Wiecie, że jestem pasjonatką języków obcych. Do nich należy także język fiński. Czy jestem poliglotką – nie wiem – ale na pewno potrafię porozumieć się w kilku językach, a po niemiecku, angielsku czy hiszpańsku rozumiem praktycznie wszystko.
Wiele osób dziwi się jednak, kiedy mówię, że uczę się fińskiego. Po co mi ten język, którym mówi nieco ponad 5 mln ludzi? Przecież przeciętny człowiek niewiele wie o Finlandii i raczej nigdy nie słyszał, jak mówi się po fińsku. Kojarzymy włoski, hiszpański, japoński, rosyjski, a gdzie fiński? Wyobrażamy sobie Finlandię jako kraj bogaty, zielony, z piękną naturą, lasami, jeziorami i reniferami, z zorzą polarną, a także z wysokim poziomem edukacji.
Dlaczego i gdzie uczę się fińskiego?
Nie, fiński nigdy nie był językiem, którego za wszelką cenę chciałam się nauczyć. Jak więc do tego doszło?
Od października 2008 do lipca 2009 roku studiowałam na uniwersytecie Bielefeld w Niemczech w ramach programu Erasmus. Był to dla mnie wspaniały czas, wypełniony nauką i zbieraniem materiałów do pracy magisterskiej. Wtedy koniecznie chciałam chodzić na jakiś kurs języka obcego. Uniwersytet Bielefeld ma bardzo dobrą ofertę kursów, za darmo oczywiście. Chciałam chodzić na hiszpański albo na francuski, ale żaden kurs nie pasował dobrze w mój plan zajęć. Nie chciałam jeździć na uczelnię dwa razy dziennie ani czekać godzinami. Tak się złożyło, że kurs fińskiego świetnie pasował w mój plan zajęć. Pomyślałam sobie: „No trudno, pójdę na ten kurs”.
PIERWSZY ETAP:
Tak więc zaczęła się moja nauka fińskiego. Na uniwersytecie Bielefeld kursy fińskiego prowadzi rodowita Finka. Sprawdzałam, że prowadzi je do dzisiaj. Kiedy prowadziła kurs, była w trzeciej ciąży. Po narodzinach dziecka zrobiła sobie miesiąc przerwy i potem wróciła do nas.
Bardzo polubiłam te zajęcia. Lektorka prowadziła je w bardzo ciekawy sposób. Jest bardzo miłą, otwartą osobą. Pod koniec każdych zajęć opowiadała nam ciekawostki o Finlandii. Już wtedy ten kraj mnie zafascynował. Podręcznik, jakiego używaliśmy, to „Yksi kaksi kolme”. Przypadł mi on do gustu.
Grupa liczyła około 20 osób. Były osoby, które uczyły się fińskiego z ciekawości. Byli też studenci lingwistyki, którzy musieli w ramach studiów zrobić kurs języka innego niż germański, słowiański czy romański. Dlatego też wiele osób studiujących lingwistykę szło na fiński.
W Bielefeldzie miałam styczność z osobami z Finlandii. Znałam dwie Finki, też na Erasmusie. Pamiętam, że zazdrościłam im tego, że dostawały dużo pieniędzy i nie musiały pracować. Moje stypendium nie było wysokie i od drugiego semestru musiałam zacząć pracować. Znalazłam pracę jako sprzątaczka w klinice dentystycznej. Musiałam tam sprzątać codziennie wieczorem od poniedziałku do piątku oraz w niedzielę. Prosto po zajęciach jechałam do kliniki i wracałam do mieszkania po 22:00. Dodatkowo raz na tydzień między zajęciami sprzątałam w domu mojego szefa. Dlatego też w drugim semestrze niestety nie starczyło mi sił na kurs fińskiego.
W kolejnych latach jednak przez cały czas chodziła mi po głowie myśl powrotu do nauki tego języka.
DRUGI ETAP:
W 2013 roku postanowiłam, że oto wracam do fińskiego. W Internecie znalazłam nauczycielkę, która skończyła filologię fińską na UAM w Poznaniu. Doskonale uczyła i bardzo lubiłam jej materiały. Uczyłam się wtedy bardzo, bardzo intensywnie. Zeskanowałam dla niej podręcznik „Yksi kaksi kolme”, aby go dokończyć. Uczyła mnie do początku 2014 roku. Z powodów osobistych później nie mogła już uczyć przez Internet.
Znowu miałam przerwę. Czasami zerkałam do podręczników, ale to za mało.
TRZECI ETAP:
Po jakimś czasie pomyślałam sobie: O nie, koniec tego, wracam do fińskiego. Już od jakiegoś czasu obserwowałam w Internecie stronę Suomika poświęconą językowi fińskiemu. W 2014 czy na początku 2015 roku skontaktowałam się z jej autorką, Moniką, która uczy również przez Internet. Dodatkowo publikuje podręczniki i kursy do fińskiego. Zaczęłam się u niej uczyć, również bardzo intensywnie.
W 2017 roku zaszłam w ciążę, czułam się źle, więc znowu miałam przerwę. Było niestety tak, że ze względu na ciągły ból pleców prawie nie mogłam siedzieć.
CZWARTY ETAP:
Trwa on od maja tego roku. Dwa miesiące po narodzinach córki wróciłam do lekcji fińskiego z Moniką. Uczę się wieczorami, kiedy moja córka zasypia na noc. Poświęcam na to 2 lub 3 wieczory w tygodniu. Chciałabym więcej, ale są również inne obowiązki. Mam nadzieję, że będę mogła uczyć się dalej i że nie będę musiała robić przerwy.
Na jakim jestem poziomie?
Z czytania na B2, ze słuchania nie jestem pewna (na pewno muszę więcej słuchać), z mówienia A2-B1 (zależy od tematu), z pisania na B1. Tak oceniam siebie samą.
Jakie mam cele?
Osiągnięcie poziomu C1 i zdanie certyfikatu potwierdzającego znajomość fińskiego.
Z jakich materiałów się uczę?
Podręczniki „Yksi kaksi kolme”: przerobione dwie części, trzecia czeka. Podręczniki te stawiają na samodzielne odkrywanie reguł gramatycznych. Zawierają praktyczne słownictwo i mnóstwo ćwiczeń. Są to niemieckie podręczniki, wyjaśnienia gramatyczne są po niemiecku.
Podręcznik „Hyvin menee 1”: przerobiony cały. Ten podręcznik też lubię, ze względu na bardzo fajne słownictwo i dokładnie wyjaśnioną gramatykę. Jest to podręcznik fiński, a więc jednojęzyczny.
Podręcznik „Suomen mestari 3”: jestem w trakcie. Również podręcznik fiński. Lubię go, tylko wadą jest na pewno to, że zadania do tekstów nie są zaraz pod tekstem, lecz pod koniec rozdziału. Podręcznik jest jednak bardzo praktyczny, zawiera dużo ćwiczeń.
Materiały moich nauczycielek, czyli np. podręczniki Moniki z Suomika
Brakuje polskojęzycznych materiałów do nauki fińskiego. Kto uczy się tego języka, musi posiłkować się materiałami fińsko-, niemiecko- lub anglojęzycznymi. Polskojęzyczne materiały i kursy Moniki możecie kupić tutaj:
Materiały zamieszczone w Internecie, np. kurs „Supisuomea” na Youtube tutaj, strona yle uutiset z wiadomościami w uproszczonym języku.
Dodatkowo mam podręcznik „Hei Suomi” oraz kurs „Complete Finnish”, książki „Phrasebook Finnish”, ale jeszcze z nich nie korzystałam.
Jak brzmi fiński?
Jedna z moich ulubionych fińskich piosenek:
Próbka mojej twórczości 🙂
Käyn joka päivä työssä, maanantaista sunnuntaihin. Teen loman kerran vuodessa toukokuussa. Viikon päästä lähden matkalle Madridiin. Se on mielenkiintoinen ja nykyaikainen kaupunki. Minun mielestä se on hieno ja kaunis. Tämä viikko on vaikea, koska minun täytyy ostaa paljon asioita, suunnitella matka ja pakata minun matkalaukku. Otan vaatteet, kengät, silmälasit, sateenvarjon, kamman, avaimet, kännykän ja hammasharjan. Panen / laitan matkalaukkuun myös kaksi kirjaa. Minulla on stressi. Tavallisesti teen kaikkea hitaasti. Ostan mukavat vaatteet ja kengät edullisesta kaupasta. Myöhemmin tarvitsen rahaa ja menen pankkiin.
Lennän Espanjaan lentokoneella. Lentokoneessa kuuntelen musiikkia ja luen kirjaa. Tällä tavalla en nuku. Perjantaina olen vielä työssä, mutta iltapäivällä lennän Espanjaan ja jään Espanjaan 6 päivää. Menen Espanjaan koska puhun espanjaa. Matka alkaa perjantaina ja loppuu torstaina. Loma ei ole pitkä, se on lyhyt. Se on kovin lyhyt.
Następnym razem napiszę o tym, jak uczę się fińskiego, jakie metody stosuję i jak znajduję czas.
Faktycznie jesteś poliglotką. Podziwiam takie zdolności 🙂
Dziękuję 🙂
Miło, że wspomniałaś o mnie w swoim artykule 🙂 Do usłyszenia na następnej lekcji!
Do usłyszenia 🙂 🙂 🙂
„Przecież przeciętny człowiek niewiele wie o Finlandii i raczej nigdy nie słyszał, jak mówi się po fińsku.” Oj, chyba przesadzasz. Finlandia bynajmniej i w żadnym razie nie jest dla nas egzotyczna. Jeszcze w PRL długie lata pływały tam promy z Gdańska, co biorąc pod uwagę ówczesne sui generis zamknięcie Polski na świat było czym do pewnego stopnia wyjątkowym (swoją drogą prom ten płynął dość długo, o ile pamiętam wychodził z GDA niedziela wieczorem, meldując się w HEL wtorek rano). Nie wspominam tu już o wspólnej nam Polakom i im Finom przynależności do Imperium Rosyjskiego w XIX wieku, czyli o Królestwie Polskim i Wlk. Ks. Finlandzkim, co bo rzeczywiście dla większości Polaków wyższa historia (he, he). Poza tym w Finlandii też mieszkają Polacy. Np. moja koleżanka z liceum w Kielcach. Lecąc ostatnio do HEL samolot wypełniony był właśnie fińskimi Polakami. Język fiński też wcale nie jest trudno zidentyfikować, właśnie ze względu na jego odmienność (jak wiadomo nie jest to język indoeuropejski).
To prawda, że nie jest egzotyczna, ale myślę, że przeciętny człowiek niewiele wie o tym kraju. Zanim zaczęłam uczyć się fińskiego, wiedziałam, że stolicą Finlandii są Helsinki, że jest tam Laponia i jeszcze kilka rzeczy. Nie sądzę, żeby przeciętny człowiek wiedział, kto jest prezydentem Finlandii albo jak się tam żyje 🙂
Uważając siebie za zwykłego „przeciętnego” człowieka wiem coś niecoś na przykład o 3 wojnach stoczonych przez Finlandię w latach 1939-1945:
1) talvisota (wojna zimowa)
2) jatkosota (wojna kontynuacyjna)
3) Lapin sota (wojna lapońska).
Pozdrowienia.
to również kwestia zdefiniowania owej przeciętności.
To prawda.
Pani Magdo, super! U mnie podobne plany! Proszę zdradzić, gdzie można dostać takie podręczniki :))
Wszystkie kupiłam w Niemczech 🙂