Dopiero teraz zaczynam spełniać życzenia Czytelników zamieszczone w dziale „Życzenia i opinie”. No cóż, Magdaleno, lepiej późno niż wcale… Bardzo boli mnie to, że nie mam wystarczająco czasu na bloga, ale co zrobić, jeśli pracuję od 7 jakoś do 21, i tak od poniedziałku do niedzieli. Międzyczasie 1000 spraw do załatwienia, spotkań itd. Zaczęłam jednak przewartościowywać swoje życie. Zrobiłam pierwszy duży krok, a dajcie mi jeszcze pół roku, to wybuchnie tu bomba 🙂

Poruszę dzisiaj kwestię stosunku Niemców do obcokrajowców. Zaznaczam, że opiszę tu na razie moje doświadczenia, także przeżycia znajomych. Może ktoś inny ma zupełnie inne doświadczenia, ale ja tutaj ograniczam się do tego, co ja znam i nie wartościuję.

1) Stosunek Niemców do Polaków jest, jaki jest. Tania siła robocza, ot co. Tak jak już kiedyś wspominałam, jeśli ktoś nie wykonuje pracy fizycznej, to Niemcy się dziwią. W sumie ich rozumiem, bo do tego są przyzwyczajeni. Niezmiennie każdy się dziwi, że np. ukończyłam studia albo że znam angielski itp. Kiedyś spotkała mnie taka śmieszna sytuacja… W jednej z moich prac, jakie tu miałam, było na początku tak, że zachowywałam duży dystans do wszystkiego i do wszystkich. Tego nauczyło mnie życie. Niewiele się odzywałam, tylko robiłam swoje. Z tego wszyscy wywnioskowali, że nie znam niemieckiego. Rozmawiali przy mnie swobodnie o wielu sprawach, a ja spokojnie słuchałam i nie dawałam po sobie poznać, że rozumiem każde słowo. Miałam niezłą zabawę 🙂 Nieraz strasznie się w duchu uśmiałam. Kiedy ktoś coś do mnie mówił, to prawie zawsze pytał: „Verstehst du?” Nawet jeśli to były tylko pojedyncze słowa.

2) Wiecie już z innych moich postów, że obcokrajowcy niechętnie uczą się niemieckiego. Sytuacja z ostatnich miesięcy, to było jeszcze na jesieni: zadzwonili do mnie z przedszkola po mojej stronie miasta. Nie wiem, skąd mieli moje dane, ale to miasto jest małe. Problem mają taki, że duża część dzieci to dzieci obcokrajowców, którzy nie znają niemieckiego. Nie można się z nimi dogadać, bo chęci do nauki też nie wykazują. Władze przedszkola chcą więc zorganizować kurs, który miałabym poprowadzić. No widzicie? To już Niemcy muszą się zastanawiać, co robić, żeby się we własnym kraju dogadać 🙂 Ciekawa jestem, czy ten kurs wystartuje, bo nie wiadomo, czy znajdą się chętni do udziału, nawet za symboliczną opłatą. Powiedziałam, że moje wynagrodzenie może być symboliczne, bo liczy się dla mnie doświadczenie zawodowe. Teraz czekam na wynik starań 🙂

3) Jeśli miałabym odpowiedzieć na pytanie, czy w Niemczech jest rasizm, to odpowiedziałabym, że taki jak w każdym innym kraju. Powiedziałabym, że oczywiście są rasiści, ale jest to mała część społeczeństwa. Są Niemcy, którzy gardzą obcokrajowcami i niejeden z moich znajomych to odczuł, ja także. Nie będę tu opisywać niektórych sytuacji, bo są zbyt drażliwe, ale mogę powiedzieć, że czasami nie wiem, skąd bierze się taka niechęć. Na szczęście większość Niemców zdaje sobie sprawę z tego, że bez obcokrajowców ich gospodarka na pewno by tak dobrze nie prosperowała. Niemcy to ludzie zdystansowani, ale równocześnie otwarci, na pewno większość z nich.

4) Jeśli chodzi o islam, to nie powiedziałabym, że niechęć do muzułmanów jest taka jak we Francji. Ok, może we Francji nie jest taka duża, ale większa niż w Niemczech. To jednak w Niemczech są demonstracje Pegidy, o których jeszcze napiszę. To w Niemczech jest NPD. Mimo wszystko nie należy obawiać się islamizacji Niemiec. Do tego nie dojdzie, a dlaczego – napiszę kolejnym razem.

Następne części „Rasizmu w Niemczech”:
*Pegida i obawy przed islamizacją
*NPD
*obcokrajowcy w NRD
*Gastarbeiter
*stosunek Niemców do kwestii obozów koncentracyjnych
*opinie niemieckich polityków, stanowiska partii politycznych

Czy są jeszcze inne kwestie, które Was interesują?