Jak każdy uczący się niemieckiego, czytający gazety lub oglądający filmy widzi, w języku tym jest bardzo dużo anglicyzmów. Ponieważ mieszkam w Niemczech, to tym bardziej na co dzień mam styczność z anglicyzmami i zawsze jestem przerażona, kiedy słyszę słowa takie jak „killen”, „discovern” lub „stylen”. Przykłady można by mnożyć, ale to już mój temat na inny post. Duża liczba anglicyzmów jest tym bardziej moim zdaniem zła, gdyż niemiecki tak dobrze radził sobie kiedyś z wymyślaniem własnych słów.

Dzisiaj zajmę się tematem puryzmu językowego, który rozwinął się w XVII i XVIII wieku. Polegał on na chronieniu języka przed zapożyczeniami i wyrazami obcymi. Powstawały wtedy liczne towarzystwa zajmujące się właśnie ochroną języka. Skutkiem były zniemczenia słów pochodzących z łaciny czy z francuskiego.

Przykłady:

1. Filozof Philipp von Zesen (1619-1689) wymyślił słowa takie jak „der Abstand” zamiast „die Distanz”, „die Bücherei” zamiast „die Liberey”, „der Augenblick” zamiast „der Moment”, „die Leidenschaft” zamiast „die Passion” czy „der Entwurf” zamiast „das Projekt”.
2. Filozof Christian Wolff (1679-1754) zaczął zniemczać łacińskie wyrazy, np. „die Grundlage” wywodzące się z łacińskiego „fundamentum”.
3. Pisarz, wydawca i pedagog Joachim Heinrich Campe (1746-1818) stworzył słowa takie jak „das Altertum” zamiast „die Antike”, „das Erdgeschoss” zamiast „das Parterre” lub „tatsächlich” zamiast „faktisch”.
4. Germanista Hermann von Pfister-Schwaighusen (1836-1916) zaproponował słowo „völkisch” zamiast „national”.

Oto przykłady, które jeszcze przyszły mi do głowy, kiedy pisałam ten post: 

  • die Anschrift – zamiast „die Adresse” 
  • der Versuch – zamiast „das Experiment” 
  • der Einfall – zamiast „die Idee” 
  • die Aufnahme – zamiast „das Foto” 
  • der Rechner – zamiast „der Computer” 
  • das Ergebnis – zamiast „das Resultat” 
  • der Verfasser – zamiast „der Autor” 
  • die Auskunft – zamiast „die Information” 
  • das Andenken – zamiast „das Souvenir” 
  • die Sammlung – zamiast „die Kollektion” 
  • der Flugbegleiter – zamiast „der Steward” 
  • die Einzelheit – zamiast „das Detail” 
  • die Anstalt (lub die Einrichtung) – zamiast „die Institution” 
  • herstellen – zamiast „produzieren” 
  • das Erzeugnis – zamiast „das Produkt” 

W niektórych przypadkach niemieckie słowa są zdecydowanie faworyzowane (jak np. „der Verfasser”, „die Sammlung” lub „der Flugbegleiter”), w innych słowa niemieckie i obce odpowiedniki istnieją równocześnie, np. „der Einfall” i „die Idee”, „der Rechner” i „der Computer”. Są pary słów, gdzie występują małe różnice w znaczeniu.

Jednak nie wszystkie niemieckie słowa przyjęły się w użytkowaniu języka. Pamiętam, że na III roku studiów na wykładzie z historii języka po raz pierwszy usłyszałam słowo „der Gesichtserker”, które zostało wymyślone zamiast „die Nase”. Nie wiadomo dokładnie, kto je stworzył, ale wiadomo, że się nie przyjęło, chociaż jest moim zdaniem logiczne:

der Gesichtserker = das Gesicht (twarz) + der Erker (wykusz, czyli w architekturze wystający z elewacji element budynku) 

Jak widać na przykładach powyżej, język niemiecki świetnie potrafił sobie radzić z wymyślaniem własnych słów na obce słowa. Dzisiaj ten trend nie jest już tak silny jak kiedyś i muszę powiedzieć, że gdybym dobrze nie znała angielskiego, to miałabym problem z czytaniem tekstów w niektórych niemieckich czasopismach, gdyż czasami przynajmniej 2-3 słowa w zdaniu są po angielsku.

Źródło:

Tekst