Kiedy zaczynałam moje studia germanistyczne, byłam pewna, że chcę spędzić przynajmniej pół roku w kraju niemieckojęzycznym. Sądziłam, że bez tego nigdy nie będę dobrą germanistką. Dzisiaj podpisuję się pod tym i przedstawię kilka argumentów za.
Myślę, że w Polsce każdy, kto studiuje język obcy, powinien mieć obowiązek półrocznego wyjazdu do kraju, w którym mówi się w tym języku. Powinno się to odbywać w ramach studiów. W wielu krajach zachodniej Europy tak jest. Jakoś się to udaje, jakoś nikt nie ma nic przeciwko. Studentom stwarza się odpowiednie możliwości – jest wiele innych oprócz Erasmusa.
Już kiedy studiowałam w Niemczech w ramach programu Erasmus, zobaczyłam, jaki jest język mówiony. Inaczej nie wiedziałabym, jak mówi się na co dzień. Pewnych rzeczy po prostu nie ma w podręcznikach. Jeszcze inną kwestią jest mentalność. Nie da się poznać Niemców, czytając o nich. Nie da się poznać kraju, czytając o nim. Już na studiach mogłam się przekonać, jakie naprawdę są Niemcy i jak się tu żyje obcokrajowcowi. Oczywiście był to roczny pobyt i nie dowiedziałam się wszystkiego, ale bardzo dużo. Kiedy wróciłam do Polski obronić pracę magisterską, to wiedziałam, że zrobiłam, co mogłam, aby ukończyć studia jako dobra germanistka.
Tak jak już wspominałam, zaraz po obronie pracy mgr wyjechałam do Niemiec. Było to w sierpniu 2010 roku. Miał to być wyjazd na rok, przedłużył się do dzisiaj. Tak naprawdę ciągle się czegoś uczę. Wiem dokładnie, jak funkcjonuje ten kraj. Wiem oczywiście, że nie każdy może/chce wyjechać na kilka lat, ale pół roku wystarczy, aby dowiedzieć się sporo o obcym kraju. Oczywiście pod warunkiem, że robimy wszystko, aby podszkolić język i poznać obcy kraj.
Wiem teraz, że bez dłuższego pobytu w Niemczech nie byłabym w stanie przekazać moim uczniom wielu informacji. Nie mówię tu o języku, lecz o mentalności, dniu codziennym, kulturze. Poznanie niemieckiej perspektywy widzenia świata jest dla mnie bezcenne. Odkąd mieszkam w Niemczech, stwierdziłam, że wcześniej wiedziałam bardzo mało na ten temat. Wiadomo, że na studiach można się było wiele dowiedzieć, ale prawdą jest też, że wykładowcy zawsze „wypychali” nas do jakiegoś kraju niemieckojęzycznego, podając argumenty podobne do moich.
A Wy co myślicie na ten temat? Zgadzacie się ze mną?
Straszne jest to, że ludziom trzeba takie rzeczy mówić, przekonywać. Sam mam masę znajomych po różnych filologiach, którzy w kraju docelowym byli np. przez 10 dni, w ramach wakacji, a nierzadko wcale.
M&M
Jeśli chodzi o ludzi z mojego roku ze studiów, to mniej więcej połowa widziała Niemcy przez maksymalnie kilka dni albo właśnie wcale.
Definitywnie! Przez to już nie mogę się doczekać studiów w Niemczech 🙂
shariankoweleben.wordpress.com
Cieszę się, że na nie wyjeżdżasz. Wykorzystaj pobyt jak najlepiej 🙂
Ostatnio rzadko tu zaglądam bo sam jestem zajęty pisaniem pracy dyplomowej 😉
ale do rzeczy…
Zgodzę się z Tobą, że taki wyjazd do kraju docelowego powinien być obowiązkowy i organizowany przez uczelnię dla każdego studenta filologii, nie tylko dla wybranych, najlepszych. Analogicznie w każdej szkole swego rodzaju praktyki powinny być uczciwie zoorganizowane czy to zawodówka, technikum, szkoła wyższa itd. (chociaż nie wiem jakiego rodzaju praktyki mogłyby być dla uczniów ogólniaka, ale dla liceów profilowanych też powinno coś być).
Dlatego z utęsknieniem czekam na wpis o strukturze niemieckiego szkolnictwa z wyszczególnieniem wątku o praktykach 😉
Generalizując to szkoła jedno a życie i tak zrobi swoje ;-)))
Pozdrawiam
Prawda, ale w przypadku filologów ważna część tego życia to właśnie pobyt w obcym kraju.
Myślę, że to nie dotyczy tylko germanistyki, ale innych kierunków lingwistycznych również. Jak byłem w Anglii na farmie dobre 10 lat temu to była z nami studentka anglistyki. Komunikacja w języku angielski szła jej dosyć drętwo, tak książkowo. W takim kraju na prawdę trzeba pobyć i osłuchać się z językiem, a nie oczytać. Mówienie wymaga słuchania. Mózg uczy się melodii języka i potem ją naśladuje. Czytanie i pisanie jak to jest na studiach sprawia, że się umie czytać i pisać oraz zdawać różne testy, ale z mówieniem znacznie gorzej.
Wpadłem całkiem przypadkiem na ten wpis. Z zamiłowanie prowadzę blog ze zwrotami do angielskiego. Kiedyś uczyłem się również niemieckiego i nawet próbowałem zdawać do szkoły przy granicy niemieckiej do Zitau, ale to dawna historia.
Pozdrawiam Magdalenę i innych,
Przemek
Jak kogoś interesuje również angielski, szczególnie nauka za pomocą zwrotów to zapraszam na http://www.zwrotypoangielsku.pl
Jako nastolatek pracowałem w Niemczech w czasie wakacji i muszę powiedzieć że nawet zwykła praca siłowa (przy budowie) pozwala rozwinąć skrzydła jeżeli chodzi o zdolności komunikacyjne w obcym języku. Polecam każdemu
A co mają powiedzieć Ci, którzy na GERMANISTYCE pojechali w ramach Erasmusa na Łotwę?? Doznania jedyne w swoim rodzaju.