Abstrahując od tego, że mieszkam w wiejskiej okolicy, gdzie społeczeństwo jest dosyć zacofane i zamknięte, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niektórzy nie mają podstawowej wiedzy o świecie albo że po prostu funkcjonują w świecie zapełnionym stereotypami. Bo inaczej nie potrafię wytłumaczyć sobie takiego rozumowania u młodych osób.

1. Niemcy wychodzą z założenia, że w Polsce każdy mówi po rosyjsku i że jest to obowiązkowy język w szkołach. Nie było jeszcze żadnego Niemca, który nie byłby bardzo zaskoczony, kiedy mówię, że nie znam ani słowa po rosyjsku i że nigdy nie uczyłam się tego języka. Nie mówiąc już o tym, że angielski jest u nas głównym językiem obcym.

Opiszę tu przykładową sytuację, kiedy miałam jeszcze więcej godzin w niemieckim gimnazjum. Pewnego dnia zjawił się tam uczeń z Rosji, który nie mówił ani słowa po niemiecku. Były z nim duże problemy ze względu na to, że nie umiał się zachować. Wiem doskonale, bo też go uczyłam i niezłe cyrki z nim były. Pewnego dnia zostałam wezwana na rozmowę do dyrektora. Już się przestraszyłam, że coś przeskrobałam (a było to prawdopodobne, bo podobnie jak inni nauczyciele, czasem robiłam rzeczy, których nie powinnam była robić). Okazało się jednak, że był jakiś problem z tym uczniem z Rosji i że wezwano mnie do gabinetu dyrektora, żebym tłumaczyła. Wtedy ja na to, że niestety nie mogę tłumaczyć, gdyż nie znam rosyjskiego. Na to dyrektor zrobił wielkie oczy, ale pech. Chciało mi się śmiać, ale roześmiałam się dopiero w pokoju nauczycielskim.

Sytuacja z dzisiaj: pewna osoba zapytała mnie, jakie języki obce znam. Wiadomo – wykształcona i elokwentna Polka robi wrażenie, gdyż jest to raczej wyjątek. Pochwaliłam się więc swoją wiedzą (a co będę się wstydzić). Od razu zapobiegawczo dodałam, że nie znam rosyjskiego, a ta osoba na to: „Co? To rosyjski nie jest w Polsce językiem obowiązkowym?” Ręce opadają. Cholera, chyba się w końcu nauczę tego języka, żeby za każdym razem nie tłumaczyć, dlaczego go nie umiem i dlaczego w Polsce mało osób mówi po rosyjsku. Jestem już tym zmęczona.

2. W pewien bardzo słoneczny dzień w sierpniu stałam przed domem, w którym mieszkam i rozmawiałam z sąsiadkami. Pytają mnie, jaka pogoda jest teraz w Polsce. Ja na to, że rodzice mi powiedzieli, że w Polsce jest ciepło. Jedna sąsiadka na to: „To u was nie spadł jeszcze śnieg?” Ja odparłam na to w myślach: „Jezu kochany, dobrze, że nikogo z mojej rodziny nie pożarł jeszcze niedźwiedź polarny, jakie to niedźwiedzie przecież przez cały rok chodzą u nas po ulicach”.

3. Dosyć powszechne jest przekonanie, że Polacy potrzebują wizy, żeby wjechać do Niemiec. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Polska jest w UE. Często ludzie zadają mi pytanie, na jakiej zasadzie tu pracuję i na jak długo muszę wracać do Polski, żeby znów dostać wizę do Niemiec. Ja wtedy nie wiem za bardzo, o co chodzi, gdyż żadnej wizy nie potrzebuję.

4. Nie mówiąc już o tym, że często zadawane jest mi pytanie, czy w Polsce można kupić wszystko to, co w Niemczech. W sumie rozumiem, że niektórzy dalej myślą, że w Polsce jest komunizm. Niedawno pewna osoba powiedziała do mnie: „W Niemczech na pewno żyje Ci się lepiej, bo supermarkety pełne i niczego nie brakuje”. Uf, dobrze, że w Polsce jest przynajmniej mydło w sklepach i że proszku do prania nie brakuje.

Niedługo postaram się napisać o tym, jakie wrażenie wywarła Polska na Niemcach, którzy tam byli. Z racji moich kontaktów znam dosyć dużo takich osób.