W związku z tym, że za kilka dni zamykam moją działalność gospodarczą w Polsce, zdecydowałam się na krótkie podsumowanie. Trzy lata temu napisałam post o tym, dlaczego uczyłam wtedy tylko online. Znajdziesz go tutaj. Dzisiaj więc kolejny post z serii „biznes w Polsce”.
Dlaczego założyłam firmę?
Moją działalność gospodarczą w Polsce założyłam 2 marca 2019 roku. Dokładnie tego dnia moja córka skończyła rok, a ja chciałam wrócić do pracy. W Polsce nie widziałam innej możliwości. Gdybym poszła do pracy do biura w jakiejś firmie, zarobiłabym w moim regionie pewnie 3000 zł netto, a jeszcze musiałabym „użerać się” z szefem i ze współpracownikami oraz dojeżdżać. Dodam, że nie lubię pracy w zespole i nie mam prawa jazdy. Uwielbiam uczyć i koniecznie chciałam to robić. Online uczyłam przez wiele lat wcześniej i miałam w tym już spore doświadczenie. Nigdy nie robiłam tego na własną rękę i wtedy nadszedł odpowiedni czas. Firma była moim drugim dzieckiem 🙂
Co robiłam?
Uczyłam online przede wszystkim niemieckiego, ale też angielskiego. Działałam intensywnie na Instagramie (tutaj), na Facebooku tutaj. Pisałam e-booki i opracowywałam kursy online. Mój sklep znajdziesz tutaj. Każdą z tych czynności bardzo lubię. Dodatkowo wydałam książkę z wydawnictwem Preston Publishing (tutaj). Okresowo zajmowałam się również coachingiem językowym, dokształcając się w tej dziedzinie. Dokształcałam się także przede wszystkim jako nauczycielka.
Czy zarabiałam wystarczająco dużo na miesiąc?
Tak. Już przed założeniem firmy zadbałam o to, żeby od razu mieć wystarczająco dużo uczniów. Nigdy nie było tak, żebym miała za mało pieniędzy, chociaż oczywiście kokosów nie zarabiałam. Większe zastrzyki gotówki miałam przy premierach dużych e-booków. Mogłam jednak pozwolić sobie na urlop 3-4 razy w roku. Każdy z tych urlopów trwał 2-3 tygodnie.
Dla mnie ZUS nie był za wysoki, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że moja działalność była w 100% online. Nie musiałam kupować towaru i potem go sprzedawać. Nie musiałam płacić za wynajem lokalu. W żaden sposób nie musiałam mrozić pieniędzy.
Dodam, że niektórzy nazywają „ZUS” podatkiem od wolności. To moim zdaniem dobre określenie.
Do moich kosztów zaliczały się: laptop (raz go kupiłam), notesy, pisaki, podręczniki, szkolenia. Mogłam jednak sama zdecydować, kiedy co kupuję.
Dlaczego zamknęłam firmę?
We wrześniu 2021 wyjechałam z córką do Niemiec. W Niemczech zarabiane pieniądze mi nie wystarczały, więc od stycznia 2022 wróciłam do pracy w niemieckiej szkole i od tego czasu uczę języka niemieckiego jako obcego w Realschule. Jeszcze przez jakiś czas godziłam oba te zajęcia – pracę w szkole i online, ale od października 2022 studiuję angielski na uniwersytecie w Trier. Przygotowanie na zajęcia pochłania mi dużo czasu, wobec tego postanowiłam w ogóle zrezygnować z nauczania online, tym bardziej, że nadal pracuję tutaj w szkole. Godzę więc pracę ze studiami, ale tak chcę, ponieważ w ogóle nie mogę sobie wyobrazić finansowej zależności od męża. Chcę zarabiać i mieć własne pieniądze.
Czy założyłabym firmę w Polsce jeszcze raz?
Tak, oczywiście, ale znowu tylko online. Nie stacjonarną. Nastawiam się na to, że kiedyś wrócę do Polski. A wtedy znowu tylko praca online. W Polsce nie chciałabym ani uczyć w szkole publicznej, ani pracować w firmie. Ewentualnie mogę sobie wyobrazić pracę w szkole językowej. Ale oczywiście „nigdy nie mów nigdy”.
P.S. Nadal będę prowadzić tego bloga. Będę także aktywna na Instagramie i na Facebooku, chociaż w ograniczonym zakresie.
Muszę Pani powiedzieć , ze podziwiam to co Pani robi oraz wielka determinacja w założonych sobie celach. Mieszkam na stałe w Niemczech od 10 lat i mam pewne luki w wymowie. Dlatego korzystam niekiedy z Pani nauk. Serdecznie Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję!
Dziękuję bardzo za to, że Pani podzieliła się swoją historią! Podziwiam Panią za odwagę i wytrzymałość!
Proszę o podpowiedź, jak udawało się Pani pogodzić macierzyństwo (opiekę nad tak małym dzieckiem) i pracę?
Szukam podpowiedzi, ponieważ prawie 3 miesiące temu zaczęłam oddawać swoje roczne dziecko do żłobka, ale ono prawie tam nie bywa: przez cały październik siedziałam z nim w domu, teraz też siedzę, już drugi tydzień. Mam trochę czasu tylko, kiedy ma drzemkę, ale to tak mało w ciągu dnia, a zarywanie nocy też nie jest sprzyjające…
Dziękuję! Kiedy moja córka się urodziła, mieszkałam w Polsce. Do 2,5 roku życia była w domu. Miałam ten luksus, że mój tato już nie pracował i się nią zajmował, kiedy miałam zajęcia. E-booki pisałam, kiedy córka spała. Do 3 roku życia spała w dzień. Kiedy miała 2,5 roku, poszła do przedszkola. Miałam to szczęście, że w ogóle nie chorowała. Do tej pory praktycznie nie choruje. Jest chora może raz na rok. Jestem więc pod tym względem szczęściarą.
Nigdy nie zarywałam nocy, to nie dla mnie. Zresztą w nocy nie potrafię efektywnie pracować.
Dziękuję za odpowiedź! To jest cudowne, że miała Pani wsparcie! Oczywiście, wspaniałe jest to, że Pani córka ma dobre zdrowie. Oby dalej tak było! Życzę Pani powodzenia i dużo zadowolenia na co dzień!