Wszyscy wiemy, jaki był los Żydów w III Rzeszy i nie tylko. A czy wiecie, jak było z ludźmi o innym kolorze skóry? Czy można było być czarnym i mieszkać w III Rzeszy? Jeśli nie, to film, o którym dziś napiszę, naświetli Wam sytuację.
Film „Neger, Neger, Schornsteinfeger” został nakręcony na podstawie książki, której autorem jest Hans-Juergen Massaquoi (1926-2013). Urodził się on w Hamburgu jako syn niemieckiej pielęgniarki Berthy Baetz i pochodzącego z Liberii Al Haja Massaquoi. Jego dziadek ze strony ojca był konsulem Liberii w Hamburgu i pierwszym dyplomatą z afrykańskiego kraju w Niemczech. Na początku mieszkał w willi dziadka (gdzie widział białych ludzi jako służących), następnie tylko z matką w pracowniczej dzielnicy Hamburga. Swoje przeżycia z dzieciństwa opisuje właśnie w książce „Neger, Neger, Schornsteinfeger”.
W czasach nazizmu przyszło mu cierpieć dyskryminację i poniżenie. Mimo że urodził się w Niemczech i niemiecki był jego językiem ojczystym, nie uchodził za Aryjczyka i w związku z tym był małowartościowy dla kraju. Z pomocą matki i przyjaciół udało mu się przeżyć (także dlatego że naziści byli zajęci głównie prześladowaniem Żydów). Chciał należeć do Hitlerjugend, być żołnierzem, lecz było to niemożliwe.
Autor w książce opisuje nie tylko swoje dzieciństwo i młodość, lecz także późniejsze życie w Liberii i w USA.
Film na podstawie książki został nakręcony w 2006 roku. Trwa około trzech godzin, w telewizji pokazywany jest w dwóch częściach. Moim zdaniem bardzo dobrze został ukazany w nim obłęd ideologii. Główny bohater chce być tacy jak inni, lecz ciągle jest odtrącany. Mimo to nie traci nadziei, gdyż wokół niego są również dobrzy ludzie, którzy wierzą w to, że on przecież też jest człowiekiem, i to wcale nie gorszym.
Oprócz jego osobistej historii w filmie przeżywamy również samą wojnę, m.in. kiedy noce nalotów bombowych spędzane w piwnicy czy samobójstwo żydowskiej rodziny.
Zasadniczo książka jest nieco „mocniejsza” niż film – w tym sensie, że ksenofobia i ideologia jeszcze bardziej dochodzą w niej do głosu. Film pokazuje jednak w takim samym stopniu, jak całkiem mili ludzie mogą zmienić się pod wpływem ideologii. Z dzisiejszej perspektywy jest to szokujące.
Moim zdaniem w filmie trafnie został ukazany obłęd ideologii. Do dzisiaj przecież powstają biografie Hitlera i chyba pytanie – jak jeden człowiek zdołał przekonać (prawie) cały naród do swoich poglądów? – nie doczekało się odpowiedzi. Biografowie Hitlera, np. Ian Kershaw czy Volker Ullrich, również dokonywali analizy problemu (polecam biografie). W filmie ukazani są ludzie całkowicie przekonani o słuszności nazizmu i poświęcający dla niego wszystko.
Świetny blog! Konsekwencja i duża wiedza! Gratuluję i zapowiadam, że zamierzam często tutaj zaglądać. Bardzo dziękuję i proszę o regularne wpisy;)
Książka wydaje się szalenie interesująca, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się dorwać 🙂
Pani Magdo mam jedno pytanie, a w zasadzie prośbę, niezwiązaną z tematem. Otóż miałem do przetłumaczenia jedno zdanie i zastanawiam się, czy nie strzeliłem w nim jakiejś gafy. Czy mogłaby Pani je ewentualnie skorygować? Z góry dziękuję.
PL – Drzwi prowadzące z sali przyjęć na północną klatkę schodową. Po 1573 r.
DE – Die Tür, durch deren man von dem Festsaal zu dem nordlichen Treppenhaus eintreten konnte. Nach dem 1573 J.
Muszę w przyszłosci po nią sięgnąć 😉
durch die……. (durch + Akk.)
in das noerdliche Treppenhaus
i napisałabym: nach 1573
Ogromnie dziękuję za pomoc Pani Magdo ! Pani blog uświadamia mi tylko jak wiele jeszcze muszę się nauczyć 🙂 Oby tak dalej i czekam na kolejne wpisy 😀
M&M
Bardzo polecam 🙂
Cieszę się. Staram się pisać jak najczęściej, ale niestety nie zawsze się to udaje.
Gern geschehen!
Co to znaczy: Was machst du?
To znaczy: Co robisz?
Dziękuję. Byłam ciekawa, czy pani wie. Kiedyś zapytałam o coś innego i pani nie odpisała…
Może się zdarzyć, że nie odpowiem na jakiś komentarz. Wynika to z tego, że są tygodnie, kiedy jestem praktycznie całą dobę w pracy i po prostu nie mam na to czasu. Potem chcę odpowiedzieć na komentarze, ale mam mnóstwo rzeczy do nadrobienia i zwyczajnie zapominam.
Więc: jeśli zdarzy się, że nie odpowiem na jakiś komentarz, to z góry przepraszam. Mam jednak nadzieję, że się to nie zdarzy.
A co ma pani innego do roboty?
Hm, nie muszę się tłumaczyć, ale… Blog jest jedynie moim hobby, któremu czasami poświęcam czas. Mam pracę, która pochłania większą część mojej doby. Pracuję także w soboty, niedziele i święta, więc rzadko mam czas, żeby zadzwonić do moich rodziców. W tej sytuacji takie rzeczy jak blog pozostają na drugim planie.
Dziękuję pani Madziu za odpowiedź:)
Jeśli można wiedzieć, czym się pani zajmuje zawodowo?
Ma pani umysł ścisły czy tylko języki?
Ma pani męża/ partnera Niemca czy mieszka pani sama z dala od rodziny?
Hm, gdybym miała męża czy kogoś innego, to pewnie nie musiałabym tyle pracować. Jestem zdana tylko i wyłącznie na siebie. Muszę radzić sobie ze wszystkim sama. Kiedy potrzebuję pomocy, to tzw. "przyjaciół" nigdy nie ma. No cóż, najlepiej liczyć tylko na siebie 🙂
Dużo o tym pisałam na blogu 🙂 Umysł mam zdecydowanie humanistyczny.
Mam nadzieję, że kiedyś pani kogoś odpowiedniego znajdzie:)
Good luck! Chociaż to nie po niemiecku
Dziękuję, ale nie szukam i nie chcę nikogo znaleźć, spotkać itp. Nie 🙂
Co robi zawodowo filolog germanistyki w Niemczech? Bo tłumaczyć nie musi…
Musi, musi. Ja tłumaczę bardzo dużo.
Upps.. Chyba wile pani przeszła z mężczyznami. Czasem człowiekowi na czymś zależy, nie może tego mieć i się zniechęca. Wiem coś o tym, ale w innym kontekście niż damsko-męski. Pani jest za to bardzo wykształcona. Nie można mieć wszystkiego, a szkoda. Czasem niewiele się pragnie i ciężko to zdobyć:(
Mam to, czego chcę i na czym mi w życiu zależało, także nie narzekam. I proszę o niekomentowanie już mojego życia osobistego.
Czy Berufschule i Beruffachschule to to samo? Ma się potem wykształcenie średnie, czy tylko zawodowe?
Co trzeba skończyć, aby się tam dostać?
Szczerze mówiąc, to nie wiem. Z tymi typami szkół nigdy nie miałam do czynienia. Znam się za to na podstawówkach, gimnazjach i szkołach realnych.
Z niemieckiego na niemiecki? Przecież Niemcy niemiecki znają…
Nie komentuję, a podtrzymuję dyskusję. Jest pani bardzo drażliwa na tym punkcie. Napisała pani, że jest zdana tylko i wyłącznie na siebie stąd moja reakcja. Słyszałam o hejtach na pani temat, a to nie jest miłe.
Rozumiem, ale to też moja wina, bo nie powinnam była wdawać się w dyskusję 🙂 Drażliwa jestem na tym punkcie, ale to dlatego że wszyscy próbują mnie dopasować do schematu. W sensie = kobieta sama, to samotna. Ludzie nie chcą zrozumieć, że może być inaczej…
A jaki hejt?
Z polskiego na niemiecki i z niemieckiego na polski. W Niemczech jest przecież dużo Polaków. Czasami z angielskiego na niemiecki.
Zdarza mi się tłumaczyć też np. na delegacjach, kiedy Niemcy mają gości z Polski.
Ambitnie:) Dobrze robić to, co się lubi/kocha:)
Szanowna Pani Magdo! W dniu 08 września 2015 r. pozwoliłam sobie wyrazić swoją opinię o Pani blogu. Wpis brzmiał następująco: "Świetny blog! Konsekwencja i duża wiedza! Gratuluję i zapowiadam, że zamierzam często tutaj zaglądać. Bardzo dziękuję i proszę o regularne wpisy;)". Dziś zajrzałam na "Filmowe poniedziałki" i… oniemiałam. Ktoś – również anonimowy – wciągnął Panią w niezbyt grzeczną i przyjemną dyskusję. Pragnę zapewnić Panią, że nie ja byłam tą osobą, która "podtrzymywała" ową dyskusję. Po prześledzeniu kolejnych wpisów pragnę wyrazić mój podziw dla Pani za stoicki spokój i opanowanie, jakim wykazała się Pani w wymianie zdań z tym aroganckim "rozmówcą". Może czasami nie warto być uprzejmym i grzecznym, a dyskusje z takimi ludźmi ucinać ignorując ich. I… brawo Pani Magdo, że nie daje się Pani wpasować w schemat, a właściwie stereotyp rodem z ciemnogrodu. Widać, że jest Pani silną i samodzielną Osobą. Pozdrawiam Panią serdecznie i zapowiadam się z kolejnymi "wizytami" u Pani. JoAnna;)
Bardzo, bardzo dziękuję za ten komentarz. Zasadniczo można mnie o wszystko pytać, dlaczego nie. Tylko nie podoba mi się, kiedy ktoś formułuje opinię na mój temat, nic tak naprawdę o mnie nie wiedząc, nie znając mnie osobiście.
Do: Anonimowy23 września 2015 08:06
Nikt nie był arogancki. Wręcz przeciwnie. Starałam się wesprzeć panią Magdę. Wiem, że była bardzo "hejtowana". Z całym szacunkiem, ale proszę się nie wtrącać, bo ja nic złego nie robię
Przed chwilą wysłuchałem audycji w „trójce” na temat tej książki i losów tego biednego dziecka… Nie czytałem tej książki jeszcze , ale już jest na mojej liście …
To musiało być straszne , aż dziw , że dał sobie radę i przeżył te okropne lata.
Pozdrawiam,Mirek.
Bardzo dziękuję za komentarz. Miło mi, że w polskim radiu była mowa o tej książce 🙂