Dzisiaj chciałbym napisać trochę o moich praktykach nauczycielskich na studiach.

Pierwszą praktykę (2007) odbyłam w szkole podstawowej w małej wsi niedaleko mojego miasteczka rodzinnego. Myślałam wtedy, że zrobię praktykę w podstawówce w moim mieście, ale okazało się, że nie ma tam niemieckiego. Do malutkiej wsi, w której jednak doceniono wagę niemieckiego, udawałam się codziennie autobusem. Bardzo mi się tam podobało. Polubiłam się z innymi nauczycielami, czułam się jak jeden z nich. Chciałam zostać w tej szkole na dłużej. Wszystkie lekcje prowadziłam sama. Muszę powiedzieć, że dzieci moim zdaniem zachowywały się lepiej niż w mieście. Nie zauważyłam w tej szkole markowych ubrań czy nie wiadomo jakich elektronicznych gadżetów. Było skromnie, ale nauczyciele starali się, żeby uczniowie brali udział w regionalnych czy wojewódzkich konkursach. Starali się robić dla tej szkoły coś więcej, a dyrektor był i do dzisiaj jest człowiekiem bardzo aktywnym. Miałam wrażenie, że nauczyciele w tej szkole wiedzą, co to jest powołanie. Może nie wszyscy, ale na pewno większość. Jak na wiejską, biedną szkołę dużo się tam działo. Sam budynek jest pomalowany na kolorowo, klasy też są kolorowe, a to ma duże znaczenie dla uczniów.

Podczas pierwszej praktyki byłam zachwycona zawodem nauczyciela i utwierdziłam się w przekonaniu, że wybrałam dobry zawód.

Druga praktyka (2008) była w gimnazjum, do którego sama chodziłam. Chciałam ją robić u nauczycielki, która mnie uczyła, ale okazało się, że przeszła do liceum. Nie dziwię się jej, biorąc pod uwagę, co dzieje się dzisiaj często w gimnazjach. Praktykę robiłam u nauczycielki, która dobrze mnie znała z dawnych czasów. Powiedziała mi, że nie bierze praktykantów, bo poziom znajomości języka często jest u nich marny, ale dla mnie zrobiła wyjątek. W gimnazjum nie było źle, ale to pewnie dlatego że nauczycielka zawsze siedziała z tyłu klasy. Lekcji nie pozwoliła mi prowadzić tylko w jednej klasie, w której zachowanie było gorzej niż fatalne. Ogólnie mówiąc: podobało mi się, pewnie dlatego że mimo wszystko miałam dobre wspomnienia z tej szkoły.

Trzecią praktykę (2009) odbyłam po powrocie ze stypendium w Niemczech. Była to praktyka w liceum, do którego chodziłam, które bardzo lubiłam i które wspominam z wielkim sentymentem. Praktykę robiłam u mojej dawnej nauczycielki niemieckiego, z którą do dzisiaj utrzymuję kontakt. Spotykamy się, kiedy jestem w Polsce. Dla mojego dawnego liceum załatwiłam również kontakty z niemiecką szkołą, w której później uczyłam. Teraz obie szkoły współpracują w ramach projektu Comenius. To jednak materiał na inną historię. Na praktyce w liceum również bardzo mi się podobało. W szkole czułam się świetnie, bo znałam innych nauczycieli. Z żalem stamtąd odeszłam.

Żeby zrobić dobrą praktykę nauczycielską, trzeba moim zdaniem:

a) znaleźć dobrego nauczyciela (co wcale nie jest takie proste)
b) skrupulatnie obserwować lekcje, zapisywać pomysły
c) szukać metod nauczania i wybrać stosowne do danej lekcji
d) nie ograniczać się do jednego typu ćwiczeń
e) mieć odwagę do próbowania różnych metod nauczania
f) urozmaicać lekcje, nie ograniczać się do podręcznika, tablicy i kredy
g) analizować przeprowadzone lekcje i wyciągać wnioski
h) słuchać opinii nauczyciela i przyjąć do wiadomości, że on chce dobrze i że krytykuje w słusznej sprawie
i) zwracać uwagę na reakcje uczniów
j) być elastycznym – czasami trzeba odejść od konspektu lekcji i pozwolić sobie na spontaniczność
k) przygotowywać zabawy dydaktyczne. To fakt, że to zajmuje trochę czasu, ale potem można takie zabawy wykorzystywać przez dłuższy czas
l) obserwować sposób stawiania ocen przez nauczyciela prowadzącego. 
ł) zrobić podsumowanie praktyki i wyciągnąć wnioski na przyszłość