Teraz nastał dla mnie czas powrotu do pewnych projektów, tak jak ta seria. Czasami nie byłam w stanie kontynuować czegoś tak, jak planowałam, ale żadnego pomysłu nie zarzuciłam i mam nadzieję, że teraz nic mi nie przeszkodzi w realizacji.

W pierwszej części pisałam o moich studiach w Niemczech w ramach programu Erasmus. Dzisiaj kolej na to, jak wyjechałam do Niemiec i już tutaj zostałam.

Był chyba październik 2009 roku. Byłam na ostatnim roku studiów germanistycznych. Oczywiście zaczęłam się zastanawiać, co dalej. Byłam pewna tego, że chcę uczyć niemieckiego, pracować w zawodzie. W Polsce nie było na to realnej szansy, ale zdarzyło się, że ja dostałam inną szansę. Pewnego dnia zobaczyłam na uczelni ogłoszenie o Asystenturze Comeniusa. Jest to program polegający na uczeniu w zagranicznej szkole. Co musiałam zrobić, aby dostać to stypendium?

  1. Musiałam oczywiście złożyć odpowiedni wniosek do Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji.
  2. Musiałam mieć list polecający od dziekana.
  3. Coś jeszcze musiałam zrobić, ale niestety nie pamiętam w tym momencie 🙁

Dzisiaj program funkcjonuje pod nazwą „Erasmus plus”, tu możecie znaleźć informacje:

Erasmus plus

Jesienią 2009 roku musiałam złożyć wniosek. Jakoś specjalnie się do tego nie przygotowywałam. Zaznaczam, że bardzo trudno jest dostać to stypendium (mniej więcej 80 osób z całej Polski je otrzymuje), więc założyłam, że mi się nie uda. Cały czas miałam na uwadze to, że chcę złożyć ten wniosek. Miałam wymagane dokumenty, ale nie wypełniłam samego wniosku, co trzeba było zrobić elektronicznie. Został jeden dzień. Zdarzyło się akurat, że w domu mieliśmy awarię Internetu. Strasznie się zdenerwowałam, ale no cóż, bywa. Pojechałam więc do biblioteki uniwersyteckiej, aby wypełnić wniosek. Był on bardzo długi, wypełniałam bardzo szybko, ale może to właśnie zauroczyło komisję, że nie wymyślałam nie wiadomo czego i napisałam tak, jak myślałam? Spontanicznie i prawdziwie.

Kilka miesięcy później otrzymałam informację, że dostałam stypendium. We wniosku trzeba było zaznaczyć, jakie kraje się preferuje. Na pierwszym miejscu wpisałam oczywiście Niemcy. Mniej więcej w czerwcu 2010 roku dowiedziałam się, dokąd pojadę i że będę uczyć w gimnazjum w Traben-Trarbach. Zobaczyłam tylko, gdzie to jest i jak tam dojechać. Potem, po obronie pracy magisterskiej, delektowałam się już wakacjami.

Aha, stypendium dostałam na dwa semestry – od 01.08.2010 do 24.07.2011.

Jeśli chodzi o metody i techniki nauczania oraz o przygotowanie językowe, to wiedzę z tego zakresu zdobyłam na studiach germanistycznych ze specjalizacją nauczycielską.
Na temat programu Comenius dużo czytałam na polskiej stronie programu, a także na stronie internetowej PAD (niemiecka organizacja zajmująca się m.in. Asystenturą Comeniusa).
Jeśli chodzi o planowanie polskiego kółka (które zamierzałam prowadzić), to zabrałam ze sobą foldery w j. niemieckim, które otrzymałam na spotkaniu wprowadzającym w Warszawie. Zabrałam ze sobą również trochę autentycznych materiałów, np. bilety, ulotki, mapy miast, nieaktualne banknoty. Większość z tych materiałów wykorzystałam potem na lekcjach. Przygotowałam własnoręcznie również kilka gier, np. domino czy zagadki.
Kontakt ze szkołą goszczącą nawiązałam od razu, gdy otrzymałam dane. Szybko dostałam odpowiedź i wymiana e-maili dobrze się udawała. Moje pytania nie pozostawały bez odpowiedzi. Jednak dopiero po przybyciu do Niemiec dowiedziałam się, jak będą wyglądały moje obowiązki. Później przekonałam się, że w niemieckich szkołach wcześniejsze planowanie jest niemożliwe, gdyż dyrekcja krótko przed rozpoczęciem roku szkolnego dowiaduje się, którzy nauczyciele odejdą i czy nowi nauczyciele dołączą do grona pedagogicznego.
Uczestniczyłam w spotkaniu wprowadzającym zorganizowanym w Warszawie przez Narodową Agencję. Spotkanie to wyjaśniło wiele moich wątpliwości. Moim zdaniem przedstawione informacje były wystarczające. Dowiedziałam się wszystkiego na temat Asystentury Comeniusa, a prezentacje byłych asystentów były dla mnie pomocne w moich własnych przygotowaniach.

Mój czas trwania asystentury był maksymalny. Zdecydowałam się na to, gdyż krótko przed jej rozpoczęciem skończyłam studia magisterskie i chciałam zdobyć jak najwięcej doświadczenia w wyuczonym zawodzie nauczyciela. W Gymnasium Traben-Trarbach uczyłam od samego początku do samego końca roku szkolnego. Było to moim celem, gdyż stwierdziłam, że tylko w ten sposób dobrze poznam szkołę. Chciałam uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach w ciągu roku szkolnego. Uczestniczyłam w spotkaniach i konferencjach dla nauczycieli, nadzorowałam uczniów w trakcie dyskotek szkolnych, sama organizowałam dla nich spotkania, a także widziałam, jak wygląda przejście z pierwszego do drugiego semestru.