Kiedyś już pisałam o tym, że większość Polaków mieszkających w Niemczech nie uczy się niemieckiego. Z moich obserwacji wynika, że głównym powodem jest lenistwo. Może wymienię tu najczęstsze powody:
1. „Nie chce mi się”.
2. „Nie mam czasu”.
3. „Mi już nic nie pomoże.”
4. „Przecież i tak mnie rozumieją”.
Tutaj moje komentarze do poszczególnych powodów:
Ad. 1. A mi się nie chce codziennie wstawać z łóżka. „Nie chcem, ale muszem”.
Ad. 2. No comment.
Ad. 3. Co to w ogóle znaczy?
Ad. 4. Nie zawsze.
Ostatnio miałam taką sytuację: przyszła do mnie właścicielka mieszkania, które wynajmuję. Wraz ze swoim mężem ma winnice. Mają sezonowych pracowników z Polski, którzy najczęściej bardzo kiepsko znają niemiecki. Ostatnio za nic nie mogła dogadać się z jednym z nich i poprosiła mnie, żebym napisała po polsku na kartce, o co jej chodzi. To więc uczyniłam.
Tak jak już kiedyś chyba wspominałam, znam osoby, które od ponad 20 lat mieszkają w Niemczech, a umieją powiedzieć zaledwie kilka zdań. Jak coś muszą załatwić, to ciągną ze sobą kogoś, kto trochę umie dogadać się po niemiecku. Nie przestaję się dziwić temu, że ludziom, którzy decydują się na przyjazd do Niemiec na stałe, nie chce nauczyć się języka. Przecież to ułatwia życie i otwiera tak wiele drzwi. Wiem z doświadczenia, chociaż z mojego wieloletniego doświadczenia wynika również, że Niemcy bardzo dziwią się, kiedy obcokrajowiec mówi płynnie po niemiecku. Przykład: kilka dni temu byłam na pewnym spotkaniu, na którym były opowiadane różne historie. Kilka razy zdarzyło się, że ktoś mnie zapytał: „Czy rozumie pani coś z tego, co tutaj mówią?” Niemcy zakładają więc, że nie rozumiem nic lub prawie nic. Czasami mówię, że rozumiem każde słowo, ale najczęściej nie chce mi się kłopotać. Wiele razy zdarzyło mi się, że jakiemuś Niemcowi szczęka opadała, kiedy zobaczył, że świetnie mówię po niemiecku, a na dodatek skończyłam studia i że nie wykonuję pracy fizycznej. Widzę, że są zadowoleni, kiedy mogą normalnie porozmawiać w swoim języku, a poza tym oczywiście od razu inaczej na mnie patrzą – bardziej pozytywnie. Rozmawiając z nimi, mogę przyczynić się do burzenia stereotypów.
Teraz w kilku punktach przedstawię charakterystyczne cechy języka osób (Polaków) uczących się niemieckiego ze słuchu. Są to wnioski z moich kilkuletnich obserwacji u wielu osób.
1. Kompletna nieznajomość języka pisanego. Nieumiejętność identyfikacji słów, które zna się ze słuchu. Przykład: kiedyś ktoś zobaczył słowo „nah” i utworzył z nim zdanie: „Ich fahren nah Berlin”, bo oczywiście zidentyfikował „nah” jako „nach”.
2. Mówienie w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Jest dobrze, jeśli czasami pojawia się końcówka koniugacji „e”, ale to rzadko – najczęściej bezokolicznik.
3. Używanie zaimków dzierżawczych wyłącznie w formie” meine”, „deine”. Czasami pojawia się „seine”. Te formy stosowane są do wszystkich rodzajów i obu liczb we wszystkich przypadkach, tak więc usłyszymy: „meine Auto”, „deine Haus”, „seine Sohn” itd. Czasami pojawi się jeszcze „unsere”, ale „eure” czy „ihre” praktycznie nigdy.
4. Oczywiście całkowicie błędne użycie podobnych słów, jak np. „verheiratet” czy „geheiratet”. Nie spotkałam nikogo, kto by odróżnił „Küche” od „Kuchen” albo „stehen” od „stellen”, no ale tego trzeba się nauczyć.
5. Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie „wohin?”, to wśród przyimków używane są tylko „nach” i „zu”. Można usłyszeć zdania typu: „ich gehe nach Arzt”, „ich fahren nach Apotheke” itd.
6. Oczywiście nie pojawiają się rodzajniki. Czasami ktoś powie „eine”.
7. Mówienie „Poland” zamiast „Polen”. Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto by powiedział „Polen”.
8. Mylenie czasowników „stehen” i „bleiben”. Nie rozumiem, z czego to wynika, ale pewnie z tego, że te dwa słowa brzmią podobnie po polsku. Można usłyszeć zdania typu: „Ich stehe heute nach Hause”.
9. Mylenie czasowników „stehen” i „lassen”. Można usłyszeć zdania takie jak: „Ich stehe meine Auto in Hause”.
10. Używanie formy „Kinder”. Nie ma „Kind”. Nie wiem, dlaczego, ale tak jest. Przykładowe zdanie: „Meine Kinder heißen Maja”. „Meine Kinder spielen” (gdy na myśli jest jedno dziecko). Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś powiedział „Kind”.
11. Nieodróżnianie „zu Hause” i „nach Hause”, „Uhr” od „Stunde” itp.
12. Niepoprawne powtarzanie po Niemcach. Podam tu 2 przykłady:
– kiedyś ktoś kłócił się ze mną, kiedy zobaczył słowo „Flügel„, bo zidentyfikował je jako „Flieger”. Ja tłumaczyłam, że to coś zupełnie innego, ale nie idzie wytłumaczyć, bo pewni ludzie „wiedzą” swoje
– niedawno usłyszałam prawdziwy „kwiatek”. Ktoś miał na myśli słowo „Steuerberater”, czyli „doradca podatkowy”, ale oczywiście źle zrozumiał i mówił potem „Steuerapparat” :)))
Ludzie oczywiście słuchają tego, co mówią Niemcy, ale wiadomo, że Niemcy mówią szybko, to i słowa zlewają się w jedno. Potem wychodzą takie „kwiatki”.
13. Niestosowanie czasowników posiłkowych, a jeśli już (bardzo rzadko), to tylko „haben”. Przykładowe zdania: „Ich nach Poland gefahren”, „Kinder gespielt zu Hause”, „wir kaufen gemacht”.
14. Niezwracanie uwagi na otoczenie. Można się trochę nauczyć, obserwując napisy w sklepie czy na ulicach. Znam kogoś, kto chodzi codziennie rano do piekarni, a nie wie, że to „Bäckerei”, chociaż jak byk napisane jest na szyldzie. Spotkałam osobę, która zawsze robi w supermarkecie zakupy dla całej rodziny, a mimo to nie zna nazw większości produktów spożywczych.
Tak jak wspomniałam, ludziom nie zależy na nauczeniu się języka kraju, w którym żyją. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, bo są ludzie, którzy chcą się uczyć i się uczą, ale jest to mniejszość. Poza tym nie dotyczy to tylko Polaków, ale i innych narodowości. Tureckie kobiety bardzo rzadko mówią po niemiecku, bo siedzą z dziećmi w domu i chyba też im nie zależy.
Przykłady, które podałam wyżej, zanotowałam sobie dyskretnie. Mam więcej takich „kwiatków”.
Idealna sytuacja to moim zdaniem, kiedy ktoś nauczy się podstaw języka w swoim kraju, zanim wyjedzie do Niemiec. Najczęściej taki wyjazd jest przecież planowany, więc można nauczyć się podstaw. To pozwala potem uniknąć głupich, typowych błędów. Jeśli człowiek zna już język na poziomie podstawowym, to ma jakąś bazę, żeby powoli dodawać słowa, które usłyszy na co dzień.
Wyrażę na końcu swoje zdanie na ten temat. Jak przebywam wśród osób mówiących po swojemu i patrzę na miny Niemców ściągających brwi i starających się zrozumieć, to myślę tylko jedno: „koszmar i wstyd”. Ok, każdy może robić błędy, ale można się nauczyć tego języka przynajmniej na poziomie podstawowym. Bez Konjunktivu I można się przecież obejść.
Nigdy nie zmienię zdania na jeden temat: pewnych rzeczy trzeba się nauczyć. Trzeba usiąść z podręcznikiem i po prostu się nauczyć. Tylko dzieci mogą nauczyć się ze słuchu, dorośli nie są do tego zdolni. Wyjątkiem są być może osoby, które uczyły się innych języków i są obyte z językami, ale one najczęściej są tym zainteresowane, więc sięgną po podręcznik.
Wow.. więc ja jestem mega dobra z niemieckiego 😛
A poważnie, masz dużo racji w tym co piszesz. Sama uczęszczam na kurs i mam możliwość uczyć się niemieckiego w szkole. Dzięki temu głównie widzę swoje błędy jakie popełniałam, oraz widzę jak dużo języka potocznego przyswoiłam zupełnie nieświadomie 'ze słuchu'. Nie jestem jeszcze w niemieckim biegła, ale za to mega dumna ze swoich postępów, ponieważ jak już nie raz pisałam, w PL nie miałam niemieckiego i generalnie przyjechałam tu 'w całkowicie obce'. Ale we wszystkim pomaga mi moja ciekawość. Chcę czytać i rozumieć, i to jest obecnie moją ogromną motywacją do nauki poprawnego języka. Marzę o bezproblemowym czytaniu książek w języku niemieckim (bo ciągle muszę to robić jeszcze ze słownikami) i oglądaniu filmów bez angielskich napisów. Ale zmierzam do tego, że wszystko jest wynikiem chęci. Bez niej, niezależnie od wykonywanej pracy na obczyźnie, ciężko zrobić jakiekolwiek postępy. Jeśli ktoś jak piszesz, jest tu 20 lat i nie potrafi się normalnie porozumieć po niemiecku, to jak to o nim świadczy?
Znam takie osoby, także już nic mnie nie zaskoczy 🙂
Ja sie nauczyłam ze sluchu od dzieciecych lat, gdy poszlam do zerowki musialam uczyć się polskiego, ale były czasy komuny więc nie mowilam po niemiecku bo wstyd. Moj tata nauczyl się perfekt gdy chodzil z moją mamą bo mój dziadek nie umial po polsku więc byl mus…. I umie do dzisiaj mowii ale pisać i czytac niestety nie. Moj niemieckikuleje bo nie mam z kim rozmawiać, niestety praktyks czyni mistrza.
Tak to jest, że organ nieużywany zanika. Dokładnie, praktyka czyni mistrza
Smutne strasznie jest to co piszesz, ale to szczera prawda – jest masa takich ludzi i niestety niewielu z nich chce cokolwiek zmienić, bo w swoim (często cudzoziemskim, więc takim, gdzie nikt nie mówi dobrze po niemiecku) środowisku się dogadują i załatwiają wszystko samodzielnie – a że rzadko kiedy mają kontakt z 'prawdziwymi' Niemcami? no cóż, dla nich to po prostu wygodniejsza sprawa. Swoją drogą część takich osób pracuje też jednak z Niemcami, ale są to Niemcy przyzwyczajeni do łamanego niemieckiego, którego obcokrajowcy w pracy używają, więc motywacji płynącej z pracy też nie ma.
A propo Turczynek – pamiętam jak na zajęciach na Uni mieliśmy o niemieckim Multikulti i (chyba) w Kolonii jest cała dzielnica, gdzie NIKT nie mówi słowa po niemiecku. Wszystkie sklepy i zakłady są tureckie, więc jeśli ktoś tam mieszka, to niemieckiego tez znać nie musi, bo wszystko załatwi wśród "swoich".
Ja osobiście takiej postawy nie rozumiem – jeśli to ja jestem przybyszem i decyduję się zamieszkać w jakimś kraju to powinnam się zainteresować tamtejszą kulturą i językiem. Nie mówię, żeby całkowicie się 'zgermanizować' i udawać, że sie po polsku nie rozumie, ale jakiś taki zdrowy mix to by było to.
Niemcy mają oczywiście takie samo zdanie na ten temat.
Parę lat temu głośno było o szkole w Berlinie, w której w pierwszej klasie nie było ani jednego dziecka, które mówiłoby po niemiecku.
czesc, chcialabym Cię zapytac czy moglabys polecic jakieś ksiązki do niemieckiego dla początkujących do samodzielnej pracy? uczyłam sie niemieckiego w gumnazjum i mialam kilkuletnia przerwę i myslalam o jakiej ksiazce do powtorzenia podstaw (Bęza to na razie zbyt wiele) zanim zapiszę się na kurs.
PS: właściwie, to dlaczego tylko dzieci maja zdolność uczenia się języka ze słuchu? i kiedy ta zdolność zanika?
PS2: wyczytalam, ze uczysz sie francuskiego – polecam Ci cala serię en dialogues (vocabulaire, grammaire). wszystko jest w sieci z nagraniami:)
Mogę Ci polecić np. podręczniki "alles klar" WSiP. Moim zdaniem słownictwo w nich zawarte jest praktyczne.
Dzieci uczą się ze słuchu tak jak języka ojczystego: słuchają i powtarzają. To jest naturalne, że tak samo będą uczyły się języka obcego (do pewnego wieku oczywiście). Obserwuję, że dzieci, które zjechały z rodzicami do Niemiec w wieku np. 8-10 lat, nie załapują już tak łatwo i robią błędy gramatyczne.
Im dalej, tym trudniej. Dorośli myślą inaczej, więc i uczą się inaczej. Nauka już nie jest taka naturalna.
Podoba mi się twój blog! Jest bardzo interesujący i można nauczyć niektórych ważnych rzeczy 😉
Bardzo dziękuję 🙂
cudownie to napisałaś !!! jestem aktualnie na etapie nauki tego języka , za kilka miesięcy mam plany zamieszkać z mężem i synkiem na stale w Niemczech, zazdroszczę dziecku bo ma niecały rok i nauczy się go zupełnia naturalnie a nawet wydaje mi się że będzie lepiej znało niemiecki niż polski. Nie wyobrażam sobie jechać za granicę bez podstaw i dziwią mnie tacy ludzie – że też się nie boją.
"(..) nie dotyczy to wszystkich, bo są ludzie, którzy chcą się uczyć i się uczą, ale jest to mniejszość." – moim zdaniem jednak trochę przesadzasz 🙂 nie wiem, może podczas swoich pobytów w Niemczech trafiałam na rejony "wybrane" ale muszę przyznać, że do tej pory nie spotkałam się, aż z taka ignorancją dot. nauki języka niemieckiego, o jakiej piszesz (pomijam tu oczywiście narody tureckie, które ze względów kulturowych nie integrują się z innymi narodowościami i które w 80% tworzą zamknięte grupy posługujące się sobie tylko zrozumiała odmianą języka oraz "sezonowców" jadących do pracy "w truskawki" na 3 miesiące).
Poza tym dostrzegłam rzecz zupełnie odwrotną : osoby mieszkające przez dłuży czas w Niemczech i wiążące z tym krajem jakieś nadzieje, starały się opanować język wręcz perfekcyjnie, ucząc się go, czy samodzielnie, czy też przy pomocy "tubylców". Ja sama zresztą, mając jeszcze wtedy "germańskiego" chłopaka, wierciłam mu dziurę w brzuchu i kazałam korygować wszystkie błędy.
Wydaje mi się też, że w dużej mierze to, jak widzimy obcokrajowców w Niemczech, zależy od tego, z jakimi grupami społecznymi mamy przede wszystkim kontakt. Nie czytałam całego Twojego bloga, więc nie wiem czym się tam dokładnie zajmujesz, ale tu może być właśnie sedno problemu. Skoryguj mnie, jeżeli się mylę.
Ten wpis miał coś wnieść czy to tylko laurka w twoją stronę? Bije od niego jakaś… zawiść
Miał coś wnieść i mam nadzieję, że wniósł. Trochę krytyki, a trochę motywacji 🙂
Witam. Niestety to prawda, wiem z doświadczenia, skończyłam studia w Polsce a pracuję w Lidlu (na dobrym stanowisku) i najlepsze jest to, że Polacy nie wiedzą jak używać SIE- do wszystkich mówią na TY. Zawszę muszę się śmiać gdy to słyszę, bo wiem na 100%, że do czynienia mam z rodakami.
Pozdrowienia z Heidelbergu
Marta
Mądrze piszesz ;). Ja osobiście znam parę małżonków, którzy są 17 lat w Niemczech i wszędzie ciągną moją siostrę :D. Ja niestety nie jestem tak biegły jak ona (a warto dodać, że mieszka w Niemczech niecałe 2 lata). Pozdrawiam.
W tym co piszesz jest wiele prawdy, ale co to znaczy "nie spotkalam jeszcze NIKOGO kto by powiedzial Polen"? Albo "Kto odroznilby Kueche od Kuchen? Trudno mi w to uwierzyc, ze nie spotkalas faktycznie NIKOGO takiego.
Z najczestszych bledow ktore popelniaja Polacy, a wynika to oczywiscie z konstrukcji tego sformulowania po polsku, przychodzi mi jeszcze do glowy ( moje ulubione 🙂 ) – fertig haben zamiast fertig sein.
Smutne to jest to, ze Polacy MUSZA uczyc sie niemieckiego, bo w Polsce nie ma dla nich godziwych warunkow do pracy i zycia. Kiedys Polakow bylo trzeba sila germanizowac/ rusyfikowac. Dlaczego nikt nie ubolewa nad tym, ze Polacy zyjacy np. w Niemczech zapominaja swoj jezyk ojczysty, a ich dorastajace tam dzieci czuja sie juz nie Polakami, lecz Niemcami? Smutne jest to, ze Polacy nie potrafia zmienic Polski, na panstwo przyjazne dla przedsiebiorcow i obywateli. Nasi przodkowie przewracaja sie w grobach…
Wie der Einäugige unter den Blinden verbreitest du Weisheiten hinsichtlich des Spracherwerbs, die jedoch viel eher auf gängigen Volksweisheiten basieren, als das sie mit einem fundierten Wissen belegt wären. Deine Auffassung, Kinder jenseits des zehnten Lebensjahres seien nicht (mehr?) in der Lage, eine zunächst fremde Sprache auf muttersprachlichem oder dem der Muttersprache ähnlichem Niveau zu erwerben, pauschalisiert und polarisiert ( zumindest mich als Deutschlehrerin:-)). Der auditive Spracherwerb verschwindet nicht mit dem Erreichen der von Dir genannten Altersgrenze. Viel eher nimmt die phonetische Sensibilität stetig ab. Dieser Prozess ist dennoch individuell und an keine festen Grenzen oder ein abruptes Ende gebunden. So wirst du, sofern Du empirisch forschen möchtest, feststellen, dass hier gravierende Unterschiede bestehen, die nicht alleine mit dem Alter begründet werden können.
LG
Preply – strona internetowa, gdzie każdy może znaleźć nauczyciela do nauki języków obcych, proponuje pracę dla nauczyciela języka niemieckiego (native speaker) przez skype.
http://preply.com/pl/niemiecki-przez-skype
Ja ubolewam
Hm .. wszystko pieknie i ladnie, a ja jestem teraz w DE od roku i studiuje. Moj niemiecki totalnie podupadl. Mowie gorzej niz w PL na kursach. Owszem ciezko zrozumiec slang lokalnych studentow ale najgorsze jest to ze znam cala gramatyke a jak przychodzi moment, ze mam cos powiedziec to popelniam kategoryczne bledy. Zle odmieniam czasownik,stosuje bledne przyimki itp itd. Zle sie z tym czuje.. bo na kursie bylo sie tym dobrze mowiacym a tu jestem tym najgorzej mowiacym uczniem. Jestem bardzo ambitna osoba i wiem co to nauka. Powyzsze wymowki w ogole mnie nie dotycza. Mam czas i ogromne checi by opanowac jezyk niemiecki… ale po tylu latach nauki doznaje porazki 🙁
Wyjatek z reguly…chyba tak. Akurat ja. Boze, dlaczego?
Hm, trudno mi zdiagnozować Twój problem… Musiałabym z Tobą porozmawiać 🙂
Paradoks polega na tym, że sami rodowici Niemcy mówią niepoprawnie, niedbale. Przyjeżdżają Polacy, również wykształceni. Pojawia się kompleks imigranta. Osoby mające ukończone studia nie chcą być wrzucani do jednego worka z osobami, które po niemiecku jedynie potrafią komunikować się. Łatka imigranta z postkomunistycznego kraju ciąży mocno. Ambicja każe mówić nie tylko komunikatywnie ale poprawnie. Ale perfekcyjny język nie zmieni tu niczego. Zostaje przecież słowiańskie imię i nazwisko. I to przeskakują. Zamiast Grzegorz Nowak lekarz z mniejszej miejscowości stał się „Gregor Neumann”.
Chyba mało ludzi spotykasz, jeżeli piszesz, że nie spotkałaś jeszcze nikogo, kto by powiedział nach Polen zamiast Poland, albo mein Kind zamiast meine Kinder. Jest sporo osób, którym się chce – ale owszem – warto ludzi motywować. Ja jestem od 2 miesięcy w Niemczech i mam trudności z porozumiewaniem się, się gdy spotykam Rosjanina, który zna już bardzo komunikatywnie niemiecki, a próbuję ze mną porozumieć się po słowiańsku – proszę go by mówił do mnie po niemiecku, bo chcę się nauczyć.
Ale ja pisałam o osobach, które uczą się niemieckiego ze słuchu 🙂 Nie o tych, które faktycznie uczą się niemieckiego.
Od ponad roku mieszkam w Niemczech i opanowałam do tej pory język na poziomie (bardzo solidne) B2. Oczywiście cały czas się uczę i także popełniam jeszcze błędy. Zaczęłam się przygotowywać już przed przyjazdem, więc w sumie upłynęły 2 lata nauki. Moją największą bolączką jest znikomy kontakt z Niemcami, źródłem inspiracji językowej w poczatkowej fazie poza książkami byli mi inni imigranci, potem zwolniłam się z pracy fizycznej i aktulnie szukam lepszego stanowiska.
Wstyd mi, kiedy ludzie, szczególnie rodacy, popełniają podstawowe błędy, nie umieją odmieniać czasownika w pierwszej osobie l.poj., nie potrafią złożyć prostego zdania, nie umieją wyrazić się w czasie przeszłym, do każdej napotkanej osoby zwracają się per „du” i nie znają podstawowych, naprawdę elementarnych słow. I to osoby będące tu rok, dwa, pięć…?! Może jestem jakąś snobką, nie wiem, ale nie mieści mi się w głowie, że ktoś postanawia zostać tu na stałe, a potem nie potrafi zadać sobie odrobiny wysiłku i sprawdzić jak powiedzieć poprawnie „ich bin gestern” „ich habe gekommt” „ich gehe für arbeit” „ich mache diese”
I zero motywacji do poprawy. Zero zaangażowania, polscy znajomi, polska TV. „Nie muszę sprawdzać, wszyscy mnie rozumieją”. I wieczne życie na marginesie, prywatne znajomości tylko z rodakami.
Bardzo mi smutno stwierdzić, że mój chłopak należy do tej grupy. Na moje prośby i groźby, aby zaczął stosować jakąkolwiek gramatykę i jakieś normalne słownictwo poza absolutnym minimum typu Arbeit, machen, gehen, obraża się. Wstydzę się, kiedy go gdzieś ze sobą zabieram do znajomych, gdzie rozmowa toczy się w języku niemieckim i ktoś pyta go, jak długo tu jest. 5 lat…
Nie prawa ,ze dzieci w wieku 8-10 latnie zalapuja i robi bledy. Jestesmy 4 lata i ja mowie dobrze po niemiecku . Moj syn po roku w Grundschule mial noty najlepsze w klasie. Teraz chodzi do 6 klasy w Gymnasium i jest mega zdolnym uczniem… Nauka jezyka jest jest jak wstawanie z lozka. Niektorym sie po prostu nie chce. A moim zdaniem mieszkac w kraju w ktorym nie umiemy bo nie chcemy sie porozumiec to niewola….
Uważam, że Pani przesadza. Przedstwia Pani tutaj jakoby Polacy byli takimi głąbami, że nie odróżniają stehen od stellen itd. I uważa Pani, że gramatyka niemiecka to katastrofa. Nie wiem gdzie Pani żyje i na jakich Polaków trafia ale trudno mi uwierzyć, że tylko Pani perfekt zna niemiecki a inni nie potrafią sklecić prostego zdania. Mieszkam w Niemczech od 10 lat i całkiem dobrze sobie radzę, chociaż musiałam uczyć się języka niemieckiego od podstaw. Czym jest się młodszym tym łatwiej uczy się. No ja już mam sporo lat i nie było mi łatwo ale starałam się. Ukończyłam kurs na poziomie A1, A2 i B1. Oczywiście zdałam egzamin.Znam wielu Polaków i osoby innych narodowości, które mają wielkie problemy z tym językiem ale bez przesady. Nikt z nich nie jest takim głąbem, żeby popełniać te wszystkie błędy o których Pani pisze.
Nie użyłam nigdzie słowa „głąby”. Pisząc ten post, nie przesadziłam. Jest naprawdę mnóstwo ludzi, którzy „uczą się” języka ze słuchu i popełniają takie błędy. Oczywiście, że nie odróżniają „stehen” od „stellen”. Nie napisałam nigdzie, że wszyscy. Wielu ludzi uczy się języka i podziwiam ich za to.
Ja się ucze niemieckiego 2 lata mam wrażenie, że nic nie umiem a uważam, że włożyłem dużo pracy ,nie wiem gdzie popełniam błąd
Co do nauki ze słuchu to ludzie dorośli chyba jednak tez się ucza zauważyłem po sobie że usłysze jakies zdanie po niemiecku ze 2x i już je zapamietuje i powtarzam bezbłędnie