Ten wpis powstaje ze specjalną dedykacją dla M. O. – mojej wspaniałej koleżanki z Traben-Trarbach.

Kto śledzi mnie na Facebooku, wie, że zdecydowałam się na pozostanie w Meksyku. Na jak długo? Zobaczymy, może na 2-3 lata (taki był mój pierwotny plan), może na dłużej. Wszystko pokaże czas.

Dlaczego podjęłam tę decyzję? Przede wszystkim ze względów zawodowych. Praca dla Volkswagena bardzo mi odpowiada, bardzo mi się podoba, więc już po tygodniu pracy nie miałam wątpliwości. Mam bardzo dużo wyzwań, a to zawsze napędzało mnie do działania i motywowało. Poza tym mogę też podnosić swoje kwalifikacje i zajmować się też innymi ciekawymi rzeczami oprócz uczenia.

Jeśli ktoś zapyta mnie, co podoba mi się w Meksyku, to odpowiem, że tak naprawdę wszystko, ale i w Niemczech tak było. Po prostu obcy kraj zawsze jest całkiem inny i zawsze jest wiele do odkrycia. Oczywiście tutaj jest zupełnie inna kultura, ale ja odkąd pamiętam, zawsze marzyłam o spędzeniu dłuższego okresu czasu w Ameryce Środkowej lub Południowej. Czekałam tylko na dobrą okazję i jak to bywa w życiu, trafiła się ona zupełnie nieoczekiwanie.

Wiele osób pyta mnie, czy nie boję się tu mieszkac, bo to niebezpieczny kraj. To wszystko zależy od tego, gdzie się mieszka. Puebla na szczęście jest miastem dosyć bezpiecznym – inaczej nie zdecydowałabym się na wyjazd, chociaż z drugiej strony i w Europie jest niebezpiecznie, a myślę, że będzie tylko gorzej. Czy nie boję się tak długo lecieć samolotem? Nie – nie ma czego, a turbulencje się zdarzają. Bardziej niebezpieczna jest jazda samochodem albo autobusem. Ostatnio zaś miałam nieciekawy wypadek, będąc w drodze na rowerze. Czy nie boję się mieszkać w pobliżu aktywnego wulkanu? Nie – bardziej mnie to fascynuje, gdyż ta aktywność jest bardzo widoczna.

Oczywiście chciałabym, żeby bilety lotnicze były tańsze, ale niestety tylko rzadko będę mogła odwiedzać moją rodzinę. Ostatnie kilka dni spędziłam w Niemczech, żeby ostatecznie pozamykać tam wszystkie moje sprawy i na bilet musiałam wydać bardzo dużo pieniędzy – w okresie wielkanocnym to nic dziwnego. Nie miałam jednak wyjścia, gdyż to właśnie Wielki Tydzień mieliśmy wolny w pracy. Zamknięcie spraw udało się w 80%, ale dla mnie to dobry wynik, tym bardziej, że na wszystko miałam tylko 4 dni. Wypełnione one były bieganiną od rana do wieczora, ale przynajmniej mogę spać spokojnie.

Na koniec wrzucam dla Was kilka zdjęć z Meksyku, piękne widoki ze wzgórza Chalchihuapan o wysokości 2210 m, znajdującego się 16 km od Puebli (Cerro de Chalchihuapan). Na wzgórzu znajduje się uroczy kościół.

Siebie nie zaliczam do pieknych widokow 🙂