety i dziewczęta zrywały sobie nawzajem z głów czepki. Podczas Weiberfastnacht kobiety przejmowały władzę we wsiach i w miastach. Dzisiaj częsty jest zwyczaj polegający na tym, że kobiety obcinają mężczyznom krawaty. Karnawał, jaki dzisiaj znamy, świętowany jest od 1823 roku.
der Karneval (der Fasching) – karnawał
die Karnevalszeit – czas karnawału
die Karnevalswoche – tydzień karnawałowy
die Karnevalsveranstaltung – impreza karnawałowa
die Fastnacht – ostatki
das Kostüm, -e – kostium
der Ball, Bälle– bal, bale
die Sitzung (Karnevalssitzung) – zorganizowana impreza, na której świętuje się karnawał
die Büttenrede– mowa karnawałowa
sich verkleiden als – przebierać się za
in eine andere Rolle schlüpfen – wskoczyć w inną rolę
Czekolady cesarzy i królów

Czekolady cesarzy i królów

Na dziś przygotowałam dla Was krótki wpis o trzech cukierniach: po jednej z Austrii, Szwajcarii i Niemiec, które w swoim czasie miały zaszczyt dostarczać słodycze na dwory cesarskie i królewskie.




Demel to jedna z najlepszych wiedeńskich cukierni. Do dzisiaj pozostała wierna tradycji. Istnieje ona od 1786 roku. Już cesarz Franciszek Józef i jego żona Elżbieta (cesarzowa Sissi) zlecali dostawy słodkości z tej cukierni do zamku Hofburg. Demel był nadwornym dostawcą słodyczy. Słynne wyroby to m.in. tzw. „kocie języczki” czy Margueriten-Milch.

Kaiser Franz Joseph und Gattin Elisabeth (Sissi)

 

die Katzenzungen

Cukiernia Maestrani, która swoją działalność rozpoczęła w 1852 roku w Lucernie, łączy tradycję z nowoczesnością. Aquilino Maestrani nauczył się rzemiosła od swojego ojca. Szwajcarska czekolada produkowana według włoskich przepisów uchodziła za coś szczególnego. W 1884 roku Maestrani został nadwornym dostawcą króla Umberto I (król Włoch w latach 1878-1900).

die Maestrani-Fabrik (1859, St. Gallen)

Cukiernia Niederegger z siedzibą w Lubece jest słynna ze względu na swój marcepan. Dzisiaj jest ona prowadzona już w siódmym pokoleniu. Tajemnica przepisu tkwi w składniku porównywalnym z wodą różaną, który dodawany jest do migdałów i cukru. Rodzinne przedsiębiorstwo zostało założone w 1806 roku w Lubece, w 1908 roku cesarz Wilhelm II mianował Niederegger nadwornym dostawcą. Oferta firmy obejmuje ponad 300 produktów, sprzedawanych również w firmowej kawiarni w Lubece.

Niederegger in Lübeck

 

das Marzipan von Niederegger
Kaiser Wilhelm II.
Źródło:
Frau im Spiegel Royal. Heft Nr. 1/2016, s. 60-61
Słowniczek do tematu:
der Hoflieferant – nadworny dostawca
der Hof, Höfe – dwór
die Konditorei – cukiernia
der Konditor – cukiernik
die Köstlichkeit – rarytas
der Kaiser – cesarz
die Kaiserin – cesarzowa
der Gatte – małżonek
die Gattin – małżonka
die Katzenzungen – kocie języczki
der Familienbetrieb – firma rodzinna
das Handwerk – rzemiosło
etwas Besonderes – coś szczególnego, specjalnego
das Marzipan – marcepan
die Mandel, -n – migdał
die Zutat, -en – składnik
naschen – łasować, jeść słodycze
genießen – delektować się, rozkoszować się
die Naschkatze – łasuch, łakomczuch
Tradition und Moderne verbinden – łączyć tradycję i nowoczesność
der Tradition treu – wierny tradycji
O du fröhliche

O du fröhliche

O du fröhliche” to jedna z najbardziej znanych kolęd niemieckich i też jedna z moich ulubionych. Jej autorem był Johannes Daniel Falk (1768-1826), jednak tylko pierwsza strofa jest śpiewana do dzisiaj w niezmienionej formie, kolejne dwie zmienił Heinrich Holzschuher (1798-1847).

Po tym jak Johannes Daniel Falk stracił czworo ze swoich siedmiorga dzieci na skutek epidemii tyfusa, założył w Weimarze „Rettungshaus für verwahrloste Kinder” – miejsce, w którym schronienie znajdowały zaniedbane dzieci. Im poświęcił piosenkę „O du fröhliche”, która dzisiaj znana jest jako kolęda. Znalazł ją w zbiorze „Stimmen der Völker in Liedern” („Głody ludów w piosenkach”) Johanna Gottfrieda Herdera (1744-1803). W wersji pierwotnej piosenka była określana jako  „Alldreifeiertagslied”, czyli jako pieśń, w której opiewane są trzy główne chrześcijańskie święta, czyli Boże Narodzenie (Weihnachten), Wielkanoc (Ostern) i Zielone Świątki (Pfingsten). Holzschuher, który zmienił dwie strofy, był pomocnikiem Falka.

Współczesny tekst:

O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Welt ging verloren, Christ ist geboren:
Freue, freue dich, o Christenheit!


O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Christ ist erschienen, uns zu versühnen:
Freue, freue dich, o Christenheit!


O du fröhliche, o du selige,
gnadenbringende Weihnachtszeit!
Himmlische Heere jauchzen Dir Ehre:
Freue, freue dich, o Christenheit!

fröhlich – wesoły
selig – błogosławiony
gnadenbringend – przynoszący łaski
die Gnade, -n – łaska
versöhnen – pogodzić, pojednać (dawna pisownia: versühnen)
himmlisch – boski, niebiański
das Heer, -e – wojsko, armia
jauchzen – weselić się, radować się
die Ehre, -n – honor, godność

Tutaj możecie posłuchać wersji dla dzieci:

Natomiast tutaj w wykonaniu chóru chłopięcego:
Bardzo ładną wersję kolędy nagrała Helene Fischer na swój album świąteczny „Weihnachten” wydany w tym roku (mam i bardzo polecam):
Lebkuchen, czyli kilka słów o piernikach

Lebkuchen, czyli kilka słów o piernikach

Dzisiaj parę słów o piernikach. Na szczęście uda mi się przygotować jeszcze kilka świątecznych postów. Pierniki zawsze kojarzyły i kojarzą mi się z Adwentem. Tak jak kiedyś wspominałam, nie jem słodyczy, ale pierniki w czasie Adwentu są jedynym, z czego nigdy nie zrezygnowałam. Wtedy pozwalam sobie na kawałek piernika upieczonego przez kogoś z moich znajomych.

der Lebkuchen – w języku średniowysokoniemieckim „leb(e)kuoche„. Pierwsza część słowa pochodzi prawodopodobnie od „Laib” (bochenek), tak właściwie jest to więc „Brotkuchen” – chlebowe ciasto.

Tak słowo wyjaśnia DUDEN Universalwörterbuch:


mit Sirup oder Honig und vielen Gewürzen gebackener Kuchen

Słownik synonimów podaje następujące synonimy: Honigkuchen, Pfefferkuchen, Printe, Gewürzkuchen  – z tymi określeniami spotkałam się w moim regionie. Inne synonimy to: Weinbeißer (Austria), Biber (Szwajcaria), Zelten (południowe Niemcy, Austria), Lebzelten (Bawaria, Austria).

Pierwsze pisane źródła o piernikach pochodzą z 350 roku p.n.e. Tak właściwie były to ciasta z dodatkiem miodu, które piekli także starożytni Egipcjanie. Rzymianie znali „panis mellitus” – miód był smarowany na ciasto i potem tak pieczony.

Pierniki znane w dzisiejszej formie zostały wynalezione w belgijskim mieście Dinant, potem ich przygotowanie zostało udoskonalone w niemieckim Aachen. Bardzo znane są Aachener Printen. We frankijskich klasztorach zakonnice podawały pierniki jako deser. Jako „Pfefferkuchen” zostały one wspomniane w Ulm w 1296 roku. W XIV wieku pierniki były pieczone w męskich klasztorach w Norymberdze. Pierniki były bardzo chętnie pieczone ze względu na to, że można je długo przechowywać i w ciężkich czasach były one rozdawane przez mnichów. W klasztornych piekarniach pierniki były pieczone także na opłatkach.

Wynalezienie proszku do pieczenia pod koniec XIX wieku doprowadziło do powstania najróżniejszych wariantów piernika.

 

Pieczenie pierników około 1520 roku

Pulsnitzer Spitzkuchen

Nuernberger Oblatenlebkuchen

Ja bardzo lubię również pierniki z Norymbergi firmy Schmidt. Moim zdaniem są jednymi z najlepszych dostępnych na rynku. Na stronie firmy Schmidt można znaleźć całą ofertę:

Lebkuchen Schmidt

Elisen-Schnitten

Dominosteine

Feinste Nuss-Elisen-Lebkuchen

Na koniec jeszcze mały słowniczek:

der Lebkuchen, die Lebkuchen – piernik, pierniki
der Honig – miód
das Gewürz, die Gewürze – przyprawa, przyprawy
süß – słodki
kräftig – pożywny
lange haltbar – długo przydatny do spożycia
das Weihnachtsgebäck – świąteczny wypiek
die Lebkuchenherstellung – produkcja pierników
die Oblate, die Oblaten – opłatek, opłatki
das Kloster, die Klöster – klasztor, klasztory
die Nonne, die Nonnen – zakonnica, zakonnice
der Mönch, die Mönche – mnich, mnisi
das Backpulver – proszek do pieczenia
der Anis – anyż
der Fenchel – koper włoski
der Ingwer – imbir
der / das Kardamom – kardamon
der Koriander – kolendra
der Muskat (die Muskatnuss) – gałka muszkatołowa
die Nelke – goździk
der / das Piment – ziele angielskie
der Zimt – cynamon

Źródło

 

Krótka historia równouprawnienia kobiet i mężczyzn w Niemczech

Krótka historia równouprawnienia kobiet i mężczyzn w Niemczech

Dzisiaj krótka historia sytuacji kobiet w Niemczech w XX wieku. Słownictwo do tematu znajdziecie tutaj, ukazało się na blogu już 19 października 2012 roku:

Das Thema: „Die Gleichberechtigung”

Prawo wyborcze dla kobiet zostało wprowadzone w 1918 roku, a więc już po upadku monarchii. W 1928 roku zniesiono prawo męża do cielesnego karania żony.

Rola kobiety w III Rzeszy

Zadanie kobiety polegało na tym, aby „ofiarować” ojczyźnie jak najwięcej dzieci. Po urodzeniu piątego dziecka kobieta otrzymywała krzyż zasługi. Podczas wojny zadaniem kobiety było oczywiście także wspieranie męża walczącego na froncie poprzez wzorowe prowadzenie gospodarstwa domowego i zapewnienie materialnego bytu rodzinie.

Ustawa o równouprawnieniu 

3 maja 1949 roku w życie weszła konstytucja Republiki Federalnej Niemiec, w której trzecim artykule znajdowało się zdanie: „Mężczyźni i kobiety są równouprawnieni”. Uchwalenie tego artykułu poprzedzone było ożywioną dyskusją. Na początku obradujący nie uważali tego za konieczne, ponieważ zasady obowiązujące w Republice Weimarskiej (1919-1933) uważali za wystarczające. Jedynie doktor prawa Elisabeth Selbert (1896-1986) uważała równouprawnienie płci za naturalne prawo, i to we wszystkich dziedzinach. Wymusiła wprowadzenie ustawy także poprzez publiczne protesty. Do marca 1953 roku obowiązywały regulacje przejściowe, polegające na tym, że wszystkie ustawy niebędące w zgodzie z nową miały być dopasowane.

Znaczek z podobizną Elisabeth Selbert wydany w 1987 roku w serii „Frauen der deutschen Geschichte”

Równouprawnienie w latach 50-tych

Dopiero od roku 1957 równouprawnienie zaczęło faktycznie obowiązywać. Do roku 1959 obowiązywało prawo mówiące o tym, że to ojciec decyduje o dzieciach, kiedy rodzice nie mogą zawrzeć zgody w sprawach wychowania. Zostało wtedy zniesione wyłączne prawo ojca do reprezentowania dzieci w sprawach urzędowych.

Także do roku 1957 obowiązywała ustawa o mówiąca o tym, że kobiety nie mogły pracować bez zgody męża. Wcześniej, kiedy mężczyzna nie zgadzał się na pracę zarobkową żony, mógł po prostu rozwiązać jej umowę o pracę.

Kolejne dziesięciolecia 

Sytuacja kobiet nie była idealna, ponieważ jeśli nie mogły one pogodzić pracy zarobkowej i obowiązków domowych, był to powód do rozwodu. Wtedy kobieta nosiła winę za rozpad małżeństwa, traciła również prawo do opieki nad dziećmi. Dopiero od 1 lipca 1978 sytuacja się zmieniła, wtedy zmieniono ustawę o prawie małżeńskim.

Nie zmieniono jednak ustawy o nazwisku, przy zawieraniu małżeństwa kobieta musiała przyjąć nazwisko męża. Jej nazwisko panieńskie mogło być ewentualnie dodane. Dopiero w 1994 roku został zniesiony obowiązek noszenia wspólnego nazwiska przez małżonków.

50 Jahre Gleichberechtigungsgesetz

Zdjęcie

25 lat Jedności Niemiec i małe porównanie

25 lat Jedności Niemiec i małe porównanie

3 października 2015 roku minęło 25 lat od zjednoczenia dwóch państw niemieckich. O Dniu Jedności Niemiec pisałam już rok temu:

Tag der Deutschen Einheit

Wschodnie kraje związkowe powoli „nadrabiają zaległości”, jednak różnice w porównaniu z zachodem Niemiec nadal są widoczne. Wschód Niemiec może co prawda pochwalić się wzrostem gospodarczym, lecz równocześnie w wielu regionach panuje masowe bezrobocie, co sprawia, że powoli się one wyludniają. Sama to kiedyś zaobserwowałam, będąc na samym wschodzie Niemiec. W pewnym miasteczku widziałam na ulicach prawie tylko starszych ludzi.

We Frankfurcie nad Menem odbyły się trzydniowe uroczystości, których punktem kulminacyjnym był koncert w operze. Tam swoją przemowę wygłosił prezydent Republiki Federalnej Niemiec Joachim Gauck.

Mosty świetlne nad Menem symbolizujące jedność

Fajerwerki nad siedzibą parlamentu w Berlinie

Obchody święta Jedności Niemiec w Berlinie

Kanclerz Angela Merkel składa swój podpis w Złotej Księdze miasta Frankfurt, z lewej strony prezydent Joachim Gauck

świętowanie we Frankfurcie nad Menem

A jak wypada porównanie zachodu i wschodu Niemiec?

Na wschodzie Niemiec produkt krajowy brutto wynosi 67% poziomu zachodniego.

Na wschodzie w latach 1990-1994 liczba urodzeń spadła ze 163.000 na tylko 71.000, po 2000 roku liczba ta jednak wzrosła, podczas gdy na zachodzie Niemiec nieprzerwanie spada. Na wschodzie więcej dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich, np. w Saksonii-Anhalt wskaźnik ten wynosi ponad 50%.

Zmiany demograficzne widać przede wszystkim we wschodnich krajach związkowych. Udział starszych ludzi w populacji w wielu regionach wynosi dwa razy tyle ile na zachodzie.

Zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie wzrosła liczba osób pracujących na część etatu. To na wschodzie Niemiec kobiety częściej pracują na pełen etat. Wynika to z uwarunkowań ustrojowych: na zachodzie kobieta często nie mogła zabezpieczyć się finansowo, ponieważ mąż mógł jej zabronić pracować. Natomiast na wschodzie, w dawnej Niemieckiej Republice Demokratycznej, równouprawnienie kobiet zostało zapisane w konstytucji. Była to podstawa do integracji kobiet na rynku pracy. W 1989 roku pracowało ponad 90% tamtejszych kobiet, tak więc bardzo mała liczba zajmowała się tylko domem.

Tutaj możecie przeczytać więcej o porównaniu wschodu i zachodu Niemiec:

Jobs, Geburten und Gewicht in Ost und West

Galeria zdjęć

Filmowe poniedziałki: „Effi Briest”

Filmowe poniedziałki: „Effi Briest”

Dzisiaj kolej na film „Effi Briest” z 2009 roku – ekranizację powieści Theodora Fontane (1819-1898) o tym samym tytule. Na studiach musiałam czytać tę powieść na trzecim roku. Już wtedy mi się spodobała, a teraz doceniam ją bardziej.

Opowiada o 17-letniej dziewczynie, Effi, która wychodzi za starszego o 17 lat barona Innstetten, który niegdyś ubiegał się o rękę jej matki. Effi zostaje namówiona do ślubu przez rodziców, którzy uważają barona za dobrą partię. Dla niego ważna jest kariera, zaniedbuje potrzeby Effi, która pragnie czułości, uwagi, poświęcenia jej czasu. Traktuje Effi jak dziecko, a ona czuje się jak więźniarka. Wdaje się w romans (z powieści nie wynika, czy został skonsumowany – w filmie tak się dzieje). Po kilku latach mąż Effi odkrywa listy przez nią przechowywane. Nie potrafi jej zrozumieć, wybaczyć, następuje rozwód, Effi nie ma prawa do widzenia się z córką (następuje to dopiero po jakimś czasie). Widzi wtedy jednak, że Anni jest wychowywana nie tak, jak ona tego chciała. Ze smutkiem stwierdza, że przypomina bardziej marionetkę niż radosne, energiczne dziecko.

Baron Innstetten jest człowiekiem honoru, kieruje się oczekiwaniami społecznymi. Po odkryciu listów czuje się zobowiązany do pojedynku, w którym zabija majora Crampasa. Nie liczą się dla niego uczucia, lecz zobowiązania narzucone przez innych.

Jak historia Effi się zakończyła? Zapraszam do obejrzenia filmu. W rolach głównych Julia Jentsch i Sebastian Koch. Tutaj zwiastun:

Effi Briest – zwiastun

W recenzjach filmu przejawiała się opinia, że jest on dobry jako sam film, ale nie jako ekranizacja powieści. Różnice rzeczywiście mogą razić, ale to już kwestia gustu.

Zdjęcie

Oktoberfest nie tylko w Niemczech

Oktoberfest nie tylko w Niemczech

Nazwa miasta Blumenau brzmi iście „niemiecko”, jednak znajduje się ono w Brazylii. Zostało ono założone w 1850 roku przez niemieckich emigrantów pod przewodnictwem aptekarza Hermanna Blumenau. Ma ono około 310 000 mieszkańców. Leży w pd.-wsch. części Brazylii około 50 km od wybrzeża Atlantyku. 

Ciekawe jest to, że również tam odbywa się Oktoberfest. Zaraz po karnawale w Rio de Janeiro jest ono drugą co do ilości odwiedzających imprezą w Brazylii. Na Oktoberfest przybywa aż około 700 000 ludzi! 
Powstało ono w latach 80-tych. W latach 1983 i 1984 miasto Blumenau zostało nawiedzone przez wielkie powodzie. Na wzór bawarski zorganizowano Oktoberfest: aby napełnić miejską kasę i poprawić nastrój mieszkańców. Sukces przewyższył oczekiwania. Dzisiaj na to święto przylatują nawet zespoły muzyczne z Niemiec. 
Można spróbować wszystkiego, co je się na Oktoberfest w Monachium: oczywiście kiełbasy, poza tym precli, kiszonej kapusty, golonki itd. Niejeden odwiedzający dziwi się, że Oktoberfest jest też w Niemczech 🙂 
Samo miasto Blumenau z wyglądu jest niemieckie” domy z muru pruskiego, ogródki piwne, kawiarnie, gdzie można spróbować tortu szwarcwaldzkiego. 
Wybierzecie się? 🙂

Zdjęcie 1 
Zdjęcie 8
Co Niemcy wiedzą o Polsce? Codzienne sytuacje

Co Niemcy wiedzą o Polsce? Codzienne sytuacje

We wspólnej akcji blogerów językowych przyszedł czas na temat „Język polski / Polska z perspektywy kraju / języka kraju zainteresowań„. Postanowiłam skupić się na codziennych sytuacjach, o których słyszałam. Trochę już pisałam o tym:

Rasizm w Niemczech. Cz. 1

„Eine Polin”. Kilka komicznych sytuacji z codzienności

Polskie dzieci w niemieckich szkołach

Rzecz o stereotypach

Tak jak już wspominałam, Niemcy mało wiedzą o Polsce. Myślę, że Polacy jako tak duża mniejszość w Niemczech powinni dobrze świadczyć o swoim kraju. Mam taką zasadę, że o Polsce mówię tylko dobrze, nawet jeśli mówię nieprawdę.

W ostatnich latach opinia Niemców o Polakach zmieniła się, jest bardziej pozytywna. Fundacja Bertelsmanna przeprowadziła długoletnie badanie, z którego wynika, że rozwój ten w latach 2008-2013 był mniej dynamiczny. Przedstawię Wam krótko najważniejsze wyniki badania:

1. Trzech na czterech Niemców może wyobrazić sobie Polaka jako sąsiada, kolegę z pracy czy współlokatora. 
2. Do typowych stereotypów nadal należą przestępczość, kradzież samochodów, praca na czarno, blok wschodni. Są one jednak powoli w odwrocie. 
3. Wśród pozytywnych cech Polaków zostały nazwane: przyjacielski, przedsiębiorczy, wykształcony, nowoczesny. 
4. Negatywne cechy były wymieniane rzadziej, a należały do nich: zacofany, nieodpowiedzialny, nietolerancyjny, źle zorganizowany. 

Na koniec kilka uwag ode mnie, ale całkiem miłych, bo o negatywnych sytuacjach już trochę pisałam 🙂  

Nie powiedziałabym, że obraz Polaka w Niemczech jest negatywny. Polacy są bardzo cenieni jako pracownicy. Niestety, wielu z nich nie zna niemieckiego i daje się wykorzystywać, nie zna swoich praw. Oczywiście są ludzie, którzy nie przepadają za Polakami, ale równocześnie zatrudniają ich w swoich firmach.

W mieście niedaleko mnie jest sklep z polskimi artykułami spożywczymi i Niemcy też bardzo chętnie tam kupują. Niemcy, których miałam okazję o to zapytać, cenią polską kuchnię. Bardzo lubią np. bigos czy pierogi. W Niemczech bardzo rzadko robi się pierogi w domu, raczej kupuje się gotowe. Pewnego razu mój znajomy Niemiec bardzo się zdziwił, kiedy powiedziałam, że moja mama zawsze sama robiła pierogi. Był przekonany, że jest to zbyt trudne i że nie robi się tego w domu 🙂

Spotkałam kilku Niemców, którzy jeszcze w czasach komunizmu mieli okazję podróżować do Polski. Wspominali z nostalgią tamte czasy i zabawne sytuacje np. na granicy, kiedy przewozili coś, czego nie wolno było przewozić. Chwalili sobie gościnność Polaków. Znajoma Niemka opowiadała mi, że zawsze jest tak mile zaskoczona gościnnością Polaków. Raz nie powiedziała goszczącym ją osobom, że jutro wraca do Niemiec, bo wiedziała, że wszyscy zaczną przygotowywać dla niej „wałówkę”, a nie chciała, żeby tylko dla niej tak się wysilali. Ktoś jednak odkrył, że się pakuje i wtedy wszyscy rzucili się do gotowania i pieczenia. Stwierdziła, że Niemcy by tego nie zrobili 🙂

Na przyszłą środę jestem zaproszona do Niemca, który chce się uczyć polskiego. Obiecał mi, że jego żona przygotuje dla mnie obiad w polskim stylu. Jestem ciekawa :))) Poznałam wielu Niemców, którzy chcieli uczyć się polskiego. Jedni nauczyli się więcej, inni mniej. Nie zapomnę nigdy, absolutnie nigdy, pewnego starszego Niemca, który na emeryturze świetnie nauczył się polskiego. Niesamowite było z nim rozmawiać po polsku. Jego wymowa była bardzo dobra, pięknie odmieniał wyrazy, także była to dla mnie wielka przyjemność.

Źródło

Zdjęcie

Dzisiejsza akcja „W 80 blogów dookoła świata” jest wspólną akcją blogerów językowych 

Co miesiąc zajmujemy się jednym, wybranym tematem. Zachęcam Was do poczytania notek na innych blogach. Sama idea akcji ma na celu porównanie – jak to jest w innych krajach? Przenosząc się na poszczególne blogi, można się tego dowiedzieć i trochę zwiedzić świat.

Jeśli ktoś prowadzi bloga językowego / kulturowego, to na Facebooku może dołączyć do naszej grupy:

Blogi językowe i kulturowe

Jest to równocześnie wpis z kategorii „Miesiąc języków”:

A tutaj znajdziecie wpisy innych blogerów:

Austria
 Viennese breakfast 
Chiny:
Biały Mały Tajfun –  Fałszywi przyjaciele
Francja:
Francais-mon-amour 
Love for France 
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim 
Gruzja: 
 Gruzja okiem nieobiektywnym
Hiszpania:
 Hiszpański na luzie 
Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku 

Niemcy: 
Językowy precel 
Norwegia: 
Pat i Norway
Stany Zjednoczone: 
PAPUGA Z USA  
Szwecja:
Turcja:
Turcja okiem nieobiektywnym 
Wielka Brytania: 
Włochy: 
Italia… Che meraviglia! 
Królowa Szwecji w Würzburgu

Królowa Szwecji w Würzburgu

Kiedyś na blogu pisałam o królowej Silvii. Tutaj możecie o niej poczytać:

Królowa Silvia

9 września królowa odwiedziła niemieckie miasto Würzburg. „Royal fans” liczyli na krótką rozmowę z królową, jednak tylko im pomachała i weszła do Würzburger Residenz, gdzie otworzyła konferencję „Sichere Orte für Flüchtlingskinder – Hilfe und Zukunft” („Bezpieczne miejsca dla dzieci uchodźców – pomoc i przyszłość). Jest to inicjatywa jej fundacji – World Childhood Foundation. Około 200 ekspertów szukało rozwiązań dotyczących możliwości pomocy, a wiadomo, że w Niemczech jest to aktualny problem. Zajęto się problemem ochrony dzieci uchodźców przed wykorzystywaniem różnego rodzaju. Królowa spotkała się również z dziećmi z przedszkola w Seinsheim. 


Wieczorem królowa była gościem dobroczynnej gali, podczas której zebrane zostały pieniądze na projekty fundacji w Niemczech. 


Gośćmi na gali byli m.in. muzycy Marianne i Michael, którzy będą działać jako ambasadorzy fundacji. W ostatnich latach zebrano w Niemczech na jej działalność 6,5 mln euro. 


Źródło

Filmowe poniedziałki: „Black book”

Filmowe poniedziałki: „Black book”

Dzisiaj napiszę kilka słów o holenderskim filmie „Black book” w reżyserii Paula Verhoevena. Film miał premierę 1 września 2006 roku na festiwalu filmowym w Wenecji. Był również holenderskim kandydatem do Oscara. W rolach głównych wystąpili Carice van Houten i Sebastian Koch.

Tutaj możecie obejrzeć zwiastun:

Black book – zwiastun

Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Piosenkarka Rachel Stein, Żydówka, próbuje uciec wraz z rodziną i znajomymi. Zostają jednak wydani i Rachel musi przyglądać się, jak jej rodzina ginie. Udaje jej się przeżyć, następnie rozpoczyna działalność w holenderskim podziemiu. Przedstawia się jako Ellis de Vries. Jej zadaniem jest rozkochanie w sobie szefa służby bezpieczeństwa. Niemca Ludwiga Muentze. Zakłada podsłuch w jego biurze. Muentze nie jest typowym nazistą – brzydzi się czynami Niemców okupujących Holandię. Ellis nie wie już potem, czy stoi po stronie swojego ukochanego czy holenderskiego ruchu oporu. Kiedy plan uwolnienia 40-stu uwięzionych aktywistów ruchu oporu ponosi fiasko, oboje uciekają. To początek następnego etapu ich drogi.

Zachęcam do obejrzenia filmu, muszę jednak ostrzec, że jest „mocny”: zawiera dużo brutalnych scen. W swojej wymowie jest nieco pesymistyczny, obraz człowieka taki jest, jednak zawiera również przesłanie nadziei. Nie jest nudny, akcja jest płynna, szybka. Można stwierdzić, że niewiele się zmieniło od czasów II wojny światowej: w filmie widzimy takie same metody tortur, jakie stosowali Amerykanie podczas wojny w Iraku.

Zdjęcia