Tak jak obiecałam, w kolejnym poście z serii piszę Wam kilka słów o moich początkach w pracy nauczyciela.
Kto czyta mojego bloga, ten wie, że nigdy nie uczyłam w Polsce. Zaraz po skończeniu studiów wyjechałam do Niemiec w ramach programu UE Comenius. Jak to się stało, możecie przeczytać tu:
Serial „Magda w Niemczech”. Część 3
Po rocznej asystenturze dostałam umowę o pracę na następny rok szkolny i w gimnazjum w Traben-Trarbach uczyłam przez dwa lata.
Jak wyglądały moje początki w zawodzie nauczyciela?
Muszę powiedzieć, że początek był dla mnie szokiem i że pomyślałam sobie: „Boże kochany, więc tak to wygląda?” Teraz widzę, że na początku popełniłam błędy, których już dzisiaj nie popełniam. Pamiętam też, że szybko zrozumiałam moje błędy. Nie było o to trudno.
Lekcje prowadziłam samodzielnie, chociaż teoretycznie asystent Comeniusa powinien prowadzić je pod okiem doświadczonego nauczyciela. Samodzielna praca była jednak możliwa, ponieważ prowadziłam nie „normalne” lekcje, lecz dodatkowe lekcje niemieckiego (które dla uczniów szkoły całodziennej były obowiązkowe). W praktyce moje nauczanie nie różniło się od zwykłych lekcji.
Na mojej pierwszej lekcji w karierze nauczyciela trafiłam na bardzo trudną klasę, w której było sporo łobuzów. Było bardzo, bardzo ciężko, ale musiałam dać radę.
Czego nauczyłam się na podstawie moich pierwszych doświadczeń?
- Że muszę być konsekwentna. Nie mogę zmieniać zdania i mówić najpierw „tak”, a potem „nie”.
- Że powinnam chwalić moich uczniów, ale też z tym nie przesadzać, żeby nikt nie spoczął na laurach.
- Że uczniowie doceniają dobrą wolę nauczyciela. Zwykle nawet największy łobuz potrafi ją docenić.
- Że wielu uczniów próbuje w szkole zwrócić na siebie uwagę, gdyż w domu jej nie otrzymuje. Trzeba nauczyć się sobie z tym radzić.
- Że muszę być przygotowana na nieoczekiwane zastępstwa, zawsze mieć ze sobą dodatkowe materiały, które mogłabym wykorzystać.
- Że uczniowie bardzo lubią wychodzenie poza konwencje, czyli np. zabawy dydaktyczne albo filmy. Zawsze się na to cieszą.
- Że muszę dotrzymywać danego słowa.
- Że muszę być otwartą osobą. Dla mnie było to bardzo trudne, ponieważ należę do osób bardzo zamkniętych w sobie i niechętnie nawiązujących kontakty.
- Że muszę współpracować z innymi nauczycielami.
- Że muszę współpracować oczywiście także z dyrekcją szkoły.
Na koniec dodam, że pierwsze negatywne doświadczenia mnie nie zniechęciły. Tak jak ostatnio wspominałam, zawsze wiedziałam, że chcę pracować jako nauczycielka. Potrzebowałam czasu na zrozumienie pewnych rzeczy. Dzisiaj jestem pewna siebie, znam swoją wartość i kiedy niecałe dwa tygodnie temu zaczęłam uczyć w VW w Meksyku, w ogóle nie czułam stresu. Cieszyłam się na lekcje, a poza tym po tych wszystkich latach potrafię obsłużyć każdą kserokopiarkę 🙂
Jak myślisz? Czy w dzisiejszych czasach warto studiować germanistykę ?
To wszystko zależy od tego, jakie ma się perspektywy 🙂 Jeśli ktoś chce uczyć w szkole, to nie będzie łatwo. Zresztą nic nie jest łatwe. Moim zdaniem wszystko sprowadza się do tego, co sami zrobimy z naszą wiedzą. Jeśli ktoś ma pomysł na własny interes, to pewnie warto 🙂 Myślę, że warto studiować dodatkowo drugi język.
A mogłabyś przybliżyć mniej więcej jak wyglądają studia germanistyczne? Czego się na nich mniej więcej spodziewać?
Tak, to będzie kolejny post 🙂
Ciekawe wskazówki dla dopiero zaczynającego „nieopierzonego” nauczyciela.;)
Też taka byłam 🙂